Red Scalp

Lost Ghosts

Gatunek: Rock i punk

Pozostałe recenzje wykonawcy Red Scalp
Recenzje
Grzegorz Pindor
2018-02-02
Red Scalp - Lost Ghosts Red Scalp - Lost Ghosts
Nasza ocena:
8 /10

Co tu pisać, czasem lubię być zaskakiwany, a właśnie takim, zaskakującym albumem jest „Lost Ghosts”.

Drugi w karierze materiał Red Scalp przypomina mi o istnieniu prawdziwych pereł na polskiej scenie. Choć daleki jestem (a nawet baaardzo daleki) od wychwalania krajowego stonera i pochodnych, to wobec takiej płyty, takiego brzmienia i takich pomysłów, zagranych z takim luzem i profesjonalizmem, chylę czoła.

Najważniejsze, że wielkopolska formacja kompletnie nie brzmi jak typowy polski band, utwierdzając mnie w przekonaniu, że tam gdzie znajdą się pasjonaci konkretnej muzycznej niszy, tam dzieją się rzeczy wielkie. Na przykład w Pleszewie, gdzie panowie sami ufundowali sobie festiwal z kręgu stoner/doom/psychodelia. Co najciekawsze – wśród prawdziwych gwiazd – to oni są pretendentem do miana najgorętszej nazwy każdej edycji. Nie chcę popadać w szaleńczy zachwyt nad tym kwintetem, ale skoro takich dźwięków słucham od święta, wypada chwalić co dobre.

„Lost Ghosts” ma w sobie wszystko, czego powinno się oczekiwać od takiego grania. Jest solidnie wyeksponowany bas, co jest swoistym ewenementem na skalę nie tylko polski, bo w nowoczesnych, skompresowanych produkcjach, zwłaszcza tych w stylu „home made” nie ma go wcale, albo jest programowany. A tu klasa, gro i buczy, a nawet bulczy tak przyjemnie, że czasem łapię się na tym, że „dół” w Red Scalp nie jest tłem, ale nierzadko głównym motorem napędowym, podsycającym najrozmaitsze eksperymenty.

Druga rzecz: jest wokal z prawdziwego zdarzenia, choć wolałbym aby pozostał takim indiańskim dodatkiem jak dotąd, aniżeli przesłaniał instrumentalne popisy muzyków. W takiej ilości i formule jak obecnie idealnie pasuje do twórczości zespołu. Rzecz trzecia i podkreślająca wyjątkowość tej ekipy, to umiar i odpowiednie żonglowanie patentami. Zaznaczam jednak, że im więcej tu kwasów i kosmicznych wręcz odlotów, uzupełnianych pojedynkiem saksofonu z organami (czemu tak rzadko?!), tym bardziej wsiąkam w to północnoamerykańskie bagno…

Czy Red Scalp ma wady? Chyba nie. Nowe oblicze tego bandu, już po zrzuceniu doom rockowego ciężaru na rzecz zabawy dźwiękiem i próby znalezienia złotego środka między Sabbath, Alabama Thunderpussy a Big Elf, to właściwy kierunek, któremu mam zamiar kibicować. Panowie skromnie i kompletnie niezamierzenie rozstawiają po kątach nie małą wszak konkurencję, z czego powinni się tylko i wyłącznie cieszyć. Podsumowując, „Lost Ghosts” to materiał zapewniający papiery na wielkie granie, a koncerty u boku Clutch to tylko przedsmak dominacji Indian nad resztą nie tylko Polski.