5 tysięcy fanów na największym festiwalu bluesowym w Polsce
W sobotę, 10 października w katowickim Spodku odbyła się 29. edycja Rawa Blues Festival. Podczas imprezy w ciągu niemal 14 godzin zaprezentowało się 19 wykonawców z Polski, Czech, Finlandii i USA.
O godzinie 15:00 publiczność przeniosła się pod Dużą Scenę, gdzie oprócz laureata Małej Sceny wystąpili: Hoo Doo Band, The Moongang, J.J. Band, Paweł Szymański, Grzegorz Kapołka z zespołem, Karolina Cygonek oraz Finowie - L.R. Phoenix and Mr. Mo'Hell.
Przed koncertem finałowym odbyła się recytacja tekstu bluesowego poety amerykańskiego w wykonaniu niemal stuosobowej grupy fanów przygotowanej przez organizatora festiwalowego klubu poetyckiego prof. Jerzego Kosska.
Po godzinie 18. rozpoczął się koncert finałowy. Rozpoczął Shakin' Dudi występem z okazji 25-lecia. Pierwsze 3 utwory zagrali w formacji big-bandowej. Potem do zespołu dołączył gitarzysta Darek Dusza. Nie zabrakło neo-swinga, punka i oczywiście największych przebojów zespołu: "Au sza la la la", "Och, Ziuta" czy "Za 10 trzynasta", każdy w nowej aranżacji.
Po Shakin' Dudi wystąpiła Eden Brent. Pomimo trudnego zadania, jakim była gra solo przed pięcioma tysiącami fanów, zdobyła serca publiczności swoim przepełnionym ekspresją głosem oraz energetyczną grą na fortepianie akustycznym. Przed występem nie ukrywała że nie może podać listy utworów, które zagra... bo wszystko miało zależeć od reakcji publiczności! Cały jej występ był tak na prawdę specyficzną formą dialogu z widzami.
Kolejny show należał do najbardziej utytułowanej i rozpoznawalnej postaci w branży bluesowej wśród gwiazd tego wieczoru - Roda Piazzy wraz z zespołem - The Mighty Flyers. Wirtuoz harmonijki ustnej nie zawiódł, a przyleciał do katowickiego Spodka na jedyny występ w Europie. Zespół przed zejściem ze sceny musiał dwukrotnie zagrać na bis.
Finał imprezy należał do Eric'a Sardinasa, który zarówno na scenie a potem także na spotkaniu z dziennikarzami mówił: "To jeden z najwspanialszych festiwali bluesowych na świecie!". Przyznał, że sukces i prestiż tej imprezy widzi w ludziach w Polsce. Swoim występem Sardinas udowodnił że ostre granie to nie tylko domena wykonawców rockowych czy metalowych. Po koncercie mimo późnej pory cierpliwie wraz z kolegami z zespołu Eric Sardinas and Big Motor przez niemal godzinę podpisywali płyty.
Festiwal w Spodku zakończył się po północy. Publiczność przeniosła się do dwóch katowickich klubów - Marchołt i Oko Miasta, gdzie z powodzeniem zorganizowano Jam Sessions, oraz do Centrum Sztuki Filmowej, w którym zgodnie z planem odbył się seans filmów dokumentalnych poświęconych legendarnym wykonawcom bluesowym.
(fot. Sebastian Płatek)