Polska scena po raz kolejny w natarciu. Poza dużymi premierami, jak nadchodzący materiał od Thaw, czy niedawno opublikowany opus In Twilight’s Embrace, o mrocznym graniu należy pisać szerzej niż tylko w kontekście (mniej lub bardziej ambitnego) black metalu.
Oto bowiem w Puławach zrodził się twór, który perfekcyjnie wpisuje się w dość specyficzną stylistykę, spajającą katalog artystów Deathwish Inc.
Dom Zły, tak pięknie nawiązujący do filmu Smarzowskiego, to zlepek ludzi i ich doświadczeń z m.in. Kaldera czy Panacea, doskonale czujący obecne trendy. Jednakże nie jesteśmy w Stanach, ani we Francji, a kwintet nie naparza chaotycznego hc czy brutalnego screamo, co po prostu, intensywny, napędzany surowizną i niekiedy melodyjny hardcore. Podsycany blastem, gęstym basem i topornymi riffami Dom jest groźny, a miejscami przeraża (i poraża) jakością materiału. Obok Løvte to chyba najfajniejszy „nowy” band, dłubiący w naprawdę czarnej smole.
Jedynym minusem szalonej imprezy z puławską załogą nie jest zerkanie w stronę hybryd Converge, Young in The Way, Kvelertak i Loma Prieta, co zupełnie niepotrzebne próby wygaru w języku angielskim. Wszak rodzima mowa niemal wkroczyła do metalowego mainstreamu, i choć nadal śmiejemy się z Frontside czy Huntera, to właśnie mocny, nierzadko pełen intrygujących metafor, nasz wyszydzany wszem i wobec język, stał się podstawowym narzędziem przekazu większości (dobrych) krajowych ekip. Chwała im za to, bo numer tytułowy, czy najlepsze na krążku, krótkie (przebojowe!) „Psy” dobitnie pokazują zasadność takiego rozwiązania. Dla wielbicieli krajowego łomotu absolutny mus.