Wielki zaszczyt, a jeszcze większa uciecha, że w ręce wpadł mi krążek Buffalo Summer, bo to trochę tak jakby Boga za nogi złapać, szczególnie, gdy tak mocno wyczekuje się premiery drugiej blaszeczki Scorpion Child.
Wspomnienie Scorpion Child oczywiście nieprzypadkowe, bo to ta sama liga dźwięku i nie chodzi tylko o to, że panowie grali na jednej scenie. Mam na myśli, że Buffalo Summer są dziedzicami muzycznej spuścizny Led Zeppelin - jak The Answer albo Rival Sons (nota bene na dniach również premiera). Może jeszcze nie są tak brawurowi jak wspomniani, może i idą na kompromisy bardziej współczesnego brzmienia, ale ich rock'n'rolle są na tyle rześkie, że muszą się podobać każdemu, kto mentalnie zatrzymał się na gitarowym łojeniu rodem z lat '70 i riffach spod paluchów Jimmy'ego Page'a. Jest tu trochę domieszek amerykańskiego rocka: Lynyrd Skynyrd, The Eagles, fragmentami też wyspiarskiego Thin Lizzy i Bad Company. Przede wszystkim jednak na "Second Sun" jest mnóstwo absolutnie kapitalnego grania.
Gitary to chyba najlepsza część krążka. Johnny Williams co numer bombarduje słuchaczy tętniącymi życiem i charakternymi riffami w duchu klasycznego hard rocka, jak trzeba wciska na palucha rurkę i potrafi też zagrać slidem na akustyku w taki sposób, że Roy Rogers na pewno byłby dumny, a jak już się bierze za solówkę to z werwą godną napalonego młodziana, który po raz pierwszy zobaczył nagą koleżankę. Bo w tej mieszance ma być jak najbliżej rockowej dzikości, z pieprzem, odpowiednio pikantnie i żywiołowo. Wtóruje mu rozszalała sekcja - Gareth Hunt i Darren King rozumieją na czym polega blues rock i hard rock, mają na te gatunki przepis i nie wahają się go użyć. Andrew Hunt to natomiast wyjątkowo sprawny wokalista, brakuje mu może demona w głosie, wiecie, takiego jakiego ma Aryn Jonathan Black albo Jay Buchanan, ale to wciąż niezły frontman, być może nawet miary Ronnie'ego Van Zanta.
Pewne jest, że ci czterej Brytyjczycy wiedzą o co chodzi w rock'n'rollu, a ich uwielbienie dla lat '70 jest wręcz zaraźliwe. To druga płyta Buffalo Summer, pierwszej nie słyszałem, ale po "Second Sun" mam olbrzymią ochotę. Ukłony również w stronę wydawnictwa UDR, które w przeciągu zaledwie dwóch tygodni wypuściło dwa rewelacyjne (wcześniej "Released" od Blackrain), ociekające miłością do klasyki rocka albumy. Oby tak dalej! A Summersów koniecznie musicie posłuchać!
Grzegorz Bryk