Wnioski
Przez dwa miesiące pisałem swój manifest twórczy, a teraz pora na wyciągnięcie wniosków i konkretne przykłady.
Zaczniemy od wniosków:
1. Zamiast gadać, że wszystko zostało zagrane na gitarze, załóżcie, że jest na odwrót. Mamy ogromne pole do popisu, za dwieście lat też tak będą mówić, a ilu wybitnych gitarzystów pojawi się w tym czasie? Chcesz być jednym z nich?
2. Mając swój pomysł, swoje metody, można praktycznie "olać" tradycyjne metody ćwiczenia (np. do tej pory dużo ćwiczyłeś Bacha? Może standardy jazzowe? Już nie musisz, skup się na tym, co Twoje, bo to ważniejsze - może teraz zaczniesz grać Bacha swoją metodą lub standardy po swojemu, inaczej niż do tej pory...).
3. Jeśli pomysł jest wymagający, warto zostawić to, czego nauczyliśmy się do tej pory, żeby mieć czas rozwinąć tę ideę. Zrób krok w tył, by potem zrobić dwa kroki do przodu. Muzycy często boją się tego i tym samym strzelają sobie w stopę (przypowieść biblijna o skarbie na pustyni).
4. Im pomysł jest bardziej wymagający, tym da lepszy efekt. Pomysły w stylu "połączę delay z kaczką" są łatwe do skopiowania i nawet jeśli uzyskamy dobry efekt, to szukajmy jeszcze gdzie indziej...
5. Pomysł przyświeca celowi: żeby moja muzyka była dobra. W biznesie pomysły też działają, ale inaczej. Piękna muzyka to piękna muzyka, a show-biznes to tylko biznes. Uczyń swój pomysł tak bardzo muzykalnym i melodyjnym, jak to tylko możliwe.
6. Każdego człowieka stać na dobre pomysły! Ciebie też! Czasem wystarczy się trochę wysilić. Inaczej rodzilibyśmy się bez celu. Pomysły działają w każdej dziedzinie życia.
7. Pokora i surowe ocenianie własnej muzyki daje szybkie postępy przy realizacji pomysłów. Znacie podejście Holdswortha do swoich nagrań?
8. Czasem jakiś sprzęt może nam pomóc realizować pomysły (jak np. syntezator gitarowy i delay u Metheny’ego), ale to się rzadko zdarza. Większość pomysłów (np. ten o polifonii) nie wymaga wyjątkowego sprzętu.
9. Siła umysłu w muzyce jest niedoceniana. Ważne są uczucia, ale ważne jest też to, jak są one podane. Czy jeśli pokażesz swoje uczucia w sposób niemal identyczny z tym, którego używał SRV, to będą one szczere? Wielkiej muzyki tu nie będzie. Nie bójcie się myśleć (większość gitarzystów woli ćwiczyć, niż myśleć).
10. Z pomysłami każdy z nas zostaje sam. Nawet najlepszy nauczyciel za nas tego nie zrobi. Tak musi być, nie będzie parasola ochronnego. Nie bójmy się krytyki ani krytykanctwa. Nasz pomysł jest wartościowy. Złych pomysłów nie ma. Z drugiej strony, surowa samoocena uchroni nas przed zgubnym samouwielbieniem.
11. Podobnym podejściem zarażają genialni muzycy swoich kolegów ze sceny. Np. Charlie Parker zaraził Davisa, Davis - Scofielda itd. Dlatego warto grać na jamach z wielkimi, a nie po to, by uczyć się skal czy zagrywek.
12. Genialni muzycy (np. Metheny) sprawiają wrażenie nieustannego podtrzymywania stanu wpadania na nowe ciekawe pomysły (mam na myśli całokształt, a nie kopiowanie swoich licków na kolejnych płytach, bo to ogólna cecha wszystkich muzyków). Najczęściej też oni sami przestają świadomie kopiować licki swoich dawnych idoli (np. Metheny przestał kopiować Wesa Montgomery’ego po trzech latach nauki na gitarze).
Pomysły + Uczucia + Warsztat = Styl i dobra muzyka
Na koniec kilka konkretów. Czytając różne wywiady i biografie, bez wątpienia pomysłów nie brakowało gitarzystom pokroju Holdswortha czy Metheny’ego. Rzadko się zdarza, żeby w gatunkach takich jak jazz czy klasyka ktoś zaistniał bez tego. Podam swoje pomysły muzyczne, które zaprzeczają słowom "wszystko zostało zagrane":
1. Nie ma gitarzysty rozwijającego metodę zaawansowanej improwizacji w tercji (nawet prostej, a co dopiero opartej na zmianach centrum tonalnego). Mówiłem o tej metodzie przez kilka odcinków rok temu, ale to było tylko sygnalizowanie problemu. Trochę jest na ten temat również w mojej książce (schematy gam i opis metody). Przykładem muzyka, który to samo zrobił z oktawami, jest Wes Montgomery.
