W death metalu powiedziano już wszystko - to prawda znana do dłuższego czasu. Czy warto więc bawić się w ten gatunek? Rotengeist udowadniają, że tak.
Trójka muzyków z Podkarpacia podeszła do tematu dokładnie tak, jak powinna: nie próbowała udawać, że jest w stanie wymyślić koło i że w kopalni o nazwie "death metal" jest jeszcze cokolwiek do odkrycia. Zamiast tego postanowiła wybrać się na miasto, pozbierać co bardziej interesujące metalowe odpady i przetopić w materiał, który znajdziemy na ich drugi duży krążek.
I cóż tam wypatrzyli członkowie Rotengeist? Ano, oprócz death metalu, od którego rzecz jasna w każdym numerze wychodzą, mamy tu thrashowy galop, mamy tu szarpanie za flaki rodem z progresywnego metalu serwowanego przez Meshuggah, poczujemy, co to niezły groove. I to poczujemy dobrze, bo płyta choć nagrana w niezbyt (jeszcze) renomowanym rzeszowskim studiu Underground przez żadnych tam profesjonalistów, a raczej zapaleńców, brzmi nad wyraz selektywnie, mięsiście i przekonująco - choć pewnie każdy z fanów gatunku słyszał dziesiątki płyt brzmiące lepiej. Ale cały czas pamiętamy o dostępnych środkach, o skali przedsięwzięcia!
Początek albumu, intro "Hypnotic Walk", mnie nie przekonuje. Zgadzam się z wieloma moimi znajomymi, którzy twierdzą, że introdukcje na płytach metalowych (szczególnie mowa o jego ekstremalnym wcieleniu) mijają się z celem, tak naprawdę nudzą i zamiast fajnie budować klimat, już u zarania go psują. Nie trafił do mnie "End Point Blank" - niby jest tu dużo szaleństwa z rejonów death, zabawy z basem, ale jakieś to dla mnie przegadane.
W "Start To Exterminate" wkręcam się dopiero od połowy kawałka "Success of a Pill", gdzie trio odpala riffy i rytmizacje wyraźnie inspirowane Meshuggah. Trochę stonerowego wręcz drive'u uświadczymy słuchając "This Emptiness", solidny slayerowy grzmot stanowi "Considering an End", bardzo w porządku jest brutalność zagrywek z "Death Came With a Milkmaid", a także rozpędzona końcówka "Landscape Of Dust", usiana blastami i ukłonami w stronę black metalu. Po prostu, w drugiej części płyty dzieje się zdecydowanie więcej dobrego!
Rotengeist z trudnej walki o sens deathmetalowego bytu wychodzi więc obronną ręką. "Success of a Pill" to zwarta, konkretna płyta, która nie powali was na kolana, ale także i nie zawiedzie.
Jurek Gibadło