Vintage'owe brzmienia obecnie przeżywają swój renesans. The Black Keys, Rival Sons czy Graveyard wiedzą o tym doskonale i nagrywają świetne albumy, trafiając do rzeszy spragnionych takich graniem słuchaczy.
Pozostało tylko czekać na polską odpowiedź na ogólnoświatową falę popularności gatunku. Moim zdaniem do tej pory jedynym godnym reprezentantem okazał się Kim Nowak.
Dla jednych mogłoby to być zaskoczeniem, a dla innych naturalną koleją rzeczy. Apostołowie muzycznej awangardy, Fisz i Emade od zawsze znani byli z nieszablonowego podejścia do klasycznych gatunków. Wzmocnieni tym razem o gitarzystę, Michała Sobolewskiego, postanowili sięgnąć po brudne, gitarowe brzmienia pochodzące z minionej epoki. Czyżby zwrot o 180 stopni w dotychczasowej karierze? Nic bardziej mylnego! Retro-rock, jak udowodniły wymienione w pierwszym akapicie zespoły, jest muzyką świetnie odnajdującą się w nowoczesnym repertuarze, niezwykle popularną zarówno wśród fanów współczesnego rocka, jak i elektroniki czy hip-hopu. Muzyczny eklektyzm braci Waglewskich wydaje się idealnym gruntem pod taką mieszankę.
Równo godzina - tyle trwa "Wilk", następca pozytywnie przyjętego zarówno przez fanów jak i krytyków debiutu Kim Nowak. Godzina gitarowego łojenia w stylu vintage, a zatem jest brudno, garażowo i bez studyjnej polerki. W przeciwieństwie do poprzednika, "Wilk" nie został co prawda nagrany na "setkę", ale wynikało to raczej z chęci spróbowania czegoś innego. Na pierwszy plan bezsprzecznie wysuwa się rasowa gitara Michała Sobolewskiego. Jej dźwięki w niezwykle autentyczny sposób przypominają te uzyskiwane na sprzęcie używanym pod koniec lat '60. To samo należałoby powiedzieć o perkusji. Jej brzmienie jest na tyle sugestywne, że można się zapomnieć i mieć wrażenie słuchania płyty pochodzącej z minionej, bardzo odległej epoki.
Czy "Wilk" jest albumem bez wad? Niestety nie jest. Brakuje przede wszystkim charyzmatycznego wokalisty, a Fisz do tej roli jakoś mi nie pasuje. Można by się zastanawiać także nad melodyjnością utworów, które czasem za bardzo przytłoczone są nieco zbyt tępym brzmieniem gitary, ale to już, sądzę, kwestia indywidualnych upodobań. Kim Nowak zmierza w stronę rockowej psychodelii i wśród fanów tego gatunku zespół znajdzie najwięcej zwolenników. W mniejszym lub większym stopniu trafi jednak bez wątpienia do wszystkich miłośników gitarowego grania w najlepszym wydaniu.
Kuba Chmiel