Nieopierzeni Islandczycy zdradzają spory talent do pisania dobrych piosenek, ale do mistrzowskiej klasy jeszcze im daleko.
Islandia kojarzy nam się raczej ze smutnymi chłopiętami, którzy wyrażają swoją nadwrażliwość przy pomocy gitary akustycznej, niż z ekipami zdolnymi skopać tyłki porządnym gitarowym riffem. Tymczasem ktoś wypatrzył na wyspie gejzerów trójkę nastolatków ukrywających się pod nazwą The Vintage Caravan, którym w żyłach płynie stoner i blues rock, zapatrzonych zarówno w Black Sabbath czy The Allman Brothers Band, jak i w Guns N'Roses czy Soundgarden. Nieźle.
Nie dotarłem do informacji, ile konkretnie chłopaki mają lat, ale patrząc na zdjęcia typuję, że jest to wiek w przedziale 16-20. Jak na tak kruche doświadczenie, autorzy płyty "Voyage" grają naprawdę dojrzale. Ich muzyka jest nie tylko pełna szczenięcej radości, ale i wykonawczej klasy. Nie straszne im rockowe killery w postaci "Let Me Be" czy "Cocaine Sally", nie mają problemów z napisaniem dobrej ballady ("Do You Remember"), jeśli trzeba, to udadzą się w wielowątkową, psychodeliczną podróż pełną gitarowych odlotów i popisów sekcji rytmicznej - "The King's Voyage" czy "Expand Your Mind". Ostatni z wymienionych to w ogóle mój ulubiony fragment płyty. Zaczyna się jak prosty bluesrockowy numer, później czaruje wysmakowaną solówką, by nagle przełamać się i stać tyleż klimatycznym, co narkotycznym ukojeniem.
The Vintage Caravan trochę jednak brakuje ogłady, czasami chcą popisywać się na siłę, niekiedy nie wiedzą, co zrobić z rozpoczętym motywem, kiedy go uciąć, a kiedy rozwinąć. Nie można mieć o to do nich pretensji, ponieważ jeszcze sporo nauki przed tą załogą. Warto jednak te błędy wypunktować i liczyć na poprawę przy okazji następnych wydawnictw. Dla bezpieczeństwa teraz daję więc nie najwyższą, by za jakiś czas śmiało wypisać zdecydowanie przyjemniejszą dla oka cyferkę.
Jurek Gibadło