Michael Keene (The Faceless)
Wywiady
2012-10-26
Lider prog metalowego The Faceless to niezwykle interesująca postać, która na nieszczęście wszystkich dziennikarzy, niezbyt ceni sobie media, jak i ich zainteresowanie.
Dość powiedzieć, że Michael wydaje się być otwarty jedynie wśród zaufanych sobie ludzi, a hype wokół własnego zespołu (skądinąd w pełni zasłużony) traktuje jako coś zupełnie mu obojętnego. Poniżej krótki zapis naszej rozmowy w której poruszyliśmy tematy dotyczące nowego albumu, duchowości i, tradycyjnie, zagadnień sprzętowych.
Grzegorz "Chain" Pindor
Zanim skupimy się na nowym albumie, chciałbym zapytać Cię o twoje muzyczne korzenie. Czy gitara była twoim pierwszym instrumentem?
Tak. Pierwszym i jak na razie jedynym.
Jesteś samoukiem czy pobierałeś lekcje?
W głównej mierze samoukiem, co pozwoliło mi wypracować określony styl. W przeszłości brałem lekcje, ale nie byłem z nich zadowolony, więc kontynuuję przygodę z gitarą na własny rachunek.
Co w grze na tym instrumencie jest najważniejsze: feeling czy technika?
By grać dobrze potrzebujesz odpowiedniej techniki, ale z drugiej strony, gra bez feelingu nie ma żadnego sensu, także oba te elementy są równorzędnie ważne.
W ciągu swojej muzycznej kariery współpracowałeś z wieloma wspaniałymi muzykami, często jako producent. Kontakt z którym zespołem/artystą był dla Ciebie najważniejszy?
Jak sam zaznaczyłeś, było ich wielu, ale przyznam się, że praca nad albumami Born of Osiris jak i Veil Of Maya była punktem zwrotnym w mojej karierze. Dwa niesamowite zespoły i dwa doskonałe albumy!
Poza muzyką rockową czy metalową w ogóle, prawdopodobnie tylko do zabawy zamieściłeś w sieci wideo ze wspólnego jammu z gwiazdą muzyki dubstep Asafem Bogerem aka Borgore. Myślałem, że wyjdzie z tego coś więcej. Ta wersja "Nypmho" była i nadal jest naprawdę bardzo dobra.
Cóż, mieliśmy takie plany, ale byłem tak pochłonięty naszym nowym albumem, że najzwyczajniej w świecie nie miałem na to czasu. Nie mówię, że do tego nie wrócę, ale musi nadejść odpowiednia pora.
Przejdźmy do kwestii związanych z samym albumem. "Autotheism" to krążek konceptualny, przedstawiający człowieka jako pana własnego losu. Istotę, która powinna w pełni wykorzystywać swój potencjał. Oznacza to zatem, że nie powinniśmy wierzyć w Boga?
Historie, które zawarliśmy na tym albumie próbują uświadomić siłę sprawczą człowieka. Możliwość porzucenia mistycyzmu, Boga i wszelkich aspektów religijnych na rzecz kształtowania własnego otoczenia i kreowania przyszłości. "Autotheism" nie ma jednego konkretnego przekazu, i pozostawia pole do interpretacji takiej wizji jednostki.
A czy Ty jesteś osobą duchową?
Nie. Opowiadam się za naukowym wytłumaczeniem początków ludzkości i otaczającej nas rzeczywistości.
Nowy album to również showcase umiejętności nowych muzyków. Czy Ewan (Brewer - bas) i Wes (Hauch - gitara) mieli wpływ na kształt kompozycji?
Szczerze mówiąc, większość materiału była gotowa zanim dołączyli do zespołu. Kiedy to się stało, Geoff (Ficco - wokal) i ja napisaliśmy wspólnie teksty i tyle. Wszyscy są bardzo zmotywowani by wynieść ten zespół na następny poziom, czego wprost nie mogę się doczekać.
Według mnie Wasz nowy album jest mocno inspirowany Opeth…
Masz rację! Jestem wielkim fanem Opeth i nie ukrywam, że ten zespół stanowi dla mnie pewien wyznacznik tego, jak grać metal. Podobnie rzecz tyczy się Porcupine Tree i tego typu zespołów. Poza tym, uwielbiam Pink Floyd i Genesis, więc te grupy również mają wpływ na to, co robię w The Faceless. Odczuwam duży głód tworzenia nowych rzeczy i kierunek jaki obraliśmy na "Autotheism" jest tego rezultatem.
Zastanawiałeś się kiedyś jak mogło by brzmieć "Planetary Duality" z czystymi wokalami?
Nigdy o tym nie myślałem. Jesteśmy w pełni zadowoleni z tego co osiągnęliśmy na tym albumie.
Jakiego sprzętu używałeś do nagrań płyty?
W zasadzie, niczego szczególnego. Wszystko poszło przez wtyczki VST firmy Steinberg. To zadziwiające jak wiele daje samo oprogramowanie.
Czy jest coś co chciałbyś osiągnąć jako jednostka?
Jedyne czego pragnę to rozwijać się jako muzyk i tworzyć interesującą muzykę dla innych ludzi.
Grzegorz "Chain" Pindor