Wydana latem tego roku, piąta płyta brytyjskiego Bury Tomorrow utwierdziła mnie w przekonaniu, iż popełniłem błąd, kompletnie eliminując ten zespół z kręgu moich zainteresowań.
Zresztą, nie po raz pierwszy zmieniam zdanie o zespole dopiero po latach, gdyż podobnie miałem ze Sleeping With Sirens czy brutalami z Thy Art Is Murder. Zatem co panowie prezentują na „Black Flame”?
Mówiąc wprost, nowoczesny metal najwyższej próby o sporym potencjale komercyjnym, a najważniejsze, cechującym się wybitnie koncertowym charakterem. Znakomita większość kompozycji z płyty może, a właściwie to powinna, zasilić sceniczny arsenał hitów. Jedyne obawy jakie posiadam, to czy aby na pewno Jason Cameron będzie w stanie zaśpiewać wszystkie refreny, ale jeżeli na żywo jest choćby w połowie tak dobrze jak na płycie (a jegomość ma naprawdę głęboki, męski głos) jestem kupiony. Okazja do sprawdzenia już niebawem, gdyż zespół przyjeżdża do Warszawy i Poznania już pod koniec miesiąca. Grupie towarzyszyć będzie Slipknot w wersji 2.0, czyli Cane Hill oraz 36 Crazyfists, którzy przeżywają swoją drugą młodość.
Wracając do Bury Tomorrow, najbardziej imponuje mi poziom zespołu jako całości. Brytyjczycy nie mają słabych punktów, a każda z dziesięciu premierowych kompozycji przypadnie do gustu szerokiemu gronu odbiorców od wielbicieli In Flames i Parkway Drive, co szalenie popularnego Avatar. Najistotniejsze co odróżnia ten album od przykładowo, nie tak dawno recenzowanych przeze mnie płyt Vitja czy Unearth, to zredukowanie najbardziej wtórnych elementów metalcore’a do minimum. W związku z tym elektronika pełni tutaj rolę delikatnego tła, breakdowny to miły, ale niekoniecznie potrzebny dodatek a pojedynek screamy – śpiew dozowany jest z wyjątkowym umiarem. Duży plus, tym bardziej, że nie trudno o przesadę, czego najlepszym przykładem są dwie ostatnie płyty kolegów z Miss May I.
Nie pozostaje mi nic innego jak zaprosić was na stołeczny koncert grupy, a w międzyczasie do zapoznania się z „Black Flame”. Niechaj single z tej płyty, z naciskiem na utwór tytułowy, będą najlepszym przedsmakiem tego, co czeka nas za niecałe trzy tygodnie.