Joe Bonamassa – piątka mistrza
Solówki, brzmienie, słuchanie – oto pięć porad od mistrza bluesa, Joe Bonamassy.
1. SĄ DWA SPOSOBY NA GRĘ SOLO
Istnieją dwie szkoły myślenia o solówce i podpisuję się pod obydwoma. Pierwszą z nich jest rozpoczęcie wolne, niskie i subtelne, a następnie przejście wyżej do crescendo. To całkowicie w porządku. Możesz też pójść w drugą stronę, tak jak zrobił to Jeff Beck w swojej solówce do utworu „Farther Up the Road” z albumu The Secret Policeman’s Other Ball. Od samego początku otwiera Puszkę Pandory i nie poddaje się do końca. Przypomina mi to czasy, gdy na początku lat 90. byłem na scenie z Albertem Collinsem. Po prostu wdarł się w moją solówkę i było to nie do powstrzymania. Myślałem wtedy: „Wow! To jest jednocześnie szalenie dobre i szalenie przerażające.”
Widzę wartość obu podejść, ale lubię walić ludzi po głowie już na samym początku. Uczynił to Albert King i Albert Collins także. Robi to Jeff Beck, robi to Clapton i robi to Eric Johnson. Wszyscy moi bohaterowie to robią. Ale jeśli już zaczniesz, musisz się tego trzymać. Cokolwiek robisz, musisz opowiedzieć historię i w zależności od nastroju możesz wybrać, w którą stronę chcesz pójść.
2. TWÓJ DŹWIĘK ZALEŻY OD CIEBIE
Jeśli chodzi o sprzęt, wszyscy gonimy za mitycznymi Świętymi Graalami. Ale ja mam szczęście posiadać ich wiele. To zabawne: jeśli wziąłbym Les Paula Epiphone i Peaveya Bandita, jest duże prawdopodobieństwo, że będę brzmiał bardzo podobnie jak na Les Paulu z 1959 roku i wzmacniaczu Dumble. I to tyle, jeśli chodzi o mnie, w temacie sprzętu. Wszystko sprowadza się do Ciebie. To rodzaj kostki, której używasz. To twój atak i to jak rozwijasz nuty. Czy masz lekki dotyk, czy walisz naprawdę mocno? Brzmienie naprawdę zaczyna się od Ciebie. To jest to, co słyszysz w swojej głowie i jak to manifestuje się na zewnątrz. Sprzęt jest ważny — tak, chcesz mieć odpowiednie narzędzia — ale nie ma tego jedynego urządzenia, gitary lub wzmacniacza, który odmieni twój los. Nic nie zapewni Ci Twojego brzmienia. Twój dźwięk jest w Tobie. A sprzęt jest po to, żeby Ci pomóc go wydobyć.
3. SŁUCHAJ WSZYSTKICH, ALE NIE SIEBIE
Jeśli grasz w zespole, czy to na żywo, czy w studiu, jeśli nie słuchasz innych muzyków, tak naprawdę nie grasz z nimi. Słuchanie ma kluczowe znaczenie – zawsze. Wyjdź poza siebie. Musisz się dostosować i nie zawsze może to być pytanie: „Co mogę na tym zyskać?” Byłem w wielu sytuacjach, grałem na wielu scenach i zawsze potrafię dostrzec kogoś z tą nerwową energią: nie mogą się doczekać, aż ktoś na nich wskaże, bo myślą, że zagrają teraz coś, co sprawi, że ich kariera wystrzeli. Są tam, żeby grać swoje popisowe solo, ale nie serwują nam prawdziwej muzyki. A przecież najważniejsze jest to, że wszyscy jesteśmy tam, żeby się dobrze bawić. Jeśli ktoś na mnie wskaże i będzie chciał, żebym zagrał solo – świetnie, ale nie będę nadużywał gościnności. Niezależnie od tego, czy będzie to jedna, czy dwie rundy, zrobię, co do mnie należy, a potem zejdę w cień. To coś w stylu: „Uczyńmy z tego muzyczną ucztę”. Aby to zrobić, musisz słuchać innych ludzi i szanować ich.
4. NIE MA DOBREGO ANI ZŁEGO
Ludzie zawsze zakładają, że istnieje dobry i zły sposób grania bluesa. Nie ma czegoś takiego. Nie ma bluesowej ewangelii. Nigdzie nie jest napisane: „Możesz zrobić to, ale nie możesz zrobić tamtego”. Widziałem, jak B.B. King przekonywująco lądował na tercji wielkiej w bluesie molowym prawdopodobnie 200 razy w życiu i zawsze mnie to poruszało. O to właśnie chodzi: jeśli to działa, to działa. Kropka. Czy brzmi to dobrze i dobrze się bawisz? To wszystko, co musisz wiedzieć.
5. SŁUCHAJ WSZYSTKIEGO
Słuchaj tak wielu rzeczy, jak tylko możesz, nawet jeśli są to rzeczy, których nie lubisz lub z którymi się nie zgadzasz. Zawsze jest coś dobrego, co możesz wyciągnąć z każdego rodzaju muzyki, jeśli tylko otworzysz uszy i dasz jej szansę. Jest muzyka, która podoba mi się bardziej i ta, która nie trafia w mój gust, ale słucham jej całej i później często sobie pomyślę: „Dotarło to do mnie dość późno, ale to jest cholernie dobre!” Nie odrzucaj czegoś ad hoc. Być może w tej chwili coś cie nie kręci, ale za dwa lata możesz powiedzieć: „Człowieku, gdzie ja byłem?” Od czasu do czasu, zwłaszcza gdy się starzejesz, dochodzisz do takich wniosków i myślisz sobie: „Tak, teraz rozumiem!”