Swans

Look At Me Go (My Father Will... Limited Ed.)

Gatunek: Rock i punk

Pozostałe recenzje wykonawcy Swans
Recenzje
2011-01-21
Swans - Look At Me Go (My Father Will... Limited Ed.) Swans - Look At Me Go (My Father Will... Limited Ed.)
Nasza ocena:
9 /10

“My Father Will Guide Me Up A Rope To The Sky" Swans wywołało wśród fanów zespołu masę kontrowersji. Przy okazji kilku niezwykle wciągających odsłuchów limitowanej edycji albumu naszła mnie myśl, że gdyby Michael Gira nagrał materiał od początku do końca utrzymany w atmosferze “Look At Me Go" odbiór jego nowych dokonań byłby zupełnie inny…

Słuchając muzyki tworzonej przez głównego "łabędzia", Michale Girę, można odnieść wrażenie, że jest ona dla niego katalizatorem wszelkich negatywnych emocji. I chyba tylko w środkowym okresie twórczości Swans, czyli czasach, gdy powstały "Burning World", "White Light from Mouth of Infinity" oraz "Love of Life", można było w jego kompozycjach odnaleźć jakieś cieplejsze uczucia. Najnowszy album stanowi zaś pewną kompilację humorów tego neurotycznego artysty i dowód na to, że w ostatnim okresie cierpiał on chyba na sporą huśtawkę nastrojów, popadając co raz w skrajne nastawienia do świata. Balansując od momentów beztroski ("Reeling the Liars In", "Little Mouth") po skrajne załamanie ("You Fucking People Make Me Sick") Gira pokazuje, że jego stan psychiczny daleki jest od stabilnego.

Wspominany zaś "Look At Me Go" jest kumulacją chyba wszystkich depresji, jakie frontman Swans przeszedł w życiu. To trwające ponad trzy kwadranse dźwiękowe monstrum. Długość utworu zadecydowała zapewne, że został opublikowany tylko na bonusowym dysku limitowanej edycji ostatniej płyty. Nie bez znaczenia mogła być także rozbieżność stylistyczna dzieląca większą część materiału z "My Father..." a "Look…".  Podczas gdy premierowym numerom z podstawowej wersji albumu w kilku momentach bliżej nawet do Angels of Light, grupy, której Gira poświęcił ostatnią dekadę, najbardziej interesująca nas kompozycja przypomina, że Łabędzie popełniły kiedyś tak mroczny i popadający w ambient, trochę zapomniany krążek, jak "Die Tür Ist Zu".

Oblicze Michaela Giry jest tutaj dalekie od folkowego barda. To raczej szaman czy twórca szalony i także nie do końca szczęśliwy, dla którego - zgodnie z mottem umieszczonym w części oprawy graficznej ujawniającej się słuchaczowi po wyciągnięciu jednej z płyt - "muzyka była miłością życia". Czas przeszły nie jest tutaj przypadkowy. Kompozycja brzmi nie tylko jak samobójczy hymn, ale także prowokuje pytanie, czy to co znalazło się w obrębie omawianego utworu, w pełni spełnia definicję muzyki? Wszechpanująca tutaj kakofonia wprowadza bowiem słuchacza w przerażające bezbrzeża mroku, strachu i paranoi. To wręcz narkotyczny trip z jazgotliwymi trąbami, zapętlonymi motywami oraz wplecioną alternatywną wersją "You Fucking People Make Me Sick". Słuchając tego wszystkiego każdy z pewnością zada sobie pytanie, w jaki sposób Gira, w którego głowie kreują się tego typu potworności, nadal pozostaje przy życiu lub - w co wcale nie jestem pewien - nie popadł w szaleństwo.

"Look At Me Go" założyciel Swans udowadnia, że nadal pozostaje artystą bezkompromisowym i czerpiącym inspiracje z najbardziej negatywnych odczuć towarzyszących naszemu życiu. I choć sam nie zaśpiewał w tej kompozycji ani jednego wersu, tekst utworu "You Fucking People Make Me Sick" w interpretacji jego 3-letniej córki nadaje całości zupełnie nowego, pogłębionego wymiaru i znaczenia.  

Jacek Walewski