Gorgonzolla

Konsumpcja

Gatunek: Metal

Pozostałe recenzje wykonawcy Gorgonzolla
Recenzje
Grzegorz Bryk
2019-12-16
Gorgonzolla - Konsumpcja Gorgonzolla - Konsumpcja
Nasza ocena:
7 /10

Debiut „Eksploatowani” Gorgonzolli z 2016 roku, który zaprowadził warszawski zespół na scenę Woodstocku i przyniósł całą kanonadę pozytywnych opinii, właśnie doczekał się młodszego brata.

„Konsumpcję” osłuchiwałem mniej więcej w tym samym czasie co „The Nothing” Korna i można śmiało stwierdzić, że Polacy Amerykanów bez wątpienia znają i pewnie też delikatnie się nimi inspirują, co zresztą nie jest kamieniem rzuconym w stronę Gorgonzolli, bo gdy podpatruje się z głową i przenosi do swojego brzmienia to i owo w sposób dobry, to nic tylko przyklasnąć. A stołeczna kapela dodaje też dużo od siebie, szczególnie wściekłych wątków industrialnych. Motoryczne, mechaniczne, zapętlone riffowanie przypomina agresywny, industrialny metal – pojawiają się momenty, które spokojnie mogłyby znaleźć się w repertuarze wczesnego Agressiva 69 („Popiół”, „Uratuj mnie”) i industrialnego Sweet Noise. Znalazł się też instrumentalny „Bez zbędnych słów” poprowadzony niezłą solówką. Jednak całość trzyma się gatunkowo przede wszystkim stylistyki nu-metalowej, szczególnie słychać to w niskim, wręcz druciastym, kornowym basie. Na „Konsumpcji” jest bardzo intensywnie od instrumentalnych nawałnic i szalonego tempa, które zespół wytrzymuje praktycznie do samego końca krążka.

Gorgonzolla to zresztą muzyczny i emocjonalny rollercoster. Z jednej strony jest bowiem Dominik „Kudłaty” Pajewski serwujący wściekle rozwrzeszczane, momentami nawet growlujące wokale, agresywne i drapieżne, przywodzącymi skojarzenia z Piotrem „Glacą” Mohamedem z czasów Sweet Noise i My Riot; z drugiej strony sporo powabu i melodii dodają śpiewy Kingi '”Algi”' Adamczak (moim zdaniem trochę za bardzo wyeksponowane podczas produkcji). Tworzy to interesujący mariaż zwierzęcych ryków z czystymi, chwytliwymi żeńskimi partiami. Potęguje to uczucie emocjonalnego rozdarcia, muzycznej histerii i amoku. I z góry uprzedzam, że wielu słuchaczom te skrajnie furiackie tony mogą po prostu nie wejść, bo i rzeczywiście potrafią przytłoczyć intensywnością i fermentem skrajności. Tym bardziej, że w te wrzaski i śpiewy wplątano również dużo melorecytacji podszytych aktorską manierą, albo po prostu zgrywą, bo choć zespół porusza na tym krążku raczej poważne, ciężkie i mroczne tematy, to znajduje też miejsce na dowcip. Przykładowo zamykający krążek „Dziękujemy i przepraszamy”, choć nie jest może najlepszy muzycznie (osobiście wrzuciłbym go jako bonus track, oddzielił od reszty materiału gruba kreską), to w istocie pomysłowy numer, w którym zespół śle ukłony w stronę ludzi, którzy pomogli w nagraniu krążka, ale również fanom trwającym przy grupie. Ładny gest.

„Konsumpcja” to solidna pozycja dla wielbicieli industrialu, nu-metalu i szeroko pojętej ciężkiej alternatywy. Poprzez swój histeryczny charakter łączący melodię z wściekłością nie spodoba się każdemu, ale w gruncie rzeczy album się broni. Jest tu kilka momentów, które podobały mnie się mniej, ale tez sporo naprawdę świetnych. Na pewno instrumentarium to ciężka maszyna do grania metalu.