Green Day

Dos!

Gatunek: Rock i punk

Pozostałe recenzje wykonawcy Green Day
Recenzje
2012-11-29
Green Day - Dos! Green Day - Dos!
Nasza ocena:
7 /10

Raptem dwa miesiące minęły od czasu premiery "¡Uno!", a w obozie Green Day zdążyło się tyle wydarzyć! Zespół ogłosił, że obecna trylogia będzie wydawnictwem… czteroczęściowym (jeju), a Billie Joe wylądował na odwyku. A czy w muzyce Amerykanów zaszły jakieś zmiany?

He he, wolne żarty! Siła Grey Day tkwi w udanym okręcaniu się wokół własnej osi, jednocześnie stojąc w miejscu. Tak więc "¡Dos!" to nadal seria punkowych hitów o popowej nośności, które dobrze kojarzymy ze wszystkich albumów Green Day, ale faktycznie jest w nich coś bardziej imprezowego, niż na "¡Uno!". Co prawda spokojne, południowo brzmiące "See You Tonight" jeszcze nas nieco zwodzi, ale rocker "Fuck Time" nie pozostawia wątpliwości - zabawa jest głównym motywem napędzającym ten krążek. Nie dziwi więc, że Armstrong, zamiast koncertować, próbuje odstawić alkohol w jednej z klinik…

Kolejne piosenki to skakanie po patentach, które Green Day tak chętnie eksploruje i z taką gracją zapodaje nam już jakieś 25 lat. Akordowe, klimatyczne granie w - nazwijmy to - półballadzie "Wild One", próba nawiązania do przedpotopowych czasów rocka, gdy jeszcze szukało się w nim nieco innych, kabaretowych rytmów w "Stray Heart", typowy dla grupy punk "Ashley", czy gitara w stylu "Billie i nikt więcej" - to wszystko, co dobrze znamy i do czego lubimy (tudzież nie) wracać. Ja czasami lubię, więc powyższe numery miło brzęczą w moich słuchawkach.


Jeśli już chciałbyś, drogi Czytelniku, na siłę dopatrywać się tu jakichś nowości, polecam wsłuchać się w wokal Billie'ego - narzucono na niego lekki przester, a sam wokalista/gitarzysta kombinuje z Beatlesowskimi zagrywkami (najbliżej mu do Lennona) częściej niż do tej pory. Również damski głos w "Nightlife" - skądinąd chyba najbardziej oryginalnym kawałku na "¡Dos!", opartym na basowym pochodzie i elektronice - stanowi powód, dla którego po ten krążek powinni sięgnąć nie tylko fani grupy.

Green Day znowu to zrobili. Zastosowali metodę "kopiuj-wklej, ale dla niepoznaki pozmieniaj parę rzeczy" i jak zwykle im wyszło. Ja też stosuję "copy-paste" i drugiej odsłonie najnowszego dzieła trio wystawiam 7. I - aż sam się sobie dziwię - czekam z lekką nutką niecierpliwości na trójkę.

Jurek Gibadło