Hell:On

Hunt

Gatunek: Metal

Pozostałe recenzje wykonawcy Hell:On
Recenzje
2013-12-05
Hell:On - Hunt Hell:On - Hunt
Nasza ocena:
8 /10

Thrash up the world! To komunikat, wokół którego swoją twórczość osadzili muzycy zespołu Hell:On. Nie ma w tym żartów, bowiem z ukraińskiego Zaporoża pochodzi naprawdę solidna thrash n’ death metalowa muzyka.

Ukraińcy swoje sceniczne możliwości zdążyli zaprezentować polskiej publiczności w połowie października podczas koncertów w Warszawie i Poznaniu. Niemniej zasięg działającego już prawię dekadę zespołu znacznie wykracza poza Polskę i Ukrainę. Muzycy Hell:On z dobrej strony pokazali się w krajach Europy Zachodniej, nagrali też trzy duże płyty, które spotkały się z dobrym odbiorem w środowisku thrash i death metalowym. Dobra passa powinna być więc kontynuowana na czwartym albumie zatytułowanym "Hunt", który powinien utrwalić pozycję zespołu w szerokim środowisku metalowym, a może nawet ją znacząco wzmocnić.  

Ukraińcy nie wypierają się inspiracji wczesną twórczością Sepultury, Slayera i Kreatora. Po zderzeniu się z "Hunt" dodałbym do tego jeszcze polskiego Vadera. Wcale nie chodzi mi o to, że Marek Pająk dołożył do tego albumu całkiem sprawną solówkę gitarową w "Dormition", ale o tą nieokrzesaną wściekłość, która charakteryzuje najdawniejsze utwory wspominanej polskiej legendy metalu. Coś takiego ukrywa się w temperamentach muzyków Hell:On, że wyróżniają się pośród innych współczesnych zespołów z młodej szkoły thrash i death metalu. Tak jak niegdyś Vader trafił w swoje czasy, tak współcześnie Hell:On kontynuuje dobre tradycje polskiej formacji. Posiłkując się tym porównaniem odsyłam do wspominanego "Dormition", następnie "Duality" i "The Hunt", ewentualnie "Insight". Moim zdaniem to hołd dla Petera i jego twórczości. Komunikat, że jego następcy mocno rozpychają się strunami we współczesnym metalu.

To wspominane rozpychanie się nawiązuje do klasyki leżącej u podstaw thrash i death metalu. Kompozycje zawarte na "Hunt" brzmią szybko i ciężko. Na ogół bez szczególnego kombinowania, jakiegoś przesadnego dbania o formę, słychać tu utwory rozsadzane niezliczoną ilością riffów gitarowych Antona Vorozhtsova i Alexeya Pasko. Ważną rolę spełniły też bębny Olega Talanova, który dzielnie utrzymał zabójcze tempo narzucone przez gitarzystów. Trochę boję się tego porównania, ale partie wspominanego drummera przywołały we mnie skojarzenia z nieodżałowanym Docentem, szczególnie z okresu "Revelations", będącego zresztą jednym z jego ostatnich albumów. Warto sobie porównać te dwa dzieła aby zrozumieć, że twórczość Hell:On powinna być szczególnie bliska polskim fanom metalu.


W zwartości "Hunt" znalazły się też nieśmiałe próby sięgania po patenty technicznego death metalu. Kilka wycieczek w tym kierunku zrobili gitarzyści w utworach "Slaughter Smell", "Prey", a w szczególności w "Beyond Morality". Przyznam, że przeciwstawianie naturalnej death n’ thrash metalowej wściekłości z wyniosłym technicznym metalem to dosyć ryzykowna koncepcja tworzenia muzyki, ale też Ukraińcy doskonale sobie z tym poradzili. Różne manewry gitarowe we wspominanych utworach świetne urozmaiciły czwarty album Hell:On. Warto dodać, że w "Slaughter Smell" solówkę gitarową zarejestrował Andy LaRocque. Zresztą inklinacje ukraińskiego zespołu w kierunku technicznego grania zostały zaznaczone choćby przed rokiem, gdy sam Jeff Waters zgodził się wystąpić na krążku "Age of Oblivion" z 2012 roku.

Zbliżając się do finału rozważań o kondycji ukraińskiego thrash n’ death metalu muszę wspomnieć dwa słowa o wokalach Alexandra Baeva. Jeśli w tym przypadku szukać porównań, to najlepiej w Brazylii. Retrospektywnie, bo w okolicach "Schizophrenii" oraz "Beneath the Remains". Baev growluje szybko, bezkompromisowo i agresywnie. Przypomina Maxa Cavalerę pełnego ideałów i młodzieńczego zapału do szerzenia brazylijskiego metalu na wszystkich kontynentach świata.

Przy zachowaniu czystego sumienia polecam "Hunt" wszystkim fanom thrash n’ death metalu. Wraz z kolejnymi nagraniami muzycy Hell:On robią postępy, a ich czwarte dzieło studyjne najlepiej o tym świadczy. Cóż zatem więcej dodać jeśli nie… thrash up the world!

Konrad Sebastian Morawski