Magia dwugłosów w tercji
Tappingiem oburęcznym można grać na wiele różnych sposobów. Właściwie to chyba największy problem wszystkich gitarzystów używających tej nietypowej techniki, ponieważ wszystkie te sposoby po prostu nas "kuszą"
Tapping oburęczny to metoda na granie "w ogóle". Tak samo grając na gitarze kostką, można liznąć trochę jazzu, trochę klasyki, trochę rocka, czy też z innej beczki, można trochę pograć legato, trochę sweepu, trochę na akustyku, trochę na gitarze klasycznej - i w rezultacie będziemy dość wszechstronni, ale to będzie tylko pozorna wszechstronność. W rzeczywistości wgłębienie się w każdy gatunek muzyczny, w każdą technikę i opanowanie jej w stopniu zadowalającym (takim, by osiągnąć muzykalne rezultaty) wymaga ogromnych nakładów czasowych i dużej cierpliwości.
Według mnie rozwój muzyka powinien być nastawiony na jeden taki kierunek, a pozostałe mogą służyć jako źródło inspiracji, skarbnica elementów, które można do naszego kierunku rozwoju włączyć. Jeśli naszym głównym celem byłoby nauczenie się techniki sweep do grania country, to całą wiedzę zdobytą przy uczeniu się innych metod i gatunków muzycznych można tam wykorzystać, wzbogacając nasz rozwój w wybranym kierunku.
Zachęcam wszystkich do postawienia sobie dwóch zasadniczych pytań: Jaki jest cel mojego muzycznego rozwoju? Dokąd zmierzam w mojej przygodzie z gitarą? Nie chodzi mi o cele komercyjne, a tylko o te muzyczne. Uważam, że duże rozproszenie prowadzi w końcu do postawy "wiem, że nic nie wiem" (wiem, że niewiele umiem zagrać na gitarze) i w końcu do rezygnacji z wszelkich celów rozwoju. Dzieje się tak, ponieważ prosty blues nagle po naszym "wgłębieniu się" piętrzy przed nami dużą liczbę problemów do rozwiązania (na przykład opanowanie bluesowej artykulacji gitarowej w stylu SRV to kilka lat nauki), podobnie jak rock, który również jest w zasięgu naszego zainteresowania, nie mówiąc o jazzie, którego też na przykład uwielbiamy i chcemy umieć. Dopada nas brak czasu i w rezultacie wszystko, czego chcemy, to tylko pograć z kolegami kilka coverów w niedzielę po obiedzie. A więc gdzie się podziały dawne ideały?
Dlatego jestem zwolennikiem specjalizacji w naszej gitarowej przygodzie. Zauważcie, że nikt nie wymaga od Metheny’ego grania Bacha ani od Gambale grania legato w stylu Holdswortha, nikt też nie wymaga od Ciebie, byś grał to, w czym nie jesteś dobry. W czym chcecie być dobrzy? To jest właśnie nasz cel.
Piszę o tym wszystkim, ponieważ tapping jest bardzo szerokim pojęciem, prawie tak szerokim jak "gitara". Można grać np. utwory Rachmaninowa przy pomocy tej techniki, zamówić u lutnika instrument najlepiej nadający się do grania tej muzyki (dobór skali i brzmienia), następnie poświęcić 10 lat, by się tego porządnie nauczyć. Nikt tego jeszcze nie zrobił. Można poświęcić całe życie na naukę metody jednoczesnego prowadzenia melodii i walkingu. Zapewniam Was - to studnia bez dna. Można próbować kopiować jazzowe partie fortepianowe - to też bardzo głęboki temat. Dozwolone jest stworzenie swojego własnego systemu ogrywania muzyki bluesowej. Można ćwiczyć całe życie granie jednej linii melodycznej z wykorzystaniem ośmiu palców... Tych metod i pomysłów są setki.
W tym miesiącu chciałem Wam podać jeden taki przykład pomysłu. Znacie na pewno z nagrań bardzo wiele fragmentów melodii zaaranżowanych na dwie gitary lub np. gitarę i klawisze (jak to ma miejsce np. w przypadku Dream Theater), gdzie oba instrumenty grają jednocześnie tę samą melodię, ale w pewnej odległości, w tzw. interwale (najczęściej tercja, rzadziej seksta). Do tego też znakomicie nadaje się tapping oburęczny. Można na przykład grać tematy utworów czy nawet improwizować. Nie słyszałem nigdy tappera, który by szeroko stosował taką metodę gry.
