Slash
Wywiady
2013-07-02
Imprezowanie z Rorym Gallagherem, zdobywanie bezcennych Les Pauli oraz piosenki, które wpraw iają w zakłopotanie nawet gitarowych herosów - Panie i Panowie, oto Slash.
Nasz bohater nie czuł się zbyt dobrze tuż przed tym wywiadem i nie były to żarty. Nie tylko on i połowa jego zespołu została zwalona z nóg przez zapalenie oskrzeli, ale niezniszczalny, gitarowy bóg miał pęknięte trzy żebra nic o tym nie wiedząc, o czym taktownie poinformował go jego kręgarz. Muzyk przez cały czas nieubłaganie kontynuuje trasę koncertową związaną z wydaniem solowego albumu Apocalyptic Love, objeżdżając świat z ponad 100 koncertami, mającymi trwać do maja tego roku. Nie ma chyba wątpliwości, dlaczego określają to wszystko mianem 'hard rock'... Czy wydaje się wam, że przeszkodzi to gitarowej legendzie odpowiedzieć na kilka pytań? Oczywiście, że nie - to przecież Slash!
Grałeś w życiu na wielu wspaniałych gitarach, ale czy były wśród nich takie, które ciągle chciałbyś posiadać?
Kocham gitary, ale myślę, że naprawdę wyrosłem już z tej obsesji posiadania każdej, którą zobaczę, czy to vintage, czy innego instrumentu w rękach tego lub tamtego gitarzysty. Przeszedłem przez bardzo kosztowny okres w latach 90., kiedy przez moje ręce przewinęło się sporo wspaniałych gitar, ale koniec końców nie były one zbyt często używane. Po jakimś czasie doszedłem do wniosku, że jeden dobry Les Paul jest w stanie sprostać wszelkim moim potrzebom. Tak więc obecnie kieruję się dewizą "mniej znaczy więcej". Ciągle mam około 100 gitar, głównie dlatego, że nie umiem się rozstać z żadną z nich!
Jaka jest najsłynniejsza gitara, którą posiadałeś?
Najbardziej godna uwagi gitara, której byłem właścicielem to należący do Joe Perry'ego '59 Les Paul Tobacco Sunburst, zakupiony przeze mnie w 1989 r. Kiedy byłem dzieciakiem i oglądałem plakaty z muzykami myślałem, że jest to jedna z najwspanialszych gitar, jakie kiedykolwiek widziałem. Kiedy chłopaki z komisu skontaktowali się ze mną i powiedzieli mi o niej, nie chciałem na początku uwierzyć. Wysłali mi zdjęcia, na których były rozpoznawalne zadrapania, plus ten wspaniały kolor - zrobiono tylko dwa takie instrumenty. Kupiłem ją za 8,000 dolarów ponieważ nikt nie zdawał sobie sprawy z jej wartości. Okazało się, że była żona Joego sprzedała wiosło, kiedy był on na trasie. Lata później oddałem mu ją w ramach prezentu urodzinowego, ale to właśnie była najsłynniejsza gitara jaką posiadałem.
Twoja ulubiona gitara do grania na koncertach?
To chyba oczywiste, że jest to Les Paul. Mam cztery główne gitary koncertowe, plus backup, więc w sumie jest to osiem instrumentów jeżdżących ze mną na trasę. Wszystkie to odmiany standardowego Les Paula z profilem gryfu 'slim 60'. Stosuję różne strojenie, więc dla klasycznych strojów używam jednego modelu AFD Slash, i drugiego przy utworach obniżonych o pół tonu. Następny w zestawie jest Standard, będący reedycją mojego Les Paula '88 Standard, oraz kolejny model Slash. Nie jestem specjalnie wybredny. Jeśli zerwę strunę, mogę zmienić Standarda na AFD. Żaden problem.
Nie ma więc jakieś szczególnej gitary, którą stawiasz ponad innymi?
Nie na trasie. W zasadzie są to nowe instrumenty. Przy powstawaniu modelu AFD założenie było takie, żeby gitarę, której używam w studio, przystosować do gry koncertowej. Więc nie jestem jakoś sentymentalnie z nimi związany i nie muszę obawiać się też specjalnie, czy coś im się przydarzy na koncertach.
Twoja autobiografia "Slash" jest odbierana jako jedno z najbardziej otwartych i szczerych wyznań tego typu. Planujesz może wydanie kolejnej?
W tym momencie życia, nie. Nie znaczy to, że tego nie zrobię - nigdy nie zamierzałem nawet napisać pierwszej, wyszło to bardzo spontanicznie. Mogło by tak się stać, kiedy nagle zdecydowałbym, że naprawdę chcę uwiecznić następne 20 lat życia. Powodem do napisania tej książki była chęć sprostowania pewnych rzeczy dotyczących reaktywacji GN'R i innych bzdur, które pojawiły się w tamtym czasie. Zrzuciłem to z siebie i nie mam na razie potrzeby robienia czegoś podobnego.
Słyszeliśmy, że jesteś fanem kulinarnych show w tv. Jakie jest twoje ulubione danie?
W pewnym momencie miałem już dość tych programów o gotowaniu! Nie jestem jakimś wielkim maniakiem jedzenia. Do momentu, kiedy nie mam do czynienia z rybami, wszystko jest ok.
