"Podciąganie" a grubość strun

Porady

Grając na strunach "dziewiątkach", mam problem z podciąganiem, a podobno Stevie Ray Vaughan grał nawet na "trzynastkach". Podciągał przy tym bardzo dużo, co brzmiało tak, jakby nie sprawiało mu to żadnego wysiłku. Jak to możliwe?

Tak, chłop zdecydowanie "dawał rade". Krążą opowieści o tym, że zdarzało mu się grać na "szesnastkach" ustawionych centymetr nad gryfem. Jego techniczny opowiadał, jak podczas bardziej żywiołowego koncertu popękały Steviemu opuszki palców. Skleił je sobie ponoć klejem Super Glue, żeby dokończyć koncert... Jednakże Stevie sam przyznawał, że zakładał do gitary "jedenastki", gdy nie był w formie. Trzeba tu też dodać, że Vaughan miał ręce wielkie jak łopata i być może te naturalne warunki ułatwiały mu tak agresywną grę na grubych strunach.  Pomijając te wszystkie "chyba", jest jedna stara prawda, która brzmi (nienawidzę powtarzać tego truizmu):trzeba konsekwentnie ćwiczyć.

Sam obecnie gram na strunach o grubości .011-.050", ale pamiętam czasy, kiedy grałem na .009-.042" i przejście na .010-.046" stanowiło nie lada wyzwanie. Teraz, grając na "jedenastkach", czuję się tak jak na "dziewiątkach", czyli bez problemu. Wszystko da się łatwo i intuicyjnie podciągać, atak kostką jest taki, jak trzeba. To naprawdę jest tylko kwestia wprawy i przyzwyczajenia.

Jeśli będziesz grał codziennie, to z siłą palców nie będziesz mieć żadnych kłopotów. Jeśli zaś będziesz grał chaotycznie, bez planu, rzadko, to nawet po 10 latach problem z podciąganiem strun będzie nadal występować.  To tak jakbyś chodził raz na tydzień, a potem w zrywie próbował pobić rekord świata w biegu na 100 metrów. Niestety, nie da rady.

Krzysztof Inglik