Halford

Live At Saitama Super Arena

Gatunek: Metal

Pozostałe recenzje wykonawcy Halford
Recenzje
2013-08-26
Halford - Live At Saitama Super Arena Halford - Live At Saitama Super Arena
Nasza ocena:
7 /10

W październiku 2010 roku na Saitama Super Arena zawitał Rob Halford. Heavy metalowej legendzie towarzyszyli Roy Z (gitara), Mike Chlasciak (gitara), Mike Davis (bas) i Bobby Jarzombek (perkusja), a więc ekipa dobrze znana z zespołu nazwanego po prostu Halford.

Koncert w Saitamie był fragmentem dużej trasy pod nazwą Made of Metal 2010 World Tour, która promowała wydany we wrześniu 2010 roku album "Halford IV: Made of Metal". Dość powiedzieć, że fragmentem znaczącym, bo doczekał się zapisu wideo, które jakiś czas temu trafiło na DVD i Blu-ray. Teraz pojawiła się również wersja audio, a zatem Halforda z Saitamy będzie można posłuchać na przykład w samochodzie. A słuchać najlepiej na autostradzie, bo ten materiał to godzina porządnego heavy metalu w wersji live. Bóg metalu ze swoją zaufaną ekipą zaproponowali japońskiej publiczności ostrą jazdę w klasycznej konwencji. Tu rządzą riffy i solówki gitarowe Roya Z i Chlasciaka, rządzi wokal Halforda.

Wśród piętnastu utworów setu znalazły się kawałki znane fanom Judas Priest, Fight i wspominanego zespołu Halford. Oczywiście najwięcej krwi do heavy metalowych serc pompują wykonania utworów Judas Priest. Achtung! Achtung! Śpieszę donieść, że pod tym względem kapela stanęła na wysokości zadania, choć poprzeczka nie była zawieszona zbyt wysoko, a wręcz rozczarowująco nisko. Wszak trzy numery z repertuaru Judas Priest, w tym dwa covery coverów, to trochę zbyt mało jak na absolutną legendą heavy metalu. Nie zmienia to jednak faktu, że "Jawbreaker" z "Defenders Of The Faith" z 1984 roku wybrzmiał naprawdę dobrze. Zresztą potwierdzeniem tej opinii była żywiołowa reakcja Japończyków, którzy dali się porwać jedynemu oryginalnemu numerowi z repertuaru Judas Priest na tym koncercie. A jak powszechnie wiadomo na reakcję japońskiej publiczności trzeba naprawdę popracować albo… być bardzo oryginalnym.

Poza tym otrzymaliśmy sporo mięsa z repertuaru Halforda i jeden (!) utwór mniej znanego Fight. To wszystko niespecjalnie pasuje do zapowiedzi wydawniczych, jakoby koncert w Saitamie przekrojowo odzwierciedlał twórczość charyzmatycznego wokalisty. Niemniej trudno zarzucić Halfordowi braku jakości kompozycji nagranych w zespole sygnowanym jego nazwiskiem. Z setem wybranym na "Live At Saitama Super Arena" jest bowiem tak, iż nie daje chwili wytchnienia. To zestaw kawałków, które nie biorą jeńców. Jest szybko, naprawdę zadziornie i porywająco w partiach gitarowych, szczególnie w często wydłużanych, improwizowanych solówkach. Coś swojego do tego dzieła dorzucili Davis i Jarzombek, ale moje ogólne wrażenie po odsłuchu tego materiału zostało zbudowano na wokalach Halforda oraz gitarach Roya Z i Chlasciaka.

Przyznam też, że miałem pewien problem z fizyczną wersją tego albumu. Chodzi o utwór "Made Of Metal", który urywało mi mniej więcej w połowie na czterech różnych odtwarzaczach. Nie wiem, być może chodziło o dziwnie zaaranżowane wokale Halforda, a może moje odtwarzacze nie wytrzymały dynamicznego tempa tego materiału? Całość zaiste ma moc. Choć "Live At Saitama Super Arena" raczej nie dostanie się do grona najważniejszych koncertówek w historii heavy metalu, to bardzo przyjemnie posłuchać Halforda na żywo. Dlatego też najbardziej zagorzali fani heavy metalu powinni się z tym dziełem zapoznać. Gorzej, jeśli mielibyśmy porównywać ten materiał z koncertowymi nagraniami Judas Priest, a niedawno przecież premierę miało DVD Judasów "Epitaph". Tego porównania "Live At Saitama Super Arena" nie jest w stanie udźwignąć.

Konrad Sebastian Morawski