Czy odczuwasz kiedykolwiek ból w palcach lub rękach po tylu latach grania?
Zdarza się, jeśli na trasie gram naprawdę długie, improwizowane sola. Czasem jest to drętwienie lub mrowienie w palcach. Staram się temu zapobiegać: pić bardzo dużo wody - to ważne - a w razie potrzeby biorę jakieś środki przeciwzapalne.
Czy nagrałeś kiedyś wersję demo swojego utworu lub solówki, która okazała się tak dobra, że zmagałeś się ze sobą, by gdzieś ją wykorzystać?
Tu dochodzimy do tego, w jaki sposób każdy tworzy solówki. Znakomita większość, powiedziałbym, że 80 do 90 procent moich solówek powstało przy pierwszym podejściu, bardzo spontanicznie. Zanim przystąpię do nagrywania rozpracowuję strukturę i klimat danej partii, a wersja końcowa sola jest podobna do tego, co grałem na samym początku, ale żeby wracać później do nagrań demo i studiować je? Nie stosuję takich rzeczy.
Czy jest jakieś nagranie gitary lub utworu, do którego chciałbyś wrócić i je poprawić?
Nie, nie wierzę w takie rzeczy. To co zostało zrobione, miało swój czas i moment, i nie należy tego zmieniać. Staram się nigdy nie nagrywać bez 100-procentowego zaangażowania, i to jest wszystko, co możesz i powinieneś zrobić.
Który gitarzysta twoim zdaniem ma najlepsze brzmienie, i który utwór najlepiej to pokazuje?
Jest ich naprawdę niewielu! Moim faworytem zawsze był Jeff Beck. Głównie za Superstitious, w którym jest wspaniałe połączenie wah-wah z pedałem fuzz. Niesamowite brzmienie miał zawsze Jimi Hendrix - dla przykładu w Little Wing i Foxy Lady. Dalej jest Joe Walsh na Life's Been Good i Mick Taylor z Rolling Stones w Can't You Hear Me Knocking, z rozszerzoną wersją sola na Les Paulu. Wymienię też całą pierwszą płytę Van Halen oraz Davida Lindleya w utworach Jackson Browne z końca lat 70.
Jak to było spotkać się i grać z Rorym Gallagherem? To musiało być niesamowite...
To była naprawdę zajebista rzecz, kiedy spotkałem Rory'ego. Był w LA i zaprosił mnie do wspólnego jammowania na scenę, to było jak huragan. Najciekawsze było jednak to, że Rory zatrzymał się w Riot House (Hotel The Continental Hyatt House, będący notorycznym przystankiem dla imprezujących gwiazd w latach 60.i 70.) i zaprosił mnie po występie do siebie, gdzie przez całą noc piliśmy i graliśmy razem na gitarach akustycznych, rewelacyjnie się bawiąc. Jest on jednym z moich gitarowych idoli i byłem bardzo zaskoczony, że wiedział kim jestem.
Czy zdarzyło ci się kiedykolwiek trafić na utwór, którego nie mogłeś opanować?
Nie spotkałem się jeszcze z numerem, którego nie byłbym w stanie nauczyć się po poświeceniu odpowiedniego czasu na ćwiczenie, jednak wspominałem wcześniej o Van Halen - jest jeden kawałek z ich pierwszej płyty zatytułowany Show Your Love (później I'm The One), który ma szybką partię gitarową. Pamiętam kiedy uczyłem się go, na początku wydawał się dosyć prosty, jednak okazał się dużo trudniejszy niż myślałem. Utwór Let It Loose Stonesów miał kilka akordów, na których rozpracowanie poświęciłem pieprzony kawał czasu. Podobnie, The Rain Song Led Zeppelin był na początku bardzo trudny z uwagi na różne dziwne strojenia. Tak więc mogę przywołać tu sporo numerów, ale zwykle siadam i ćwiczę, aż będę w stanie je dobrze zagrać.
Czy w tym roku pojawi się twój nowy, sygnowany Les Paul?
Nie mamy żadnych planów odnośnie nowej gitary. Ukaże się niedługo czerwona wersja AFD, który był limitowaną edycją Les Paula, jednak cały czas jest spore zapotrzebowanie na niego. Nie chcemy wypuszczać identycznego modelu, żeby nie urazić dotychczasowych kolekcjonerów, więc gitara pojawi się w nowym kolorze. Ale jeśli już jesteśmy przy nowinkach - Marshall wypuścił małe combo sygnowane moim nazwiskiem. Ten 5-watowy wzmacniacz przygotowywany był dość długo - mam jeszcze u siebie kilka prototypów, bo chcieliśmy go jak najlepiej dopracować. Jego moc można zmniejszyć do 1 W - to wspaniałe combo ćwiczeniowe.
Czy masz jakieś swoje rytuały przed występami?
Nie, jedynym odprawianym rytuałem przed koncertami jest granie na gitarze. Nie mam opracowanych żadnych rutynowych ćwiczeń, ale staram się i chcę przed wyjściem na scenę być pewny, że jestem przygotowany do występu. Przeraża mnie kiedy myślę, że mógłbym pojawić się tam i nie wiedzieć jak wykonać swoją robotę!
Powiązane artykuły