Sol Invictus

The Cruellest Month

Gatunek: Folk

Pozostałe recenzje wykonawcy Sol Invictus
Recenzje
2011-08-26
Sol Invictus - The Cruellest Month Sol Invictus - The Cruellest Month
Nasza ocena:
6 /10

Tony Wakeford powraca ze swoim Sol Invictus z nowym albumem po sześciu latach milczenia wydawniczego. Na "The Cruellest Month" nie dokonuje w uprawianym przez siebie gatunku rewolucji, bardziej broni zdobytej przed laty pozycji.

Tony Wakeford współtworzył na wspólni z, bardziej znanym chyba z powodu uprawianej ponoć czarnej magii, Douglasem Pearce’m z Death In June, zręby pogańskiego neofolku. Lider Sol Invictus jest chyba przy okazji zdania, że pionierom nie wypada dokonywać wolt stylistycznych i pozostaje wierny wypracowanym na poszczególnych punktach w dyskografii pomysłom. Są więc akustyczne gitary, podniosły śpiew, smyczki, fleciki i fujarki. Szczęśliwie całość tylko czasami brzmi jak pogańska dyskoteka na średniowiecznym jarmarku. Słuchając "The Cruellest Month" ma się bardziej wrażenie uczestniczenia w starożytnych obrzędach czy marszu uzbrojonych po zęby wojów.

Początek w postaci "Raining In April" wprowadza wręcz atmosferę nadchodzącej apokalipsy. Starożytne bóstwa ostatecznie odpuszczają sobie robienie nam Armagedonu, za to namawiają do anarchii w "To Kill All Kings". Napięcie początkowo spada, by w końcówce numeru ponownie podskoczyć. Inna sprawa, że Sol Invictus w większości utworów mocno trzymają się raczej wolniejszych temp i delikatniejszych dźwięków. Szkoda, że nie zaserwowali większej dawki takich emocji jak w "Cruel Lincoln", gdzie Wakeford pokazuje bardziej swoje oblicze piekielnego szamana, niż nadętego barda. 

Głupio takiemu gówniarzowi jak ja pluć w twarz takim legendom jak Sol Invictus. "The Cruellest Month" mógł zabrzmieć jednak o wiele lepiej. Nie po raz pierwszy okazuje się, że zachowawczość nie służy muzyce.

Jacek Walewski