W tym roku liczą się dla mnie jeszcze tylko dwa albumy. Recenzowany właśnie nowy krążek As I Lay Dying oraz "Atlas" od australijskich bogów z Parkway Drive.
"Awakened" stanowi doskonały pomost między ostatnim dokonaniem zespołu Tima Lambesisa a wściekłością "Frail Words Collapse’’. Najprościej rzecz ujmując, szósty album w karierze pionierów metalcore’a jest jednocześnie ich najlepszym dziełem.
Jedenaście premierowych kompozycji kipi brutalnością ("A Greater Foundation", "Whispering Silence"), wali w pysk zajebistym groove (lekko stonerowy "Defender"), a kiedy trzeba chwyta za serducho wspaniałymi refrenami ("My Only Home"). Czy na "Awakened" znajdziemy nowe hymny? W zasadzie tak, bo zarówno "Resiilence" czy "No Lungs To Breathe" to idealne utwory do tego by krzyczeć wspólnie z Lambesisem i dumnie wznosić pięści w górę. Warto zaznaczyć, że nie tylko muzycznie, ale również wokalnie to najlepsze dzieło As I Lay Dying, bo zarówno Lambesis jak i Josh Gilbert osiągnęli szczyt swoich możliwości. Odkąd Gilbert pojawił się w szeregach As I Lay Dying wszystko uległo poprawie, a śpiewane partie w jego wykonaniu zapewniają mu (a także kapeli) pierwsze miejsce metalcore’owego podium.
Nieżyczliwi mogą narzekać, że grupa stanęła w miejscu i nie próbuje znaleźć nowych rozwiązań. Nawet jeśli rzeczywiście jest to swego rodzaju stagnacja, to po co mają cokolwiek zmieniać, skoro dobrze wypracowana przez lata formuła na tego typu granie jeszcze się nie wyczerpała, a jak widać, z każdym albumem dostarcza samych pozytywnych wrażeń. Nie muszą podpatrywać kolegów z Parkway Drive, nie muszą bać się konkurencji ze strony młodszych zespołów, ani tym bardziej, nie muszą niczego udowadniać. Konsekwentnie robią swoje. Są w tym najlepsi.
Grzegorz "Chain" Pindor