Tytułem Wstępu
Adam Fulara
Witam serdecznie w pierwszym odcinku moich warsztatów tappingu.Tak się zastanawiałem, jaki właściwie postawić sobie cel, przygotowując kolejne odcinki warsztatów poświęconych tej technice, i mam pewną koncepcję.
W kolejnych odcinkach chciałbym poruszyć zagadnienia czysto muzyczne, takie jak: sposoby akcentowania, prowadzenia dynamiki, zabawy z czasem, różne warianty artykulacyjne itp., posługując się znanymi melodiami z muzyki rozrywkowej i poważnej.
Ci spośród Was, którzy w jakiś sposób zetknęli się wcześniej z moją twórczością, wiedzą, że moim głównym instrumentem jest gitara dwugryfowa. Ponieważ jednak przez wiele lat grałem tappingiem na gitarze 6-strunowej z jednym gryfem (i nadal gram czasem w ten sposób), moje warsztaty adresuję do wszystkich gitarzystów, którzy chcieliby poszerzyć swój warsztat o nowatorską technikę, grając na normalnej gitarze.
Dlaczego warto? Tapping ma tylu zwolenników ilu przeciwników. Bezsprzecznie otrzymujemy nowe, bardzo szerokie możliwości, jeśli chodzi o prowadzenie głosów, współbrzmienia, a nawet szybkie solówki. Przeciwnicy zarzucają tej technice brak typowych środków artykulacyjnych, np. brzmienia ataku kostki czy ataku szarpania struny palcem. Tak, to prawda. Jednak fortepian jako instrument strunowy także nie posiada takich możliwości. Warto więc spróbować, bo tradycyjne techniki zostały bardzo mocno wyeksploatowane w ostatnich dziesięcioleciach... Zwłaszcza jeśli kuszą Was "odkrywcze" aspekty gry na gitarze. Dlaczego grać jak inni, skoro można zapuścić się w regiony, gdzie jeszcze nikt nie był?
Nie mam zamiaru jednak prowadzić krucjaty przeciwko kostkującym gitarzystom. Ale uważam, że utwór solowy zagrany przez nich tappingiem w czasie koncertu może być doskonałym, widowiskowym urozmaiceniem rockowego koncertu. Mam nadzieję, że uda mi się zaproponować kilka ciekawych utworów, które mogą być przez Was wykorzystane właśnie jako taki przerywnik.
Osobiście nie jestem zwolennikiem popisywania się (zwłaszcza jeśli ktoś ma niedopracowaną technikę), dlatego mam też do Was prośbę - wszystko, co gracie, uczyńcie tak muzykalnym, jak to tylko dla Was możliwe. Przecież głównym celem grania na gitarze w ogóle jest wyrażanie emocji...
Czas na kilka uwag technicznych. Jak już wspomniałem wcześniej, będziemy używać standardowego strojenia i gitary jednogryfowej. Czy trzeba jakoś specjalnie dostosować naszą gitarę do potrzeb tappingu? Moja odpowiedź brzmi - NIE. W sumie wolę gitary elektryczne, ale na pewno na akustycznej czy nawet klasycznej też można grać tappingiem oburęcznym w takim czy innym kontekście. Czasem używam tłumików wyciętych z podkładek pod myszkę, które umieszczam przed pierwszym progiem (rzadko w przypadku gitary 6-strunowej). Używam grubych strun o grubości od .011", mam też ustawioną wysoką akcję strun w gitarze, co wydaje się być w sprzeczności z intuicyjnym podejściem. Nie mam też przetworników o silnym sygnale ani żadnych specjalnych przeróbek instrumentu.
Zapis nutowy utworów obejmuje w naszych warsztatach aż 4 linie. Pierwsze dwie tyczą się prawej ręki. Jest to zapis nutowy prezentowanego utworu oraz tabulatura. Kolejne dwie linie tyczą się lewej ręki, czyli najczęściej w przypadku tych warsztatów - podkładu.
Jak ćwiczyć - razem czy osobno? Ja ćwiczę prawie zawsze obie części utworu (lewa i prawa ręka) jednocześnie, jednak na sam początek proponuję zacząć od lewej ręki, wyćwiczyć tę partię, tak aby lewa ręka grała automatycznie podkład, a następnie dołożyć prawą rękę (nad którą się będziemy zastanawiać w czasie, gdy lewa już będzie grała automatycznie.
