Higher Power

Soul Structure

Gatunek: Rock i punk

Pozostałe recenzje wykonawcy Higher Power
Recenzje
2017-07-31
Higher Power - Soul Structure Higher Power - Soul Structure
Nasza ocena:
8 /10

Usilnie przekonuję o wyższości brytyjskiej sceny hc nad resztą świata, i wiecie co, mam rację.

Mnogość jakościowo dobrych, albo niemal wybitnych płyt z Wysp przytłacza, a biorąc pod uwagę falę retro hc rodem z lat '90, o perełki najłatwiej właśnie na Wyspach.

Bohaterowie recenzji to młoda formacja z Leeds, która w najmocniejszych momentach patrzy w stronę nieistniejącego od niedawna Vision, a w tych rockowych, bliskich post-grunge’owej estetyce kieruje się do Quicksand. Mało tego, jeśli chodzi o groove, puls kompozycji panowie czerpią garściami z Suicidal Tendencies, więc w tym wypadku nietrudno o dobry materiał. Właściwie, to jestem oczarowany brzmienie tegoż bandu i luzem z jakim grają. Nawet monotonna, lekko zawodząca barwa głosu wokalisty - która jeszcze parę lat temu byłaby dla mnie nie do przejścia - pasuje do tej układanki jak ulał i nie wyobrażam sobie, aby ktoś inny "wył" do mikrofonu.

Najmniej tutaj melodii, jest to raczej szczątkowy element twórczości Brytyjczyków, i może to nawet lepiej? Riffy walą w głowę niczym obuch, perkusista, choć rzadko przyśpiesza, gra na tyle mocno aby chcieć dać się schłostać (hit "Four Walls Back"), a bas śmiga aż miło. Do tego panowie nie kombinują, grają prosto, ale wbrew pozorom w utworach dzieje się zaskakująco dużo, nawet jeżeli posiłkują się niepotrzebnym schematem zwrotka-refren. W każdym razie, "Soul Structure" ma do zaoferowania znacznie więcej niż większość dzisiejszego hc, i jeśli miałbym wskazać drugi tak obiecujący i grający w podobny sposób band, wybór padłby na Streetsweeper.

Jedyną wadą debiutanckiego longa Higher Power jest jego rozpiętość. Dziesięć kompozycji to niby niewiele, tym bardziej, że krążek trwa raptem pół godziny, ale traci w starciu z… własnymi wyobrażeniami o koncercie grupy. Utwory, który zapowiadały nadejście LP - tj. "Burning" i "Reflected" rozbudziły apetyt na tyle mocno, że początkowo łyknąłem ten materiał w całości, katując się nim bez mała ze dwa tygodnie. Ostatecznie, dochodzę jednak do wniosku, że wycięcie dwóch piosenek - a dokładniej - "Hole" i krótkiego, ale zupełnie nie korespondującego z resztą "Embrace" - wyszłoby krążkowi na dobre. Wtedy, postawiłbym go tuż obok zeszłorocznego killera, dużej płyty Mizery i świat miałby nowych idoli. Rzadko grających breakdowny, dających masę momentów do sing-a-longów i prezentujących się nad wyraz dojrzale, a że ekipa dłubie w dźwiękach modnych, trudno.  A raczej, zajebiście.

Grzegorz Pindor


Powiązane artykuły