Neurosis & Ufomammut - 18.07.2011 - Lipsk (Niemcy)

Relacje
Neurosis & Ufomammut - 18.07.2011 - Lipsk (Niemcy)

Neurosis i Ufomammut na wspólnej trasie to wystarczające powody, by nie przegapić tego wydarzenia. Nie pierwszy to raz, kiedy sensowna trasa omija Polskę szerokim łukiem, trzeba więc było rozejrzeć się za inną lokalizacją. Wybór padł na Lipsk.

Klub Conne Island, gdzie miały zagrać zespoły, położony jest na obrzeżach Lipska. Dodatkowo, mieści się w budynku, który z racji usytuowania w oficynie oraz zewnętrznych ścian całkowicie ozdobionych graffiti, bardziej przypomina squat niż zwykły klub. Przy drzwiach wejściowych rozstawiono grill, a w parku tuż obok, między drzewami, było dość stolików, przy których, kto tylko miał chęć, mógł oddać się konsumpcji. To, w przeciwieństwie do pogody, sprzyjało niemal piknikowej atmosferze.

Warszawski koncert Neurosis sprzed trzech lat odbył się w Stodole, Conne Island zaś to klub znacznie mniejszy, mniejszy nawet niż Progresja, z szeroką, ale za to wąską i wyraźnie niższą sceną, dodatkowo bez fosy, która oddzielałaby ją od publiczności. Ta zaś zjawiła się licznie, niemal szczelnie wypełniając całe wnętrze budynku. W tłumie było zresztą całkiem sporo rodaków (przy okazji, pozdrawiam spotkaną na miejscu ekipę wrocławskiego Firleja), słychać też było między innymi hiszpańską czy rosyjską mowę.

Spodziewaliśmy się, że na pierwszy ogień pójdzie Amenra, tymczasem wieczór, dość zaskakująco, otworzył Ufomammut. Włosi byli jednak zadowoleni z takiego układu, dzięki temu nie musieli bowiem spieszyć się z instalowaniem sprzętu. Koncerty u boku Amerykanów mają być, zgodnie z zapowiedzią zespołu, pożegnaniem z 'Ewą'. Kolejna trasa, zaplanowana na wrzesień i październik, ma przebiegać już pod znakiem nowego materiału, a pewnie i większych dawek staroci.

Kapela rozpoczęła od "Stigma", i już od samego początku uwagę zwracało świetne, bardzo selektywne nagłośnienie, doskonale uwypuklające całokształt instrumentarium. Podobnie było również w trakcie występów pozostałych bandów. Biorąc pod uwagę wielkość klubu oraz liczne doświadczenia z podobnych miejsc w naszym kraju, trudno traktować to inaczej niż ewenement. Następnie, przyszedł czas na materiał z "Eve", jak zwykle odegrany w całości i, tradycyjnie, w perfekcyjny sposób. To już siódmy (i na pewno nie ostatni) koncert Ufomammut, który mieliśmy okazję oglądać i jedno jest wciąż niezmienne - ta muzyka w wersji live po prostu się nie nudzi. Publika ciepło przyjęła zespół, choć po zauważalnym wzroście zagęszczenia przed sceną w czasie następnych setów, bez dwu zdań to Neurosis, a nawet Amenra, byli tego dnia głównym magnesem dla zgromadzonych w klubie słuchaczy.

Setlista Ufomammut:

Stigma
Eve

Nie należę do grona wielkich fanów Amenra, podobnie jak większości zespołów, nadmiernie zapatrzonych w Neurosis. Trudno jednak odmówić im umiejętności i zaangażowania, dzięki czemu ich koncert można zaliczyć do udanych. Belgowie mieli momenty porywające i poruszające, ale też i trochę mniej atrakcyjne. Całość jednak, mimo wyraźnego podobieństwa tego grania do stylistyki głównej gwiazdy wieczoru, zdecydowanie mogła się podobać. I faktycznie się podobało, o czym świadczył między innymi dość duży ruch przy ich stoisku z merchem.

Po kilkudziesięciu minutach trochę za długiej przerwy, okazało się jednak, jak wielka jest różnica między Neurosis a ich epigonem. I nie chodzi tylko o repertuar, ale także o emocje oraz jedyną w swoim rodzaju umiejętność kreowania niesamowitej atmosfery. Nie przypadkiem to właśnie Neurosis jest jednym z najważniejszych i najbardziej wpływowych zespołów tej stylistyki; bez trudu potwierdzili to tym występem. Przekrojowa setlista z jednej strony mocno eksplorowała albumy "Through Silver in Blood" (z doskonałym utworem tytułowym, w końcówce którego za pałeczki perkusyjne chwycili również Scott Kelly i Von Till) oraz "Times of Grace"; z drugiej, nie zabrakło też tracków z ostatniego, jak do tej pory,  "Given to the Rising" ("Water is Not Enough" na żywo po prostu niszczy) oraz (uwaga!) dwu nowych kompozycji, czyli "At The Well" oraz "Killing Elk" (zapisany w setliście jako K E). Nie chcę, na podstawie nowych kompozycji, wyciągać pochopnych wniosków na temat kierunku, w jakim Neurosis podąży na nowym krążku, bo, szczerze mówiąc, zwłaszcza dość smętny "At The Well", ale też "Killing Elk", jakoś do mnie nie przemówiły. Gdyby w podobnym stylu utrzymana została reszta materiału, oznaczałoby to odwrót od ciężkiego charakteru "Given to the Rising" i zwrot ku "The Eye of Every Storm", za którym, co tu kryć, nie przepadam. Tak czy owak, świetny, hipnotyzujący i wciągający - jak czarna dziura - koncert.

Setlista Neurosis:

Locust Star   
Given To The Rising  
End of The Harvest  
A Season in The Sky  
At The Well
Water is Not Enough  
Belief  
At The End of The Road  
Killing Elk
Through Silver In Blood

Tekst: Szymon Kubicki
Zdjęcia: Małgorzata Napiórkowska-Kubicka