Andy James - 6 stopni shredu

Wywiady
2013-09-26
Andy James - 6 stopni shredu

Najgorętszy młody shredder z UK nie doszedł do perfekcji w ciągu jednej nocy - oto sześć stopni na schodach do chwały, które pokonał, by osiągnąć sukces...

Andy James właśnie obudził się w hotelowym pokoju w San Francisco i jest załamany tym, że zaspał na nasze spotkanie. Rozmyśla o rybie z frytkami, ale poświęca się i opowiada najpierw o swoim ostatnim albumie - Sacred Mother Tongue, Out Of The Darkness - oraz swoim sprzęcie i technice.

Out Of The Darkness oszlifowany został przez zaprzyjaźnionego producenta, Scotta Atkinsa, a głównym wyzwaniem dla Andy'ego, jak zwykle zresztą, jest teraz przygotowanie materiału do występów na żywo. "Dla mnie bardzo ważne jest, żeby odtworzyć na koncertach materiał z taką samą perfekcją, jak został nagrany w studio" - mówi - "Nie rozumiem, dlaczego miałoby być inaczej." Na Andym spoczywa niemała presja. Przez gitarowe kliniki na You Tube, występy SMT i pracę solową każdy bacznie mu się przygląda i chce nauczyć się jego zagrywek. Ale same chęci nie wystarczą, na pewno przyda się też trochę wiedzy i wskazówek, które zawarte w sześciu fundamentalnych krokach pomogą zagłębić się w ten shredderski świat. A Andy James? Cóż, w końcu zjadłby trochę frytek.

1 ZACZNIJ OD MOCNEGO BRZMIENIA


Andy poświęcił sporo czasu na to, żeby jego jedyne wiosło w zespole zabrzmiało dużo potężniej i szerzej.


"Będąc jedynym gitarzystą w zespole zawsze zastanawiałem się, co może poszerzyć sound gitary, by całość zabrzmiała niemal jak dwóch gitarzystów grających jednocześnie. Między innymi dlatego zacząłem grać na pickupach EMG, ponieważ nigdy nie byłem w stanie uzyskać takiego brzmienia z przetworników pasywnych. Oczywiście brzmią one bardzo dobrze, ale nie dają mi tej szerokości i agresywności, która tu idealnie pasuje. Tak samo jest z wyborem wzmacniaczy. Jedynym problemem jest transport sprzętu przy koncertach zagranicznych, szczególnie chodzi tu o wzmacniacze Laneya. Ale jestem naprawdę zadowolony - jeśli projektowałbym swój sygnowany wzmacniacz, byłby to Laney Ironheart. Daje mi wszystko to, czego potrzebuję od gitarowego wzmacniacza i jest prosty w obsłudze. Używam delaya MXR Carbon Copy, głównie przy solówkach. Do przełączania korzystam z Bossa LS-2 Line Selector, a MXR jest wpięty w pętlę i cały czas włączony. Bardzo go lubię, to analogowa konstrukcja, która dodaje coś specjalnego do brzmienia, choć do końca nie jestem pewien co to jest."

2 SPRZĘT TO WSPANIAŁA SPRAWA, ALE NIE POWINIEN BYĆ SKOMPLIKOWANY


Nie używaj więcej sprzętu niż potrzebujesz - graj na tym, co brzmi dobrze.

"Przez długi czas grałem na wzmacniaczu Line 6 Bogner Spider Valve MkI. Nie jestem maniakiem sprzętowym i średnio orientuję się jak to wszystko działa. Po prostu kiedy wpiąłem się w niego z gitarą wiedziałem, że zabrzmi dobrze w zespole. Zawsze będzie sporo ludzi, którzy czytając to pomyślą: 'Line 6, naprawdę? Jest tyle innych firm produkujących dużo lepsze wzmacniacze, a on używa comba za 400 funtów.' Ale dla mnie brzmiał on naprawdę dobrze i to jest najważniejsze. Line 6 miał ten masywny sound, który nie przypominał, jak to nierzadko się zdarza, osy zamkniętej w słoiku.

Jeśli chodzi o pedalboard, nie jestem pewien, czy obsługa wszystkiego przez MIDI byłaby taka komfortowa. Nie można opierać się aż tak mocno na komputerach i elektronice. Niezależnie od dobrodziejstw tych technologii ja wolę po prostu wpiąć się do wzmacniacza na scenie. Tu moje podejście jest nieskomplikowane. Używałem Axe-Fx i tego typu rzeczy, ale nic tak naprawdę nie przebija 100-watowego headu z paczką na czterech głośnikach i powietrza poruszającego nogawkami."


3 NIE WPAKUJCIE SIĘ NA MINĘ


Spokojnie, śmiertelnicy! Andy James również ma problemy z zagraniem własnych rzeczy.

