Jedna z najciekawszych, współczesnych amerykańskich wokalistek - Beth Hart wydała kolejną interesującą płytę, którą udowadnia niezwykle wysoki poziom swej artystycznej działalności.
Artystka z niebywałą łatwością żongluje gatunkowymi konwencjami, podporządkowując swojej technice wokalnej gatunki takie jak - blues, jazz, rock, soul czy funk.
W otwierającym album, jazzującym, rzecz jasna - utworze "Jazz Man", Amerykanka przenosi słuchacza do innej epoki - kalifornijskiego, zadymionego i klimatycznego baru. Znakomicie brzmi barwa głosu Beth, doskonale komponująca się z tematyką tekstu - wokalistka daje jednak wyraźny znak, że to dopiero początek muzycznej przygody, wykrzykując "When you think it's over/ They're just beginning to rock!".
Hart z poczuciem smaku, godnym najlepszych twórców, buduje napięcia ("Love Gangster"), porusza ("Love Is A Lie", "Good Day To Cry") i relaksuje słuchaczy ("Let’s Get Together"). Z "Fat Manem" Amerykanka rozprawia się, wręcz genialnie, śpiewając "He's like a fat man in a little coat/ Suckin' red vines and rum and coke/ Singing I like ya jesus but I loves the dope". W blues-rockowym utworze utalentowana artystka sprawdza się znakomicie, to stylistyka wprost dla niej stworzona. W tytułowej balladzie Beth Hart zwalnia, ale absolutnie nie nudzi - to kolejny, przejmujący, szczery i pełen słyszalnego w głosie, doświadczenia życiowego, utwór.
"Fire On The Floor" to dzieło dojrzałej artystki, znakomicie zaaranżowane, pełne emocji i wrażliwości. Płyta ta powinna stanowić jedną z obowiązkowych lekcji, której obligatoryjne zaliczenie dopuszczałoby dopiero początkujące, często bardzo młode piosenkarki, do możliwości tworzenia wiarygodnej muzyki. Kapitalny album.
Jakub Kosek