Steven Wilson - 29.11.2013 - Poznań

Relacje
Steven Wilson - 29.11.2013 - Poznań

Chyba każdy się ze mną zgodzi, że Steven Wilson to stały bywalec naszego kraju, bowiem mało który muzyk odwiedza Polskę z taką częstotliwością jak on. Na zakończenie tegorocznej trasy, wystąpił dwukrotnie - w Poznaniu oraz Zabrzu.

Jest jednym z najbardziej zaangażowanych artystów w świecie współczesnej muzyki progresywnej. Od kilku lat sukcesywnie remasteruje płyty King Crimson, Emerson, Lake & Palmer, czy Yes. Ostatnie miesiące spędził na nagraniach najnowszego solowego krążka "The Raven That Refused to Sing (And Other Stories)" oraz "Blackfield IV", a tymczasem...

Koncert poprzedziło spotkanie Wilsona z fanami w poznańskim Media Markt. Dzień roboczy, południowa pora oraz dość odległe miejsce nie zniechęciły przybyłych tam osób. Muzyk nie szczędził autografów na płytach, oraz innych gadżetach, jakie przynieśli ze sobą fani. O wspólnych zdjęciach z artystą chyba wspominać nie muszę. Według oficjalnych źródeł informacji, spośród sześcioosobowego składu miał pojawić się tylko Wilson, jednak niespodziewanie przybył również klawiszowiec zespołu, Adam Holzman. Fani rozpoznali go i wykorzystując okoliczność, poprosili o autografy i pamiątkowe zdjęcia.

Koncert zainaugurował film, przedstawiający mur, prawdopodobnie na starym mieście. Widać przejeżdżające samochody, przechodniów, nieco później zjawia się mężczyzna grający na gitarze wydobywając pierwsze akordy "Trains". Po czym ów utwór kontynuuje Wilson, wyłaniający się z zakątków ciemnej sceny. Następnie dołącza reszta członków zespołu, przechodząc płynnie w "Luminol", w którym pierwsze skrzypce gra Nick Beggs. Nie zabrakło oczywiście "Drive Home", któremu towarzyszył w tle klip, obrazujący przesłanie kompozycji, czy "Postcard" z "Grace for Drowning" jako wyciszenia po dość burzliwym "Luminolu". W setliście znalazły się również nowe kompozycje. Jedna z nich nie została oficjalne zatytułowana. Niezbyt długo zastanawiając się, Steven postanowił tamtego wieczoru nadać jej roboczą nazwę, a mianowicie "Tobogganing in Mozambique". Zdradzić mogę, że to długi, dość rozbudowany, o szerokiej rozpiętości brzmieniowej utwór, zatem mieliśmy okazję doświadczyć wirtuozerskich popisów każdego z muzyków.


Koniec części pierwszej koncertu zwiastowało delikatne osunięcie prześwitującej tkaniny, służącej za ekran, na której wyświetlono wideo wprowadzające do kapitalnie zagranego "The Watchmaker". Druga część upłynęła przy dźwiękach wcześniejszych dokonań Wilsona, z poprzedniego krążka solowego oraz "Insurgentes". Regularny set zakończył wyczekiwany "The Raven That Refused to Sing". Bisy rozpoczęła druga nowość, "Happy Returns". To nastrojowa, wręcz majestatyczna kompozycja, która pod względem stylistycznym stanowi kontrast dla wcześniej zagranego nowego, jeszcze nie zatytułowanego utworu. Następnie, na całkowite zwieńczenie koncertu, fenomenalne wykonanie "Radioactive Toy" z debiutu Porcupine Tree, brzmiącego zdecydowanie mocniej i soczyściej za sprawą solówek Guthriego Govana.

Dwie i pół godziny spędzone z tak wybitnymi artystami to prawdziwa uczta muzyczna, a szczególnie dla wielbicieli najnowszego krążka Wilsona, bowiem został odegrany niemal w całości (z wyjątkiem "Pin Drop"). Dlaczego takie chwile nie trwają wiecznie...

Setlista:
Trains
Luminol
Postcard
The Holy Drinker
Drive Home
Toboganning in Mozambique (nazwa robocza)
The Watchmaker
Index
Sectarian
Harmony Korine
Raider II
The Raven That Refused to Sing


Bis:
Happy Returns
Radioactive Toy

Wojciech Margula