Festiwal Pol’and’Rock 2018
Gatunek: Metal
3 sierpnia 2018 był wielkim dniem dla Nocnego Kochanka. Nie dość, że wystąpili na największym polskim, a również jednym z największych na świecie, plenerowym festiwalu przy – jak podają niektóre źródła – rekordowej widowni, to na dodatek przed legendarnymi Judas Priest.
W wywiadzie, który znalazł się na płycie jako materiał bonusowy, członkowie Nocnego Kochanka przyznają, że Judas Priest od zawsze są ich idolami. Nie wyjawili oczywiście tu żadnej tajemnicy, bo słychać to w ich muzyce bardzo wyraźnie. Podobnie jak inklinacje z Iron Maiden. Rzecz jasna można by tu dołożyć jeszcze kilka innych wielkich kapel heavymetalowych, bo zdaje się, że Nocny Kochanek całą tę scenę mają w jednym palcu. Zasadniczo od epigoństwa odcina ich wyłącznie charakter tekstów – jajcarskich, prześmiewczych, zupełnie nie na poważnie, a jeśli spojrzeć choćby na pewnego artystę śpiewającego o Zakopanem i polewaniu się szampanem, to Polacy takie hece najwyraźniej polubili. Przy odsłuchu Nocnego Kochanka dystans i pełne zrozumienie konwencji są wręcz rekomendowane. Krótko mówiąc panowie uwypuklają najistotniejsze cechy heavy metalu i przemieniają swoją twórczość w parodię, farsę, wręcz karykaturę. Co najistotniejsze, są tego w pełni świadomi.
Pewnie można by obrzucić ich wiadrem pomyj, gdyby tylko nie byli w tym co robią tak fantastyczni i zręczni. Przecież instrumentalnie Nocny Kochanek to światowa klasa heavy metalu. Również Krzysiek Sokołowski ma głos jak dzwon, co pokazuje już na starcie koncertu z Pol’and’Rock, który ukazał się właśnie na DVD. Wydawnictwo dopełnia druga płyta z zapisem występu w wersji audio.
Muzycy mieli szczęście wystąpić na gigantycznej scenie przed niepoliczalną rzeszą publiczności – prawdopodobnie wiele kapel, których loga wokalista Nocnego Kochanaka naszył na ubranie, nie miało okazji brać udziału w tak oszałamiającym przedsięwzięciu. A mówimy tu o zespołach nawet i od 50 lat krzeszących iskry heavy metalu, będących jednymi z pionierów i najważniejszych przedstawicieli gatunku. Biorąc pod uwagę wyłącznie rozmiary sceny i morze ludzkich głów przed nią koncert musiał wyglądać iście epicko i tak w rzeczywistości został zarejestrowany.
Ekipa realizująca Pol’and’Rock zadbała o dynamizm, zapierające w dech ujęcia ukazujące rozmach festiwalu, świetną pracę kamer, niezgorszą pirotechnikę i oświetlenie. Po prostu wiedzą jak się to robi na światowym poziomie, w końcu przy tak olbrzymim przedsięwzięciu pracowali nie pierwszy raz. Nocny Kochanek wraz z publicznością natomiast wcisnęli w ten materiał ogień, żywioł i rozszalałą zabawę, bo oglądając materiał nawet przez chwilę nie poczułem, że ktoś mógłby się tu czuć znużony. Zespół jest w fantastycznej formie i daje temu wyraz w każdym kolejny numerze, a ujęcia na publikę pokazują jak doskonała zabawa panuje pod sceną: śpiewy, pogo, ludzie noszeni na rękach i uśmiechy euforii odmalowane na niezliczonych twarzach. Nocny Kochanek dostał godzinę na scenie i w pełni ją wykorzystał. Aż chciałoby się jeszcze ze dwa kwadranse.
W występie drażniło właściwie tylko jedno, nawet pomimo pełnej świadomości, że mam do czynienia z totalnym pastiszem. Otóż w tekstach nieustannie padały te okropne słowa i nie mam na myśli przekleństw czy bezecnych świństewek – te bym przebolał. Chodzi mi o kalające uszy zwroty typu: „przyszłem” i „weszłem”. Za to Nocny Kochanek powinien trafić prosto do polonistycznego piekła! Oceniają płytę wyłącznie w kategoriach nagrań koncertowych mamy do czynienia z kawałkiem świetnej roboty zarówno ze strony ekipy realizującej, jak i bandu.