Enigmatyczny zespół Ghost, dowodzony przez nikogo innego jak Papieża heavy metalu, powraca z trzecim pełnoprawnym materiałem.
Panowie nadal mocno ukrywają swoją tożsamość. Zmieniają styl - i nie chodzi o sam image - nadal szokując fanów. Wielbiciele tej pod każdym względem klasycznej formacji kochają ją nie za hype i stojącą za nią potężną machinę promocyjną, ale za dobre, chwytliwe piosenki. Tych na "Meliora" nie brakuje, a śmiem twierdzić, że to najlepsze dzieło z dotychczasowych.
Maturalna trójka w dorobku Ghost przynosi całkiem nieoczekiwane zmiany. Mam tutaj na myśli przede wszystkim mocne obniżenie brzmienia, częstsze pokazywanie wściekłego pazura, no i przede wszystkim, czego nie było wcześniej, Duch znacznie rozwinął strukturę swoich kompozycji. Do głosu coraz częściej dochodzi dość mocno wysunięty w miksie klawisz, miejscami odrobinę zagłuszający poczynania dwójki gitarzystów. Nie jestem fanem syntezatorów w klasycznym heavy, ale w tym osobliwym przypadku nie przeszkadzają, a na swój sposób wprowadzają odrobinę niepokojącego klimatu.
Skoro już mowa o klimacie, ten wręcz wylewa się z krążka. Począwszy od okładki Zbyszka Bielaka, poprzez brzmienie, o którym wspominam, a na chórach, dzwonach i innych kończąc. Nad całością czuwa jednak Papa Emeritus III; dostojny, i jak zawsze, cholernie charyzmatyczny. Zespół szybko zyskał uznanie właśnie dzięki jego osobie oraz misternie budowanej wokół niego historii i choć personalia akurat tego członka zespołu są znane, niegdyś deathmetalowy krzykacz dziś jest jednym z lepszych frontmanów na scenie, który wie jak w prosty sposób dyrygować wpiekłowziętym tłumem.
Najnowszej pozycji w dorobku Ghost można jednak zarzucić jedną, dla wielu bardzo istotną rzecz. Mianowicie, grupa niespecjalnie chętnie wychodzi ze swojej strefy komfortu. Ja wiem, że zwycięskiego składu się nie zmienia itd., itp., ale panowie mogliby mniej kurczowo trzymać się sprawdzonej formuły z debiutu. Niby idą o krok do przodu, a jednak słychać, że niespieszno im do wymyślania się na nowo. Nie wiadomo czyja to zasługa, może samego Papy Emeritusa, choć w tym wypadku, z uwagi na to, że to już "trzeci" jegomość stojący za mikrofonem, powinniśmy poznać nowy zespół. Komu to nie przeszkadza, szybko uzna "Meliora" za album roku, i ja się pod tym stanowiskiem podpisuję.
Grzegorz "Chain" Pindor