"Nagrywasz coś w studio - przydarza mi się to bardzo często, ponieważ gram kliniki - i musisz uczyć się ponownie swoich zagrywek. Siadam, wyciągam papier i całą resztę, i czasem okazuje się, że napisałeś coś, co bardzo fajnie dla ciebie brzmi, ale niekoniecznie łatwo jest to później wykonać. Musisz wrócić do domu i ćwiczyć, by zagrać to na żywo. Dziękuję mojej szczęśliwej gwieździe, że nie gram w takim zespole jak Periphery. Widziałem wywiady w których Misha Mansoor opowiadał, jak rejestrowali materiał, którego musieli uczyć się później na nowo. W końcu dochodzili do wniosku, że powinni jednak nagrać prostsze riffy w tych miejscach. Ich rzeczy również są wszędzie w sieci. Mam szczęście, że mój materiał jest przynajmniej w 90 procentach możliwy do zagrania na żywo."

4 INSPIRACJE NIE ZNACZĄ WCALE TAK WIELE


Ale są bardzo pomocne przy budowaniu solówek.

"Kiedy piszę riffy z reguły kieruję się słuchem i dopasowuję je do klimatu utworu. Kiedy wcześniej komponowałem, słuchałem Killswitch Engage czy As I Lay Down - wszystkie zespoły w tym stylu miały wpływ na moją muzykę - ale przy tym albumie było nieco inaczej, nie inspirowałem się za bardzo innymi rzeczami. Po prostu usiadłem, zapisałem wstępne pomysły i pomyślałem: 'Co chcę zrobić? Co zabrzmi najlepiej?' I zacząłem układać patterny perkusyjne - mnóstwo riffów opiera się na groove'ach stworzonych w Cubase, cały proces tworzenia był dużo bardziej organiczny w porównaniu do prób naśladowania stylu innego gitarzysty czy zespołu. Szczególnie na tym albumie były momenty, gdzie nie miałem opracowanego pomysłu na to, co zamierzam za chwile zrobić. To całkiem muzyczna i kreatywna sytuacja, ponieważ kiedy nie wiesz co masz nagrać, musisz tworzyć na bieżąco całą strukturę solówki i zacząć improwizować..."

5 CAŁA MAGIA OBJAWIA SIĘ W IMPROWIZACJI


I kilka muzycznych drogowskazów pomaga łatwiej tę magię wydobyć.

"W improwizacji wiele elementów pozostawionych jest przypadkowi, chyba że nazywasz się Guthrie Govan, który potrafi komponować solówki w locie. W większości opiera się to na umiejętnościach motorycznych i im więcej tego robisz, tym bardziej opanowujesz określone pomysły pasujące do konkretnego utworu. Scott powiedziałby: 'Co zrobiłby tu Marty Friedman?' lub 'Co zagrałby Andy Timmons?' Czasem mówi właśnie takie rzeczy i ja gram jakąś frazę, która automatycznie brzmi jak 'coś tam' i stanowi punkt wyjściowy do pracy nad solówką. W ten sposób podchodzę do moich solówek: myślę 'Co zrobiliby moi ulubieni gitarzyści?' To zabawne, bo np. Marty Friedman nie miał dużego wpływu na mój styl gry, ale w tym przypadku pojawiało się coś zainspirowanego jego grą, szczególnie przy klimatach skali molowej harmonicznej czy frygijskiej dominantowej. Nie jestem też kimś, kto ma teorię w małym palcu - jest sporo terminów, które kojarzę, ale jest też kilka, które niewiele mi mówią."

6 GRANIE MUSI PASOWAĆ DO UTWORU


Pisanie i nagrywanie materiału na solowy album było niezwykle intensywne i dokładne, ale przy Sacred Mother Tongue głównym wyzwaniem dla Andy'ego były partie podkładowe i odpowiednie dopasowanie solówek.


"Nagrywanie z zespołem jest dużo bardziej wymagające jeśli chodzi o dobór riffów i oczywiście odpowiednie partie solowe, których nie gram jak zazwyczaj przez cały numer. Trzeba zastosować zupełnie inne podejście kiedy musisz zmieścić się z solówką w 30-sekundowym okienku i zagrać coś konkretnego i interesującego. Przy moich solowych rzeczach mam dużo większą przestrzeń i swobodę gry. Nie muszę upychać moich najlepszych zagrywek czy najlepiej zapamiętanych fraz w 30-sekundowej luce. Tu trzeba pisać i grać specjalnie pod utwór. To ważna rzecz dotycząca solówki: raczej musisz być wyczulony na energię i klimat numeru, niż zagrać techniczne rzeczy i starać się je jakoś wpasować. Niekoniecznie trzeba koncentrować się tylko na utworach, ale kiedy grasz solo zawsze próbuj, żeby było ono jak najbardziej interesujące, pamiętając o zachowaniu odpowiedniego balansu pomiędzy melodią a techniką."