Heart Attack
Wywiady
2013-08-29
Heart Attack to hard'n'rollowa formacja z Krakowa. W ich brzmieniu usłyszeć możemy przede wszystkim thrash, ale i również stoner rock.
Mają za sobą ponad 160 koncertów w Polsce. Występowali u boku takich zespołów, jak Decapitated, Blindead, Virgin Snatch oraz Frontside. Paweł 'Hevi' Szostak (perkusja) oraz Radosław 'Dzwiedziu' Nattich (bas) odpowiedzieli na nasze pytania z okazji wydania nowego krążka "Focus".
Wojciech Margula
Heart Attack to "grupa dźwiękowo-poetycka łącząca wytrwale wdzięk Johnny’ego Casha z nostalgią Pantery + lekką nutką dekadencji". Pantera i lekka nutka dekadencji - jak najbardziej. Nie rozumiem tylko jednego. Dlaczego Johnny Cash?
Cash nie lubił nikogo słuchać, to tak jak ja, miał specyficzny życiowy flow, lubił piękne kobiety i ubierał się na czarno, Cash mi pasuje...
W Heart Attack jesteś najdłużej, bo grasz w tym zespole od samego początku. Powiedz, jak brzmienie ewoluowało i czy zawsze podróżowaliście w tym samym kierunku muzycznym?
Tak to prawda, zakładaliśmy band z Białym (Marcin 'Biały' Ziobro (gitara) i jesteśmy głównymi sprawcami całego zamieszania pod tytułem Heart Attack. Wiesz, ciekawostką jest to, że od zawsze kręciły nas inne brzmienia, a jednak potrafiliśmy połączyć siły i razem muzycznie podążać, dlatego słyszysz u nas z pozoru nie pasujące do siebie dźwięki, a przy okazji jesteśmy trudni do zaszufladkowania, to też mi bardzo pasuje... Możemy zagrać wszystko i cały czas będzie to nasze Heart Attack'owy sound ...
Z którego waszego albumu jesteś bardziej zadowolony?
Z następnego (śmiech). A serio, od pierwszej płyty "Polaris" minęło trochę czasu, zmienili się ludzie w zespole i zmienił się stosunek do dźwięków. W przypadku Dzwiedzia, podejście do numerów, aranży jest bliskie mojemu, z kolei Drzewo (Mateusz 'Drzewo' Chmielnicki - wokalista) jest fanem bardziej nowoczesnego grania, chciał poszeptać, to poszeptał, chciał pokrzyczeć to krzyczał. Grizlly, poprzedni wokalista najczęściej używał growlu i mocnego gardłowego dźwięku, Drzewo umie więcej, wskoczyliśmy na wyższy poziom. Muzycznie różnicę pomiędzy płytami także odbieram w ten sposób, jednak te godziny spędzone na próbach i przede wszystkim na koncertach zrobiły swoje, takie są także opinie słuchaczy... Jeśli chodzi o teksty, pracy miałem tyle samo (śmiech) 50/50.
Kto wyszedł z pomysłem płyty w 100 % polskojęzycznej
Pomysł na to był już zanim doszedłem do zespołu, ale jest to koncepcja zdecydowanie mi bliska.
To wyszło naturalnie, nawet wstępne tytuły numerów weszły po polsku, nie chcesz wiedzieć jak nazywaliśmy je po naszemu (śmiech)
Śpiewanie po polsku ogranicza w pewnym sensie zasięg popularności, bo z poziomem, jaki reprezentujecie, możecie śmiało startować w trasy zagraniczne.
Dzięki (śmiech). Trasy zagraniczne już nam się nie śnią, bardziej interesuje nas rzeczywistość. Najpierw chcemy być rozpoznani w Polsce.
Łał, zagraniczne czyli Czechy i Słowacja? Mamy takiego koncertowego busa, że nas tam nie wpuszczą (śmiech). A tak na serio, jest tyle miejsc w kraju w których nie byliśmy, musimy najpierw tam zaglądnąć, potem się rozglądniemy dalej...
Do którego utworu z "Focus" macie największy sentyment?
Dla mnie Klepsydra, numer z prostymi, sabbathowymi, chwytającymi riffami, z klimatem i różnorodnością. Dobry kawałek na koncert.
