Transfer szwedzkiego Usurpress z czeskiej Doomentia Records do polskiej Agonii nie przyniósł większych zmian w stylistyce zespołu.
Usurpress zmienia barwy klubowe wraz z każdym kolejnym albumem, ale jego styl pozostaje z grubsza ten sam, choć tym razem ekipa, borykająca się podczas prac nad materiałem z poważnymi problemami zdrowotnymi frontmana, przygotowała koncept album opowiadający o odwiecznej dychotomii życia i śmierci. Połączenie oldschoolowego szwedzkiego death metalu z doomowymi zwolnieniami w teorii brzmi dobrze, natomiast z realizacją tego pomysłu, podobnie jak w przypadku poprzedniego krążka, jest różnie. "The Regal Tribe" zdaje się być jednak albumem lepszym od "Ordained".
Tak jak bywało wcześniej, Usurpress prezentuje się najlepiej w klasycznym deathmetalowym garniturze skrojonym wedle tradycyjnych szwedzkich wzorców - prosty growling i dostojna jazda do przodu oparta na odpowiednio grobowym brzmieniu. Oczywiście schemat ten już dawno stracił na świeżości, trudno oczekiwać rewolucji, za to odpowiednio zgniłego mięcha z Kraju Trzech Koron nigdy dosyć. Właśnie tak, wraz z "Beneath the Starless Skies" rozpoczyna się "The Regal Tribe", choć utwór ten przynosi również solową partię gitary wskazującą na 'progresywne', pojawiające się już w przeszłości, ciągoty muzyków.
Początkowo wszystko przebiega więc z grubsza zgodnie z planem (albo oczekiwaniami miłośników szwedzkiej surowizny), aż tu nagle wraz z "The Halls of Extinction" w większym stopniu zaczynają ujawniać się tendencje Usurpress do udziwniania swej muzyki. Nie są to żadne wielkie eksperymenty, a jednak krążek zaczyna tracić na spójności, zyskuje za to na różnorodności. Różnorodność jest dobra, ale wiadomo, że bez dobrych pomysłów na dłuższą metę nie zdaje egzaminu, podobnie zresztą jak nudna spójność. Rzecz w tym, by znaleźć złoty środek i dobrze, że Szwedzi wciąż go poszukują, a jeszcze lepiej, że robią to skuteczniej niż na poprzednim "Ordained".
Wciąż nie zawsze wszystko się udaje, czego przykładem jest nieco wlokący się "Throwing the Gift Away", mimo że Stefan Pettersson prezentuje w nim dobry, czysty śpiew o barwie łudząco podobnej do Paula Kuhra z Novembers Doom. Nie przekonuje mnie również instrumentalny "On a Bed of Straw", który poza krainą łagodności nie wnosi niczego sensownego, tym bardziej, że formacja nie gra aż tak intensywnie, by zachodziła potrzeba podobnej chwili oddechu.
"The Regal Tribe" to dość przyzwoity album, z pewnością lepszy niż wcześniejsza płyta, wciąż jednak brak mu pewnej iskry, która mogłaby przesądzić o tym, że nie zniknie on zbyt szybko w pomroce dziejów (oraz na empetrójkowych playlistach coraz bardziej niecierpliwych i znudzonych odbiorców tego typu dźwięków). Usurpress stawia na średnie i wolniejsze tempa, nieco przy tym zamulając siebie i słuchaczy. W tej kategorii nawet nie zbliża się jednak do poziomu prezentowanego choćby przez Bloodbath na ostatnim, znakomitym albumie "Grand Morbid Funeral". Posłuchać można, a dla fanów wszystkiego co szwedzkie zapewne nawet trzeba, choć większa kariera muzykom Usurpress na razie raczej nie jest pisana.
Szymon Kubicki