Zastanawiam się czasem, czy społeczeństwo gitarzystów jest głuche. Często gitarzyści (grubo ponad 90%, w tym wielu zawodowców) nie słyszą w ogóle polifonicznie. Między innymi wynika to z homofonicznej specyfikiinstrumentu.Słyszenie naraz wielu głosów utworu (osobno basu, osobno podkładu, osobno głosu prowadzącego, i to wszystko w jednym czasie) to nie lada sztuka, ale będziemy często do tego wracać i mam nadzieję, że wypracujecie sobie choćby w podstawowym stopniu tę umiejętność. Najprostszym testem tej zdolności jest "rozumienie" muzyki Bacha w czasie słuchania nagrań. Jeśli utwory Bacha wydają Wam się bardzo do siebie podobne, lubicie tylko szybkie fragmenty, to prawdopodobnie nie posiadacie zdolności słyszenia polifonicznego. Najprościej porównać to można do pięknej kobiety, która muzykę zna tylko z radia RMF i z dyskoteki. Gdy puścimy jej jakiegoś jazzmana lub w skrajnym przypadku nawet Satrianiego, usłyszymy ciętą ripostę: "Przecież grają w kółko to samo i na dodatek straszna kaszana". My "słyszymy" tę muzykę (w sensie - rozumiemy), a ona nie. Jako ciekawostkę dodam, że sam Bach za życia był niedoceniany jako kompozytor, a przed śmiercią wypowiedział znamienne słowa: "Szkoda, że przyszło mi żyć w głuchym społeczeństwie". Samo zdanie sobie sprawy z faktu, że nie potrafię słyszeć polifonicznie, to już duży krok do przodu. Zaczynamy się wtedy zastanawiać nad tym i próbujemy rozumieć muzykę z innej strony, aż w końcu, po pewnym czasie, zaczynamy ją rozumieć... Zdolność ta przydaje się przede wszystkim kompozytorom i ludziom przygotowującym wszelkie orkiestracje, aranżacje, leaderom zespołów - i tutaj na tym polu tapping oburęczny też może Wam pomóc. Wydaje mi się, że ze względu na tę cechę w państwowych szkołach muzycznych obowiązkowo uczą gry na fortepianie (jako instrument dodatkowy w przypadku innych instrumentów).
A więc do dzieła - na początek proponuję mój utwór zainspirowany piosenką Stinga i Erica Claptona pt. "It’s Probably Me" ze słynnego filmu"Zabójcza broń". Podkład oparty na stałym, powtarzającym się rytmie (wcale nie taki prosty) lepiej jest wyćwiczyć najpierw osobno. Głuche dźwięki (oznaczone w nutach i tabulaturach znakiem X) wydobywamy, uderzając czterema palcami lewej ręki o struny. Uzyskujemy efekt "werbla". Zauważcie, że iksy pojawiają się zawsze dokładnie na 2 i na 4, czyli tak jak gra werbel. Basowe dźwięki podkładu proponuję grać zawsze pierwszym palcem. O "podmienianiu" palców powiemy sobie przy innej okazji, natomiast tutaj pozostałe palce lewej ręki można będzie wykorzystać do zagrania akordów (gdy już nauczymy się podstawowej wersji). W kolejnych odcinkach pokażę Wam różne metody dorabiania takiego podkładu. Pojawiające się nad nutami numerki z zakresu od 1 do 4 oznaczają opalcowanie w wątpliwych momentach (1-wskazujący, 2-środkowy, 3-serdeczny, 4-mały). Utwór grajcie początkowo w bardzo wolnym tempie, stopniowo przyspieszając. Nagrałem go w tempie 86BPM i jest to maksymalna szybkość, przy której mi się on podoba. Można ten temat pociągnąć dalej, grając improwizację na tym (lub podobnym) podkładzie w tonacji E moll, aby potem na końcu powrócić do tematu.
Kiedy już się nauczycie tego fragmentu manualnie, postarajcie się tchnąć w niego ducha, stosując różne zabiegi - akcentowanie w melodii (lewa ręka akcentuje iksy cały czas), dynamikę, zabiegi artykulacyjne, które znacie z tradycyjnej techniki gitarowej (gliss, bending itp.)... Ja stosuję artykulację, którą na własny użytek nazwałem "portato", odrywając palec po każdym zagranym dźwięku, ale zachęcam do własnych poszukiwań optymalnych wariantów artykulacji. Można też spróbować standardowego gitarowego legato (tzw. hammer-on i pull-off) czy metody Holdswortha (wyłącznie legato "hammer-on"). Ważne jest, by zdecydować się na jeden wariant, który nam najbardziej odpowiada, oraz stosować go konsekwentnie i logicznie. Powodzenia!
(Adam Fulara)