Dawno, dawno temu był doom i black metal, był hardcore/punk, był crust/stenchcore. Wiadomo jednak, że prędzej czy później musi dojść do crossoveru tych stylistyk, i powstania kolejnej sceny muzyki ekstremalnej.
Powstały jako konglomerat powyższych gatunków sludge/doom to dziś uznana marka. Kolejne w historii muzyki alternatywnej zderzenie metalu z punkiem zaowocowało wieloma wspaniałymi kapelami, z czasem twórczo poza stylistykę "jednego riffu na minutę" (i okazjonalnych przyspieszeń czy innych blastów) wychodzącymi, by wymienić jedynie Neurosis, EyeHateGod, Dystopię czy właśnie Tombs.
Wydana przez Relapse płyta tego ostatniego, "Fear Is The Weapon", to w zasadzie rarytas dla kolekcjonerów. Limitowany do 1000 kopii album jest zapisem "poczatków Tombs" - część nagrań znalazła się na splicie ze zbliżonym stylistycznie Planks, pozostałe natomiast to niepublikowane nagrania demo. Różnie bywa z takimi odrzutami, podobnie jak z "korzeniami", w tym wypadku jednak jest zaskakująco dobrze. Pochodzący z Nowego Jorku Tombs to nie przypadkiem dziś uznana kapela sludge'owa, która podbija serca kolejnym fanom gatunku.
Ich "przepis na doom" zawiera właściwie wszystkie oczekiwane składniki, i to w idealnych proporcjach. Jest więc podniośle i monumentalnie (choćby w "Calvaire"), mamy piękne partie instrumentalne (dziś - trochę nie wiadomo dlaczego - nazywa się to postrockiem), hardcore/punkowy czad, crustowo-blackowy ciężar. Co ciekawe, utwory nie ciągną się w nieskończoność i rzadko mamy tu do czynienia ze wspomnianym "jednym riffem na minutę". Tombs to może nie Dystopia, ale chłopaki zdecydowanie czują tę muzykę i nie popadają w schematy.
Zaskakująco dobra jest techniczna jakość nagrań. Niby demówki, niby "early works", a brzmienie jest bardzo dobre. Oczywiście, bywa momentami (tymi bardziej punkowymi) dość surowo, ale słyszałem duuużo gorzej brzmiące "wczesne dzieła" muzycznych kolegów Tombs. Trudno tu jakiś utwór wyróżnić czy kilka odrzucić jako zbędne - mimo, ze to kompilacja, materiał brzmi spójnie i dojrzale. Tak się złożyło, że i w Polsce doczekaliśmy się równolegle podobnie grających kapel, jak Wilczy Szaniec czy Guantanamo Party Program. One też zaczynały od fantastycznie nagranych demówek i powoli stają się równie istotne na "apokaliptycznej" scenie, jak Tombs.
"Fear Is The Weapon" to dokument. W przypadku takich wydawnictw zwykło się stosować taryfę ulgową. Dowodzone przez bostońskiego hardcore`owca, Mike Hilla, Tombs takowej nie potrzebuje. Ta kapela od początku brzmiała potężnie, wspaniale, ciężko i hardcore/punkowo zarazem. Dobre, cenne, choć trochę "okazjonalne" wydawnictwo.
Krzysztof Kołacki