Yellow Horse

My Little Girl

Gatunek: Rock i punk

Pozostałe recenzje wykonawcy Yellow Horse
Recenzje
Grzegorz Bryk
2017-08-24
Yellow Horse - My Little Girl Yellow Horse - My Little Girl
Nasza ocena:
7 /10

Kto by się spodziewał, że muzycy, którzy do tej pory kojarzeni byli z hard rockiem, rockiem progresywnym i wszelkimi odcieniami rocka gotyckiego, mogą się pokusić o rzeczy takie jak na "My Little Girl".

To EPka. Zaledwie trzy utwory, z czego jeden autorski, ale zabawy co niemiara. Za projektem stoi trzech facetów: Paweł Soja (bas, wokal) i Dominik Cynar (gitara akustyczna) - związani z grupą Steel Velvet oraz Mateusz Krupiński (perkusjonalia) na co dzień obtłukujący gary w Ciryam. Panowie znaleźli inspiracje bardzo dalekie: zarówno w czasie, jak i miejscu. Sięgnęli po granie z przełomu lat '60 i '70 zatopione w estetyce rocka akustycznego, country, southern rocka i soft rocka. Czuć tu słodki zapach inspiracji Creedence Clearwater Revival, Neilem Youngem, Greggiem Allmanem czy Fleetwood Mac.

Na EPce tylko jeden numer jest autorski, ale zaręczam, że gdyby ukazał się w późnych latach '60 to byłby to piekielnie dobry hicior po dziś dzień puszczany na wszelkich potańcówkach w stylu retro. "My Little Girl" zaczyna się od slide na akustyku, później wchodzi porządnie rozbujana, melodyjna zwrotka, która przechodzi w chwytliwy refren, taki jak u Fleetwood Mac, od razu porywający do tańca - Ameryką czuć na kilometr.

Pozostałe dwa kawałki to covery: "Burning Love" oryginalnie wykonywany przez Dennisa Linde - fajny blues/country rock w klimatach Creedence Clearwater Revival. Całość wieńczy "Please Don't Leave Me" Johna Sykesa (genialnego gitarzysty heavymetalowego) - w oryginale pop rockowy przebój lat '80 nagrany przy udziale muzyków Thin Lizzy, przebajerowany syntezatorami i gitarami, przez Yellow Horse zagrany na akustycznie, w duchu rozczulającego surf rocka i ballady rockowej lat 60.

To króciutka EPka, ledwo 10 minut, ale robi to co powinna, po prostu zachęca do Yellow Horse i ich ewentualnego przyszłego debiutu długogrającego, przy którym - jeśli wierzyć muzykom - namiętnie dłubią. Jeśli panowie ze Steel Velvet i Ciryam mają w rękawie więcej takich przebojowych numerów jak "My Little Girl" to trzymają mnie w garści. Przy takich dźwiękach zabawa jest po prostu najprzedniejsza.

Grzegorz Bryk

Powiązane artykuły