Nie będę ściemniał, Amerykanie z Idle Hands to od wielu już tygodni mój nowy ulubiony zespół.
Wzięli to co najlepsze z Ghost i In Solitude, dodali odrobinę gotyckiego rocka, a gdzieś w to wszystko wpletli odrobinę punkowej furii. W ten oto sposób, zawładnęli umysłami słuchaczy absolutnie wspaniałą EP „Don’t Waste Your Time”. Tytuł jakże wymowny i odzwierciedlający zawartość, ani jedna minuta z pięciu zawartych na krążku kompozycji nie jest zmarnowana. Panowie posiedli niebywały wręcz talent do pisania piekielnie nośnych numerów, bez popadania w patos i heavy metalowe klisze (tego zaś nauczyli się unikać power metalowym Silver Talon). Czapki z głów. Jak zatem wypadają na pierwszym długograju?
Oczekiwana wobec „Many” były, delikatnie mówiąc, ogromne. Na kilka tygodni przed oficjalną premierą, album zdążył uzyskać całkiem wysokie noty w recenzjach, a dwa pierwsze single zwiastowały jeśli nie identyczny, to bardzo zbliżony jakościowo poziom. Jedyną różnicą (zauważalną dopiero przy kontakcie z całością) jest – czego chyba mogłem się spodziewać – większa różnorodność i nacisk na bardziej gotyckie motywy („Dragon, Why Do You Cry”, „A Single Solemn Rose”). Panowie pozwolili sobie nawet na bardziej agresywne momenty (blasty w m.in. „Cosmic Overdrive”). Te prawdziwie „metalowe” dodatki nie przesłaniają jednak melodyjnych wyżyn i za które ten zespół tak uwielbiam.
Mam jednak kilka zastrzeżeń, w porównaniu do EP, „Mana” ma nieco cieplejsze (lżejsze) brzmienie, do którego trzeba się przyzwyczaić, a poza tym panowie średnio przekonują w co prawda kilku, ale podniosłych momentach („It’ll Be Over Before You Know It”). Zdecydowanie lepiej wypadają, kiedy grają z rock’n’rollową werwą, ścigając się z tuzami hard’n’heavy („Nightfall”, „Give Me To The Night”). Niestety czad, z jakim otwierają swoją płytę uchodzi gdzieś po czwartym kawałku i wtedy to materiał, o którym chciałbym napisać, że to kandydat do miana albumu roku, zaczyna jawić się po prostu jako dobry krążek, z kilkoma genialnymi motywami i nietypowym jak na ten gatunek muzyki wokalem.