Wojciech Ciuraj

Iskry w popiele

Gatunek: Rock i punk

Pozostałe recenzje wykonawcy Wojciech Ciuraj
Recenzje
Grzegorz Bryk
2019-10-10
Wojciech Ciuraj - Iskry w popiele Wojciech Ciuraj - Iskry w popiele
Nasza ocena:
8 /10

„15 sierpnia, górnicy wraz z rodzinami zebrali się przed bramą kopalni Mysłowice. Wzburzony czekaniem tłum, wtargnął na teren kopalni. Ku zaskoczeniu wszystkich, Niemcy otworzyli ogień do górników” (*) – to był początek I Powstania Śląskiego.

Znany z występów w prog-rockowej grupie Walfad, Wojciech Ciuraj, z wykształcenia historyk, wymyślił sobie godny przyklaśnięcia koncept – na swojej drugiej solowej płycie (pierwszą były „Ballady bez romansów”), w setną rocznicę, postanowił z pomocą muzyki opowiedzieć historię I Powstania Śląskiego. Mało tego, zaanonsowane są już płyty na rok 2020 i 2021, czyli na setne rocznice kolejno II i III Powstania Śląskiego. Słuchaczowi na myśl zapewne przychodzi od razu kasowe „Powstanie Warszawskie” Lao Che, ale muzycznie są to dwie zupełnie inne historie. Lao Che poszło w awangardę i eksperyment, tymczasem Ciuraj postawił na nieomal klasyczny art-rockowy recital z elementami symfonicznymi oraz piosenką autorską i do formalnej pełni temu koncept-albumowi brakuje wyłącznie płynnych przejść między utworami.

Poszczególne utwory łączą się zarówno tematyką jak i obraną stylistyką, można ich słuchać w oderwaniu od całości, ale najlepiej wchodzą właśnie jako „Iskry w popiele” poznawane od pierwszej do ostatniej minuty. Tym bardziej, że kilka wspaniałych niespodzianek się w tym materiale znalazło. Między innymi gościnny udział Józefa Skrzeka (SBB), który podkolorował moogiem kilka fragmentów („Budzi się Śląsk” dzięki tym barwom nabrał klimatu klasycznej progresji, może nawet z rejonów brzmień floydowskich połowy lat '70), gdzie indziej gitarowymi figurami czaruje jak zwykle znakomity Jan Mitoraj (gitarowy w grupach Osada Vida i w fusionowym Brain Connect), którego wybuch przejmującej gitary w numerze tytułowym wywołuje ciarki; narratorem całej tej opowieści został natomiast aktor Marian Dziędziel. Wszyscy oni związani są ze Śląskiem. Podobnie jak reszta obsady: skrzypek Piotr Rachwał, wiolonczelistka Elżbieta Szczyrba, klawiszowiec Paweł Kukła, młodziutka basistka Klaudia Wachtarczyk czy perkusista Dawid Klimuszko. Rozpiętość instrumentalna wręcz imponująca, i co najważniejsze, cała ta menażeria piekielnie dobrze dogaduje się i uzupełnia w kolejnych utworach. Szczególnie dobre wrażenie robią popisy klawiszowe, czasem jazzujące, czasem uderzające w tony mocniej art-rockowe. Z kolei udział w nagraniach skrzypiec i wiolonczeli wpompowały do muzyki sporo symfonicznego ciepła i naturalnego brzmienia żywych instrumentów.

Ciuraj często przesuwa środek ciężkości w obrębie jednego utworu, w rozpoczynającym „Sto lat to za mało by zapomnieć” takich diametralnych zmian klimatu mamy aż trzy, a co najlepsze kawałkowi to pasuje. Lider Walfad zresztą bardzo lubi melodie. Jego linie wokalne zawsze są jakieś, niebanalne i emocjonalne, podobnie jak instrumentarium, bo każdy instrument ma tu do zagrania jakiś chwytliwy motywik. Płyta zaaranżowana jest po prostu przebogato i miejmy tylko nadzieję, że Ciuraj nie wystrzela się z pomysłów, bo ma do nagrania przecież jeszcze dwie płyty.

„Iskier w popiele” słucha się więc naprawdę z zaangażowaniem, a co niezwykle istotne, mimo ciężkiego tematu, całość nie jest nagrana w asyście niezdrowych, patetycznych tonów. Tym bardziej, że to jeden z tych albumów, które wymagają pełnego skupienia na tekście i historii. Ambitne przedsięwzięcie i ostatnio coraz rzadziej spotykana wiara w słuchacza słuchającego i interpretującego. I może rzeczywiście tych kolorów jest w muzyce Ciuraja czasem trochę za dużo, w takim sensie, że barwami powinien operować nieco mniej rozrzutnie, ale ostatecznie ten album trzyma naprawdę wysoki poziom. A ta kompozycyjna klamra spajająca całość, czyli motyw z otwierającego „Sto lat to za mało…” przeniesiony do wieńczącego krążek „To nie koniec , to początek!” jakoś tak przyjemnie na sercu robi. Ach, no i bardzo ładnie całość wydano – archiwalne zdjęcia we wkładce robią wrażenie.

(*) z wkładki „Iskier w popiele”