Premiera najnowszego albumu Vreid zapowiadana jest na luty 2011, tymczasem zespół przypomniał o sobie pierwszym w dorobku DVD. Muzycznie dość skromnym, ale jak wiele tego typu wydawnictw, "Goddamnit" prócz części koncertowej zawiera też bogatą część dokumentalną. Generalnie więc jest tu co oglądać.
Występ na żywo został zarejestrowany w 2009 roku na norweskim Inferno Festival, co roku organizowanym w Oslo. To nie pierwsze DVD nagrane na tej imprezie, które dane mi było zobaczyć, ale zdecydowanie jedno z najlepszych. Wytwórnia, jak zwykle, przesadza określając recenzowane show mianem ’legendarnego’, ale faktem jest, że Vreid na żywo prezentuje się świetnie. Całkiem prosta, motoryczna muza Norwegów, czerpiąca w równym stopniu z dziedzictwa Bathory, rockowego oblicza Motorhead i blackmetalowych korzeni Windir, doskonale sprawdza się w warunkach koncertowych. Miałem okazję widzieć Vreid w akcji w tym samym roku na Brutal Assault i był to jeden z fajniejszych wydarzeń festu. "Goddamnit" bardzo dobrze oddaje ten klimat.
Kluczem do sukcesu jest tu dobrze dobrana setlista. Zespół promował wówczas "Milorg", dominują zatem bardziej epickie, przebojowe utwory, utrzymane w średnich tempach. Nie brak jednak i kawałków z początków twórczości, zarówno tych zabarwionych folkiem ("Svart"), jak i mocniejszych i szybszych jak "Raped by Light" czy "Pitch Black". Wszystkie te kompozycje mają przede wszystkim jedną cechę - wydają się być stworzone z myślą o graniu ich na żywo. Taka formuła doskonale zdaje egzamin i koncert Vreid to najzwyczajniej w świecie fajne widowisko. Tym bardziej, że zadbano również o odpowiednią oprawę sceniczną występu. Są więc ognie i inne fajerwerki, niby nic specjalnego, ale jednak cieszy oko. Niestety, set do najdłuższych nie należy. To rzecz jasna zrozumiałe, w końcu akcja dzieje się na festiwalu, szkoda jednak, że poza teledyskiem do "Pitch Black" nie dorzucono tu jeszcze czegoś muzycznego.
Gig jest całkiem dobrze nakręcony i zmontowany. Nie ma tu może jakiejś szalonej liczby kamer, a obraz nie jest krystaliczny, ale co ma być, to jest. Całość jest żywa i naturalna, bliska prawdziwemu show. Tego typu produkcje przemawiają do mnie bardziej niż plastikowe, wypieszczone i wypolerowane ’koncerty’ większych gwiazd i gwiazdeczek. Właśnie czegoś w tym stylu oczekiwałem po najnowszym DVD Behemoth, ale się nie doczekałem.
Sekcja backstage'owo-dokumentalna została przygotowana z rozmachem. Przede wszystkim, dostajemy wywiad, w którym wokalista i basista opowiadają chronologicznie o początkach Vreid i wcześniejszych muzycznych wcieleniach (Ulcus Molle - Ulcus - Windir). Nie zdradzają wprawdzie żadnych głębszych tajemnic, ale rzucają trochę światła na historię kapeli. Jest tu również relacja z trasy po Stanach, wojaży po Europie, nagrywania materiałów studyjnych i tym podobny stuff. Miłośnicy oglądania wszelkiego rodzaju wygłupów będą zachwyceni, choć odbiór tej części utrudnia nieco fakt, że spora część dialogów toczona jest po norwesku; w tym nawet niektóre fragmenty traktujące np. o pracy w studio. Nie trzeba dodawać, że napisów brak. To trochę niezrozumiały zabieg i właściwie jedyny poważniejszy mankament "Goddamnit". Całość jest jednak całkiem zgrabna.
Szymon Kubicki