Soilwork

Verkligheten

Gatunek: Metal

Pozostałe recenzje wykonawcy Soilwork
Recenzje
Grzegorz Pindor
2019-01-11
Soilwork - Verkligheten Soilwork - Verkligheten
Nasza ocena:
8 /10

Czteroletnia przerwa pomiędzy „The Ride Majestic” a „Verkligheten” nie była jakoś specjalnie odczuwalna. 

Poza tym, panowie wydali świetnie przyjętą EP z dwoma nowymi kawałkami oraz pokaźną, bo aż trzynasto utworową kolekcją zremasterowanych stron B singli i kilku niewydanych wcześniej kompozycji. Zatem fani szwedzkich gigantów melo deathu nie mieli powodów, aby tak naprawdę stęsknić się za swoimi ulubieńcami. Ktoś mógłby powiedzieć, że zwariowałem, bo cztery lata to naprawdę długo, ale będąc szczerym ja nadal mam w głowie dwupłytowego kolosa „The Living Infinite” z 2013 roku, który wyczerpał moje zainteresowanie zespołem na, jak widać, kilka kolejnych lat. Nie jest jednak prawdą, jakobym zespołu nie lubił, albo przestał śledzić jego dokonania. Wręcz przeciwnie, trzymam rękę na pulsie i zupełnie szczerze obawiałem się zmiany na stanowisku perkusisty. Jak się okazało, zupełnie niepotrzebnie gdyż młody podopieczny Dirka Verbeurena doskonale wszedł w jego buty, wprowadzając powiew świeżości, a także podkręcając już i tak szalone tempo. Co jednak najistotniejsze, dwudziestosiedmioletni perkusista gra jakby w zespole był od zawsze, a to niemałe osiągnięcie.

Najnowszy Soilwork pokazuje nieco mniej wściekłe oblicze zespołu, a sam Speed śpiewa dużo częściej i okazalej (to zasługa sukcesów z The Night Flight Orchestra), ciągnąc przy tym swoich kolegów w bardziej heavy metalowe strony. Jeśli mam być zupełnie szczery, to Szwedzi zrobili mi tym albumem bodaj największą niespodziankę ostatnich lat, a śmiem twierdzić, że „Verkligheten” z czasem stanie się jednym z najbardziej docenianych wydawnictw grupy i filarów współczesnego melodyjnego death metalu.

O ile ciemna strona jedenastego albumu Szwedów ma tutaj kluczowe znaczenie w tekstach, tak podniosła atmosfera w refrenach i heavy metalowe odniesienia stanowią nie tyle kontrast, co prognostyk zapowiadający kolejne możliwe zmiany w stylu zespołu. Chwała im za to, bo rozbrat z elektroniką wyszedł im na dobre. Panom z Helsingborga należą się również gromkie brawa za umiejętnie wykorzystanie nowego nabytku, gdyż Bastian Thusgaard potrafi zarówno mocno przywalić („When The Universe Spoke”, blasty w refrenie „Needles and Kin”), co dosłownie grać pierwsze skrzypce („Witan”) dominując nad kolegami dzięki niemal wrodzonej elastyczności w grze i świetnemu wyczuciu pulsu kompozycji. Jeszcze nie raz usłyszymy o tym chłopaku i żałuję, że to właśnie ktoś taki nie zasiada za stołkiem w In Flames. Może znowu graliby metal?