The Apocalypse Blues Revue

The Shape of Blues To Come

Gatunek: Blues i soul

Pozostałe recenzje wykonawcy The Apocalypse Blues Revue
Recenzje
Grzegorz Bryk
2018-09-04
The Apocalypse Blues Revue - The Shape of Blues To Come The Apocalypse Blues Revue - The Shape of Blues To Come
Nasza ocena:
7 /10

Rozbluesowana ekipa pod przywództwem muzyków znanych z metalowej grupy Godsmack powróciła w stylu, jaki dużo bardziej odpowiada nazwie The Apocalypse Blues Revue.

Kiedy gitarzysta Tony Rombola i śpiewający perkusista Shannon Larkin, obaj znani z Godsmack, ogłosili w 2016 roku, że tworzą poboczny projekt powstały z potrzeby grania gatunku, jaki kochają, można było się spodziewać, że muzycy mają coś ciekawego do zaprezentowania. Do ekipy dołączył basista Brian Carpenter i wokalista Ray Cerbone. Debiutancki "The Apocalypse Blues Revue" (2016) nie przyniósł jednak jakichś niespotykanych pomysłów, można nawet powiedzieć, że był to krążek wypchany standardowymi, zupełnie niewyróżniającymi się bluesami, jakich powstaje na pęczki każdego miesiąca.

Na całe szczęście ekipa postanowiła w projekcie dłubać dalej, czego owocem jest dużo lepszy "The Shape of Blues To Come". Krążek sporymi fragmentami przypomina atmosferą apokaliptyczo-psychodeliczne kawałki z albumu "The Meddle" Pink Floyd, gitary często uderzają w tony znane ze stylu gry wczesnego Davida Gilmoura. Zresztą długich gitarowych odjazdów Tony'ego Romboli jest dużo, bardzo dużo i w większości słucha się tych improwizacji obgryzając paznokcie z zaangażowania. Bas poszedł niżej, serwuje kapitalne linie no i brzmi rewelacyjnie, perkusja zwolniła, a atmosfera sposępniała, jakby rzeczywiście zwiastując nadejście apokalipsy.

I właśnie te najmocniej apokaliptyczne, walcowate kawałki są na albumie najlepsze: unurzany w mroku "Open Space", jakby taplający się w narkotycznych wizjach, rozpsychodelizowany "We Are One", diabelnie klimatyczny "What A Way To Go", czy psychodeliczna miniatura "Noumenal Blues". W tych utworach Ray Cerbone ma wokal rozgniewanego proroka, który pod tanią speluną, przepłukując gardło wredną gorzałą, wieści, że świat się kończy.

Pozostałe utwory uderzają raczej w standardowy blues. Jest "Have You Heard?!" rozpędzony bluesior, twardy na wokalu, ciężki na sekcji i rock'n'rollowy na gitarach, pojawia się rozkołysany delikatnymi gitarami "To Hell With You", napędzany świetną sekcją "Nobody Rides For Free", blues rockowy "Bell To Pay" czy najbardziej archetypiczny blues "Sincere".

"The Shape of Blues To Come" to blues grany znad krawędzi. Mroczny, posępny, brudny i apokaliptyczny. Blues końca świata. The Apocalypse Blues Revue na nowym albumie bez wątpienia znaleźli drogę, którą należy podążać i estetykę, jaka wyróżni ich spośród bluesowych bandów.

Powiązane artykuły