Sposób jest teoretycznie dość prosty, praktycznie jednak wymaga sporej ilości ćwiczeń, ponieważ interwał, którego będziemy używać, nie jest do końca jednorodny. Pierwsza rzecz, to określenie tonacji, w jakiej chcemy zagrać melodię (bądź fragment melodii w przypadku, jeśli centrum tonalne się zmienia). Załóżmy, że mamy ustaloną tonację, na przykład C-dur (C, D, E, F, G, A, B/H). Musimy też mieć zwykłą jednogłosową melodię, może być na przykład "Wlazł kotek na płotek", czyli pierwsza fraza to kolejno G, E, E | F, D, D | C, E, G. Musimy teraz do tej melodii (do każdego z tych dziewięciu dźwięków) dopisać drugi głos oddalony o tercję. Jak na pewno wiecie, gama durowa ma dwa półtony (pomiędzy E i F oraz drugi pomiędzy B i C). Odległość tercji to odległość pomiędzy trzema kolejnymi dźwiękami skali lub klawiszami fortepianu (łącznie z tym klawiszem). Spójrzcie na dźwięki skali C, D, E, F, G, A, B. Tercja w górę od G to B, w dół od G to E (odliczamy G-A-B w górę lub G-F-E w dół). W górę wyszła nam tercja wielka, czyli cztery półtony (cztery progi w gitarze). W dół natomiast tercja mała, czyli trzy półtony (trzy progi w gitarze).
Teraz powstaje pytanie, jaką tercję wybrać w dopisywaniu drugiego głosu - w górę czy w dół? Ogólnie zasada jest taka, że ucho ludzkie lepiej słyszy najwyższy głos, więc jeśli ma nam wyjść jasno określona melodia, w tym przypadku "Wlazł kotek na płotek", to lepiej dopisać do tej melodii tercję w dół. Ale możecie też sprawdzić - tercja w górę wcale nie brzmi źle.
Do G dopisałem w drugim głosie E, do kolejnego dźwięku E dopisuję C itd. Otrzymamy w wyniku melodię E, C, C, D, B, B | A, C, E w drugim głosie. Łatwo się pisze (dwa dźwięki w dół każdorazowo), trudniej wykonać to na gitarze. Jednak przedstawię Wam metodę, jak to zrobić, by nie wysilać zbyt mocno naszego umysłu.
Przede wszystkim musimy opanować gamę C-dur (której używamy w naszym przykładzie) przez dwie oktawy, graną w tercji. Pierwszy przykład pokazuje, jak taką gamę można zagrać. Ucząc się tego schematu, pozbywamy się automatycznie dwóch problemów - po pierwsze, nie trzeba się zastanawiać, którą z tercji (małą czy wielką) w danym momencie musimy zagrać, a po drugie, nie musimy znać tak dobrze gryfu gitary (tym niemniej do samej nauki gryfu Was bardzo zachęcam).
W przyszłości można pokusić się o naukę schematu gamy C-dur przez cały gryf w tercji (a nie tylko w dwóch pozycjach jak w przykładzie) czy innych skal (na przykład molowej harmonicznej lub melodycznej). Jak wiadomo, ten sam schemat (tylko inna tonika) będzie użyty do ogrywania gamy molowej (tu: a-moll), więc schemat ten naprawdę warto opanować. Na szeroką skalę nikt na świecie nie opanował jeszcze tej metody wykorzystania tappingu oburęcznego z przyczyn podanych we wstępie tego odcinka warsztatów. Tercje w gamie molowej to bardzo powszechne zjawisko stosowane bardzo często przez Iron Maiden, czasem przez Acid Drinkers i inne popularne zespoły heavymetalowe.
Dochodzi tu dodatkowa kwestia - grając w ten sposób, można grać przesterowanym bądź czystym dźwiękiem. Jest to jedna z niewielu sytuacji, gdy tapping oburęczny grany na przesterze brzmi dobrze. W kolejnych odcinkach spróbuję podać Wam krótkie fragmenty popularnych utworów, w których ta metoda może zostać użyta. Na pierwszy ogień pójdą fragmenty utworów Iron Maiden.