2. Technika polegająca na graniu lewą ręką melodii z wykorzystaniem tappingu oburęcznego, a prawą ręką innego rytmu kostką (np. w stylu hiphopowego beatu) niezwiązanego z tą melodią (czasem uderzamy nuty z melodii, czasem stłumione struny).
3. Fingerstyle i gitara klasyczna umożliwiają rozwijanie opisanej w poprzednim odcinku metody polifonicznej (C.F.K.) na gitarze przy użyciu zwykłej techniki gitarowej. Dlaczego muzycy grający fingerstyle w większości podążają jak kurczaki za kwoką, naśladując styl Tommy’ego Emmanuela? Można grać przecież tą techniką inaczej, jak np. Tuck Andress.
4. Istnieje homofoniczna metoda grania solówek oparta na C.F.K. Zdefiniował ją J.S. Bach. Ogrywamy dwa głosy jednym (czyli stosujemy tradycyjne techniki gitarowe), tak jakby "na zmianę". Nikt tak nie improwizuje - poczytajcie o tej metodzie w literaturze dot. twórczości Bacha. Wszystkie utwory homofoniczne Bacha są najlepszą ilustracją tej metody.
Każda z tych dróg może przynieść muzykalne, genialne rezultaty. Co więcej, gdyby dać jakąś taką metodę 10 różnym gitarzystom z różnych stron świata, to po 10 latach możemy mieć 10 odrębnych stylów muzycznych. Jeden będzie grał jazz, drugi klasykę itd... Czy to dobre pomysły dla Ciebie? Wątpię, stać Cię na lepsze. Cudze pomysły rzadko są przekonujące.
Jako uczestnik wielu festiwali gitarowych w kraju i za granicą ze smutkiem stwierdzam, że muzyków z pomysłami jest naprawdę niewielu i że jest to przywilej prawie wyłącznie największych muzyków. Zazwyczaj mamy do czynienia z rzemieślnikami grającymi lepiej lub gorzej technicznie, ale zawsze w ogólnie przyjętym "kanonie" bez własnej wyrazistej osobowości, ale są też wyjątki. Ostatnio zachwycił mnie amerykański perkusista Chris Dave, który swój styl zbudował na kopiowaniu beatów hiphopowych tworzonych na beat-maszynach typu Akai MPC. Świetny pomysł i na dodatek bardzo muzykalny perkusista... Gra on zupełnie inaczej, niż jakikolwiek wirtuoz perkusji w tradycyjnym tego słowa znaczeniu. Jest to rozpoznawalne już od pierwszych nut... Zdecydowanie posiada Styl przez duże "S" - już posiada wielu naśladowców, gra z najlepszymi, a co będzie za kilka lat? Dobra wiadomość jest taka: macie ogromne pole do popisu i małą konkurencję. Są miliony muzyków... ale takich, którzy naprawdę mają coś do powiedzenia, jest niestety mało. Wybór należy do Was. I na tym w zasadzie możemy zakończyć rozważania na temat "Manifestu Fulary". Mam nadzieję, że te trzy odcinki warsztatów nie pójdą na marne i dadzą Wam do myślenia... Przez dwa miesiące jako przykłady podawałem fragmenty polifonicznych improwizacji, co było trochę "uciążliwe" do ćwiczenia. Tym razem dla odmiany zajmiemy się fragmentem utworu "Dla Elizy". Nuty i tabulatura pochodzą z książki "Tapping oburęczny - szkoła na gitarę" mojego autorstwa. Książka ukazała się w listopadzie 2009 na polskim rynku nakładem wydawnictwa Absonic i zawiera podobne transkrypcje 14 utworów z muzyki klasycznej i rozrywkowej oraz 14 lekcji na DVD. Utwór "Dla Elizy" należy do grupy "must play", bo dzięki swej przebojowości zawsze robi wrażenie. Można spokojnie włączyć go do repertuaru jako solo na koncercie. W opracowaniu mamy jedynie temat, w książce znajdziecie jednak transkrypcję wszystkich części tej miniatury.