Jon Lord

Windows

Gatunek: Rock i punk

Pozostałe recenzje wykonawcy Jon Lord
Recenzje
2017-04-26
Jon Lord - Windows Jon Lord - Windows
Nasza ocena:
5 /10

Reedycji dzieł Jona Lorda ciąg dalszy.

Wydawnictwo earMUSIC, właściwie już od śmierci Lorda w 2012 roku, przyzwyczaja, że co kilka miesięcy wydaje nagrania klawiszowca Deep Purple - ostatnio wznowiono "Gemini Suite". Dobrze, że tak się dzieje, bo w ogólnym szaleństwie wokół ostatniej płyty Deep Purple, można zapomnieć o Lordzie, jego Hammondy stały się przecież głównym współtwórcą brzmienia legendarnej kapeli. Jest jeszcze druga, nieco ciemniejsza strona medalu - otóż chociażby prezentowanie "Windows", abstrahując od muzycznego poziomu, jest już praktycznie wydawnictwem niedostępnym, a szkoda, by twórczość Lorda, mimo że różnie przecież oceniania, popadła w zapomnienie.

Na zawartość "Windows", będącego zapisem koncertu z Monachium z roku 1974, składają się dwa utwory. Pierwszy z nich to rozwinięcie motywu ze "Sztugi Fug", ostatniego projektu Jana Sebastiana Bacha. "Continuo on B-A-C-H" jest luźną próbą ukończenia niedokończonej części dzieła klasyka. W istocie wyszedł bardzo bachowski, rześki utwór, łączący muzykę klasyczną z rockową rytmiką - pełno tu barokowych organów, smyków, ale i brzmień mocniej moogowych, a nawet jazzowych, z kapitalną solówką na trąbce Georga Morrisona. Utwór tyleż ciekawy, zdobiony wyśmienitymi improwizacjami, co chaotyczny i nie trzymający się tematu.

Druga kompozycja, "Window", bliższa jest już progresywno rockowym standardom, momentami nawet - za sprawą sopranowej wokalizy - podobnej do "Atom Heart Mother" Pink Floyd. Wymieszano tu jazz, rock, muzykę klasyczną i solowe wariacje z pogranicza fusion. Po raz kolejny świetne klawisze, gościnny wokal Davida Coverdale'a. Druga część "Window", "2nd Movement - Gemini" to wokalny fragment zaczerpnięty z wcześniejszego wydawnictwa Lorda "Gemini Suite" - na wokalu Tony Ashton. Część trzecia i ostatnia "3rd Movement - Alla Marcia: Allegro" to powrót do klimatów swingowo hard rockowych, by ostatecznie wszystko zwieńczyć charakterystycznie dla Lorda brzmiącymi organami.

Dobrze, że wznawia się Jona Lorda. "Windows" nie jest może dziełem najwyższych lotów, podobnie jak "Gemini Suite", ale na tyle ciekawym, że warto poświęcić mu te pięćdziesiąt minut. Chociażby dla cudnego brzmienia organów i formalnych eksperymentów, bo były to czasy, gdy muzyka lubiła błądzić i trafiać w nie najszczęśliwsze rejony. Czasy pionierów. Lord był jednym z nich.

Grzegorz Bryk