Dzwiedziowi chodzi o numer "Nie zmieni to nic", a Klepsydra to robocza nazwa, którą większość członków kapeli kojarzy i nawet tak wpisujemy na setlisty (śmiech). Ja byłem za tym, żeby 100% kawałków z płyty można było zagrać na koncercie, nie chcieliśmy tzw. wypełniaczy, czy nakładek, żeby się tego nie dało odtworzyć na żywca. Osobiście podpisuję się pod wszystkimi utworami, choć stare thrashowe serce podpowiada "Focus"!
Czy w przypadku kolejnej produkcji pójdziecie tą samą drogą? Może kolejna płyta będzie w całości po angielsku?
Jak na razie wszystko wskazuje, że to dobra droga.
Dla nas ten pomysł był trafiony, słuchaczom się podoba, ludzie rozumieją o co chodzi, tworzy to wspólną całość. Choć nigdy nie mów nigdy... Jak zobaczę płacz niewiast pod sceną i lecące w naszą stronę staniki to się zastanowię (śmiech)
Wyobraźcie sobie, że macie możliwość nagrania płyty z dowolną gwiazdą. Kto by to był?
Pomijając Casha i Darrella, bo to mamy wpisane w statut (śmiech), pewnie Krzysztof Krawczyk, to byłoby mocne (śmiech)
Ja bym chciał zagrać z Gwiazdą Dawida albo z tą gwiazdą z loga Converse... Jakoś się tak dziwnie składa, że ci z którymi ja chciałbym grać nie żyją, albo już stoją nad przepaścią, może dlatego, że jestem fanem lat '70 i '80, nie wszystkim było dane. No dobra miałem nie mówić, taki Dream Team, Bruce Dickinson i Bobby Elsworth (Overkill) pieją, John Olivia (Savatage) chórki + klawisze, Lemmy - bass i facjata, Popcorn - gitara + żołądkowa gorzka, Angus - gitara + szlugi + herbata, Sasha Grey - flet prosty, Ginger Baker - bębny, ja - tamburyn i obsługa lodówki
Gracie koncerty charytatywne, m.in. WOŚP, pomagacie chorym dzieciom. Niedawno graliście dla Adriana Kowanka w ramach "Covan Wake The Fuck Up". Nie ma wielu kapel udzielających się w takie akcje. Świadczy to o Waszym wielkim sercu i empatii.
Dla nas jest to oczywista rzecz, jeśli graniem pomożemy w jakikolwiek sposób, to dlaczego nie? Po za tym, wydaje mi się, że to nie prawda, że nie ma wielu takich zespołów. W okolicach finałów WOŚP wiele bandów gra po mniejszych miejscowościach, nie jest to nagłośnione w mediach tak bardzo, a chęć grania dla Covana zgłasza dziesięć razy więcej kapel, niż może się pomieścić na jednej trasie.
WOŚP gramy od zawsze, nigdy nie wzięliśmy ani grosza. Sam jestem ojcem, jeśli tylko mogę dołożyć swoją muzę by pomóc, to to zrobię. Tu też chodzi o atmosferę nie tylko podczas finału, wiesz młodzi ludzie zostają wolontariuszami w szpitalach, hospicjach, otwierają oczy na nowe sytuacje życiowe, zauważają, że nie wszystko wokół nich jest kolorowe, to jest zajebiście ważne... Covana znam 20 lat, jak obaj byliśmy małolatami, kolegowaliśmy się, wspólnie chodziliśmy na imprezy, to jeden z najbardziej pozytywnych kolesi jakich znam... My daliśmy tylko cząstkę, pomyśl o jego rodzicach, zmienili całe swoje życie by się nim zajmować, to Wspaniali Ludzie...
Jakieś plany co do większych festiwali?
Bardzo chętnie, ale dopiero w 2014, to lato poświęcamy na inne zajęcia, rodzinę, relaks i odpoczynek.
Ja chciałem trochę odsapnąć, nadrobić rodzinnie, poza tym Drzewo pojechał na chlebem do Niemiec. Z trasą ruszamy jesienią, a festiwale bierzemy pod uwagę jak nakreślił Dziwedziu w 2014...
Dziękuję za rozmowę. Do zobaczenia na którymś z Waszych koncertów.
My również dziękujemy, bądźcie czujni i rozglądajcie się za plakatami o naszych koncertach! Keep on rockin'
Wojciech Margula