Royal Blood

How Did We Get So Dark?

Gatunek: Rock i punk

Pozostałe recenzje wykonawcy Royal Blood
Recenzje
2017-08-11
Royal Blood - How Did We Get So Dark? Royal Blood - How Did We Get So Dark?
Nasza ocena:
6 /10

Po znakomitym debiucie sprzed trzech lat duet z Brighton dotknął niestety syndrom drugiej płyty. Formuła przebojowego, garażowego grania tylko na perkusję i bas zaskakująco szybko zaczęła się wyczerpywać.

Początek drugiego krążka Royal Blood jest jeszcze obiecujący. Kawałek tytułowy napędzany jest świetnym riffem, w którym mocno słychać inspiracje pierwszymi albumami Queens of the Stone Age (z którymi notabene RB na dniach ruszają w trasę po USA). Mamy tu też już pierwszą nowinkę w repertuarze angielskiego duetu - klimatyczne chórki w tle. Efekt świeżości szybko jednak mija. Dwa single "Lights Out" i "I Only Lie When I Love You" wpadają w ucho, są kawałkiem naprawdę fajnego grania, ale do "Little Monster" czy "Out of The Black" z debiutu nie mają nawet startu. Powód? Moim zdaniem jest nim zbyt "ugrzeczniona" produkcja całego nowego albumu Royal Blood. Większości kompozycji po prostu brakuje mocy. Na debiucie proporcje melodii i garażowego brudu były znakomicie zbalansowane, tutaj momentami po prostu wieje nudą ("Look Like You Know", "Where Are You Now?").

Poza otwieraczem jest tu jednak parę innych kawałków, które zasługują na docenienie. Ciekawiej robi się szczególnie, gdy chłopaki zaczynają kombinować z tempem ("She’s Creeping", "Don’t Tell") i dodają do swojego ograniczonego instrumentarium nowe elementy - chociażby organy prowadzące melodię w udanym "Hole In Your Heart". Dużym plusem drugiej płyty Royal Blood jest także postęp wokalny jaki zanotował Mike Kerr. Jego dość jednostajny sposób śpiewania był największym mankamentem debiutu. Na nowym krążku zaskakuje szczególnie brzemieniem głosu w cichszych partiach i fajnymi falsetami.


Podsumowując, mimo że "How Did We Get So Dark?" jest średnio udaną produkcją, jestem spokojny, że to tylko wypadek przy pracy. Royal Blood mają po prostu zbyt duży potencjał.

Maciej Pietrzak