Podstawy Kompozycji i Aranżu

Radek Chwieralski
Podstawy Kompozycji i Aranżu

W odcinku warsztatów dotyczącym improwizacji wspominałem o tym, że powinna mieć ona swój początek, rozwinięcie oraz zakończenie.


To samo odnosi się do całego utworu. Najistotniejszym elementem w danej kompozycji jest temat, czyli myśl przewodnia - główna i najważniejsza rzecz, która zostanie w pamięci, coś, wokół czego zbudujemy cały utwór. Może to być riff gitarowy lub jakiś temat melodyczny, np. kilka dźwięków śpiewanych czy granych w partii refrenowej, które tworzą niejako główny element melodyczny całego utworu, i to właśnie one mają pozostać na długo w pamięci słuchacza. Królem rockowych riffów był Ritchie Blackmore z zespołu Deep Purple, później Rainbow. Do dziś tysiące gitarzystów przeszywa dreszcz podczas słuchania (a także wykonywania) takich riffów, jak choćby w utworach "Smoke On The Water" czy "Black Night". Można zauważyć, że z reguły daną kompozycję rozpoczyna riff. Początkiem utworu może być również akompaniament w formie arpeggio, linia basu czy nawet sama perkusja, która nada tempo i pobudzi ludzi do bujania się w rytm ciekawie zapowiadającej się piosenki.

Sam wstęp można poprowadzić na kilka sposobów, z których za chwilę omówimy dwa najczęściej występujące. Utwór może się rozpocząć naszym riffem gitarowym, motywem basowym bądź partią perkusji, a wraz z kolejnymi taktami (zgodnie z koncepcją - czasem po jednym, czasem po dwa) dołączają następne instrumenty. Wtedy właśnie czuć siłę zespołu, słychać jak kolejne elementy układanki tworzą całość i rośnie dynamika wstępu. Innym ze sposobów jest popularne nabicie rytmu ("raz, dwa, trzy, cztery"), po którym od razu wchodzi cały zespół, często jeszcze bez wokalisty. Tego typu muzyczne intro do utworu kończymy najczęściej po czterech lub ośmiu taktach (zależy to od kilku czynników, takich jak np. długość frazy czy tempo utworu).

Zwykle tuż po wstępie rozpoczyna się kolejny fragment kompozycji, który nazywamy "częścią A", czyli zwrotką. Tutaj zwykle napięcie i cała dynamika końcowych sekund instrumentalnego wstępu bardzo spada i na pierwszy plan wysuwa się wokal bądź melodia grana na danym instrumencie. Można przyjąć, że zwrotka traktowana jest jak początek opowieści. Ma ona za zadanie tak zaciekawić słuchacza, aby nie mógł się on doczekać dalszego ciągu, rozwikłania tej zagadki, czy też punktu kulminacyjnego zwrotkowej opowieści. Jednak może się on tego nie doczekać, bowiem często po zwrotce powraca się do riffu, czyli myśli przewodniej z początku utworu. Ma to jednak sens dla dalszego podtrzymywania napięcia. Wyobraźcie sobie, że na początku utworu gracie wszystko, co w nim najlepsze: riff, refren, no i oczywiście piękne, najlepiej wirtuozerskie solo... Utwór trwałby góra minutę, bo potem nie byłoby co grać, a słuchacz czekałby na dalszy ciąg, a tu... koniec piosenki - lipa. Tak można robić jingle do radia, ale nie pełnowartościowe utwory z całą ich złożonością i niezbędnymi elementami składowymi.

Wracając jednak do meritum formy - po powrocie do riffu następuje druga zwrotka. Nie powinna ona jednak być identyczna pod względem dynamiki jak pierwsza. Często dodaje się małe smaczki w instrumentach, lżej tłumi struny (w przypadku tłumienia ich w pierwszej zwrotce) i jeszcze wiele innych zabiegów. W końcu po niej następuje najczęściej oczekiwany refren (tzw. "część B"), który jest główną częścią kompozycji. Refren jest kulminacją napięcia całego utworu. Z reguły jest on najbardziej dynamiczną, często najgłośniejszą częścią z pełnym instrumentarium, wysoko śpiewanymi wokalami i chórkami, czyli czymś, co poniesie nas i słuchacza, wciągnie tak, byśmy nie chcieli, by się kiedykolwiek skończył. Jeśli rzeczywiście będzie bardzo chwytliwy i przebojowy, to faktycznie możemy uzyskać wspaniały magnetyczny efekt. Refren może być poprzedzony tzw. przedrefrenem, czyli na przykład kilkoma akordami. Ta mała część ma na celu zwiększenie emocji oczekiwania na właściwy refren, który jest niejako punktem kulminacyjnym całej kompozycji. Po nim najczęściej przychodzi czas na trzecią zwrotkę, która może być jeszcze mocniejsza niż pierwsza bądź też przeciwnie - zaskoczyć i jej dynamikę zminimalizować niemal do zera, np.rezygnując z werbla i stopy w partii perkusji oraz basu. Dzięki temu późniejszy refren nie będzie tak spodziewaną, oczywistą rzeczą, lecz niczym wystrzał z wulkanu. Zwykle po drugim refrenie następuje solówka, która jest z jednej strony małym odprężeniem w utworze, a z drugiej - instrumentalną kontynuacją tematu lub części utworu, pod jaką grana jest owa partia solowa.

Po niej zwykle następują dwa refreny. To stereotyp, jednak sprawdzony i najczęściej wykorzystywany. Można również wprowadzić tzw. "część C", która ma na celu również wprowadzenie do refrenu albo do partii solowej. Warto dodać, że solówka instrumentalna nie zawsze musi mieć miejsce. Często jest to właśnie "część C", czyli te kilka akordów, które są jakby łącznikiem pomiędzy innymi częściami utworu. Wszystko to zależy od wielu czynników, takich jak na przykład stylistyka, zamysł autora kompozycji itp.

Jeśli chodzi o warstwę harmoniczną, to często refren posiada podobną konstrukcję jak zwrotka, czyli bazuje na akordzie pokrewnym. Taki zabieg stwarza odpowiednie ciążenie na danych częściach utworu. Pamiętajcie: nie podałem wzoru matematycznego na przebój, lecz jedną z wielu dróg, jakimi można pójść, aranżując ogólnie utwór. Aranżacja to nie tylko ułożenie poszczególnych części utworu, bo to nazywamy jego formą. Aranż to sztuka doboru współbrzmienia instrumentów, ich dynamiki, a także partii dźwiękowych. Kompozytor powinien opanować grę oraz wiedzę dotyczącą różnych instrumentów na przynajmniej podstawowym poziomie, aby w pełni mógł zrozumieć oraz zastosować ich rolę w utworze. Spróbujcie wziąć na warsztat dziesięć jakichkolwiek utworów i rozpisać sobie na kartce ich formę, czyli kolejność poszczególnych części składających się na kompozycję. Z pewnością będzie to wiarygodna inspiracja. Ja podam Wam trzy spośród wielu - jak już wspominałem - możliwości, które znajdziecie w przykładach na stronie obok: przykład 1, przykład 2, przykład 3. Następnym razem opowiem o chromatyzacji.

 

 

   

   

(Radek Chwieralski)