Obey The Brave

Balance

Gatunek: Metal

Pozostałe recenzje wykonawcy Obey The Brave
Recenzje
Grzegorz Pindor
2019-08-22
Obey The Brave - Balance Obey The Brave - Balance
Nasza ocena:
8 /10

Dopiero co pisałem o tym, aby w wakacje spuścić z tonu i rozkoszować się lekkością pop-punkowych brzmień, i muszę przeprosić. Poza kilkoma niezwykle brutalnymi wyjątkami, o których w innych tekstach, światło dzienne ujrzał album Kanadyjczyków z Obey The Brave.

Poboczny zespół Alexa Eriana z Despised Icon doskonale radzi sobie jako zastrzyk energii na współczesnej hardcore’owej scenie. Dla tych, którzy grupy nie znają, Obey The Brave to dobra rekomendacja dla fanów The Ghost Inside czy Gideon. Brzmią jednak dużo mocniej, a i przekaż mają bardziej dosadny. To, co jednak naprawdę odróżnia ten zespół od naprawdę dużej konkurencji to osoba wokalisty.

Alex Erian od wielu lat stanowi dla mnie wzór frontmana i osoby dźwigającej ciężar show na swoich barkach. Bez względu na to, czy w tle będziemy słyszeć tech death grany przez kolegów z Despised Icon, czy kolejne łatwo wpadające w ucho refreny (dobrzy przykład „No Apologies”) ten uśmiechnięty, łysy wokalista poraża skromnością i talentem. Możliwości wokalne Kanadyjczyka z upływem czasu rosną, czego najlepszym przykładem jest "Balance". Nie spodziewałem się, że Alex w końcu zacznie czysto śpiewać, ale jeśli twoim przyjacielem jest nie kto inny jak Jeremy McKinnon z A Day To Remember, to sprawa jest raczej oczywista. Panowie sprokurowali raptem dziewięć nowych piosenek, ale już jestem w stanie stwierdzić, że poza materiałem z szeroko promowanego w mediach debiutu, to najlepsze co do tej pory nagrali. W okrojonym składzie, za to z głową wciąż pełną pomysłów.

Do prawdziwych highlightów krążka należą – poza wspomnianym „No Apologies” - dwa zabójczo szybko zapadające w pamięć numery. Pierwszy, to bez wątpienia jeden z hitów lata, żywcem skradziony z dyskografii Beartooth – „Smoke Signals”. Charakterystyczna linia melodyczna tego refrenu przewijać się będzie jeszcze w innych utworach, ale co najważniejsze, najczęściej pojawiać się będzie w waszej głowie kiedy tylko udacie się na wieczorny letni spacer. Jeśli mam wskazać numer dzięki, któremu na mojej pucołowatej buźce ostatnio pojawia się uśmiech, to najpierw byłby to właśnie „Smoke Signals”, a następnie zaśpiewane po francusku, podnoszące na duchu „Calme le jeu”.

Zresztą, „Balance” jako całość – przynajmniej muzycznie – to bardzo pozytywna płyta, tylko miejscami przypominająca o tym, że ci goście naprawdę lubią napierdzielać („Reality Check”). Rytmicznie może nie dzieje się tu za wiele, tym bardziej, że Stevie Morotti z Blind Witness z biegiem lat raczej upraszcza swoją grę zamiast dbać o to, aby działo się jak najwięcej. Swoje się nakombinował w macierzystym zespole, a hardcore o nie rzadko punkowych inklinacjach potrzebuje groove i ataku zamiast łamańców. Za to pod względem pracy gitar jest czego słuchać, zwłaszcza na dobrym sprzęcie. W tak charakterystycznej muzyce ważne są drobne brzmieniowe niuanse, a John Campbell jest nie w ciemię bity. Posłuchajcie takiego „Cold Summer”, a zrozumiecie o co chodzi.

Powiązane artykuły