Gitarowy akompaniament

Piotr Lemański
Gitarowy akompaniament

Gitara od samego początku swoich dziejów była przede wszystkim instrumentem akompaniującym i to zarówno w muzyce klasycznej jak i w muzyce rozrywkowej.

Jeszcze w latach czterdziestych dwudziestego wieku w sekcji rytmicznej big-bandów powszechnie stosowano gitarę akustyczną. Dodatkową rolę - instrumentu solowego - w muzyce jazzowej i rozrywkowej gitara zaczęła pełnić dopiero w chwili kiedy zbudowano przystawkę pozwalającą nagłośnić instrument. Nie zmieniło to jednak podstawowej roli gitary, a jedynie poszerzyło jej zastosowanie. Nie zapominajmy więc o tym i nauczmy się dobrze akompaniować, bo o ile przybywa nam gitarowych solistów, to dobrych jazzowych akompaniatorów wciąż jest jak na lekarstwo - i to zarówno na scenie krajowej jak i zagranicznej.

Zanim jednak przejdziemy do strony praktycznej, zastanówmy się przez chwilę co jest wyznacznikiem dobrego akompaniamentu? Myślę, że po pierwsze - praktyczna znajomość akordów, a po drugie - precyzyjne pod względem rytmicznym wykonawstwo. Zarówno jeden jak i drugi element można wyćwiczyć, zaczniemy więc od nauki jak największej liczby przewrotów poszczególnych akordów, a potem połączymy to z najprostszym (a wcale nie najłatwiejszym) ćwierćnutowym akompaniamentem.

Zajmijmy się na początek samymi akordami. Prezentowane kilka miesięcy temu układy "drop 2" i "drop 3" pozwoliły nam usystematyzować wiedzę na temat podstawowych czterodźwięków. Jednak do pełni szczęścia potrzebna nam jest umiejętność grania przewrotów zarówno z dźwiękami akordowymi w sopranie, jak i z dźwiękami przejściowymi - i tutaj odsyłam do archiwalnych workshopów z 2013 roku. Niestety sama znajomość akordów nie czyni z nas akompaniatora. Proponuję więc na dzisiaj kilka ćwiczeń, w których w sposób praktyczny wykorzystamy poznane przewroty.

Przejdźmy do zapisu nutowego. Ze względu na krótką, dwunastotaktową formę wybrałem bluesa w tonacji F dur. Będąc członkiem sekcji rytmicznej wnosimy do zespołu swoją część nie tylko na płaszczyźnie harmonii ale także i rytmu. Zanim jednak przejdziemy do kreowania w akompaniamencie jakichkolwiek figur rytmicznych, musimy nauczyć się grać równe ćwierćnuty w taki sposób, ażeby w zespole stanowić jedność, razem z grającym walking kontrabasem oraz, a może przede wszystkim, ze swingującą perkusją. Mając opanowane wszystkie przewroty występujących w utworze akordów, możemy w dowolny sposób prowadzić górnym głosem naszych czterodźwięków linię melodyczną akompaniamentu.

Najlepiej na początek nauczyć się konsekwentnie prowadzonego ruchu sekundowego (Przykład 1). Jeśli zajdzie taka potrzeba, możemy ograniczyć się do przewrotów tylko z dźwiękami akordowymi w górnym głosie, ale z reguły dodane gdzie niegdzie dźwięki przejściowe nie powinny stanowić zgrzytu harmonicznego. Oczywiście do płynnego prowadzenia takiego akordowego "walkingu" potrzebne jest solidne ogranie najpierw każdego akordu z osobna, a potem oddzielne ogranie każdego z połączeń czyli: F7-Bb7, F7-Cm7, Bb7-Bdim, Bdim-F7 itd.



Jako początkową zasadę przyjmujemy, że akordy zmieniamy co takt, a przewroty co pół taktu (Przykład 2.). Nie należy lekceważyć tego ćwiczenia ponieważ taki będzie nasz akompaniament jak jego najsłabsze ogniwo.



Jeszcze innym ćwiczeniem będzie ogrywanie kilku akordów z tym samym dźwiękiem w sopranie (Przykład 3.). Oczywiście, docelowo, wykorzystując akordy alterowane możemy wykorzystywać w sopranie prawie całą skalę chromatyczną, ale na początek proponuję skoncentrować się na skali F miksolidyjskiej. Na początek wybrałem cztery akordy kończące bluesa czyli kadencję F7 - D7 - Gm7 - C7. W zapisie nutowym dokonałem maksymalnego skrótu polegającego na umieszczeniu wszystkich czterech akordów w jednym takcie, żeby jednak dodać jednocześnie pracę nad stroną rytmiczną, proponuję ogrywać to ćwiczenie w wariancie: puls ćwierćnutowy - po dwa akordy na takt. Jeszcze mała uwaga dotycząca zapisu symboli akordowych: w zależności od dźwięku w sopranie, niektóre akordy wzbogacone zostały o dodatkowe składniki, wchodzące jednak w skład tonacji, czyli (sekstę, nonę bądź kwartę). Żeby nie komplikować zapisu, ograniczyłem się do podstawowej notacji, uwzględniającej tryb akordu i czwarty składnik czyli septymę. Jedynie w przypadku gdy w skład akordu wchodzi dźwięk alterowany (nona w D7) został on dodatkowo zapisany - D7/9b lub D7/9#.



Na koniec jeszcze kilka słów a akordach. W drugim i czwartym numerze Gitarzysty zostały przedstawione akordy w układzie drop 2 i drop 3. W praktyce stosuje się te przewroty wymiennie, w zależności od rejestru, tonacji czy wręcz osobistych preferencji poszczególnych gitarzystów. Podczas grania sekcyjnego, razem z perkusją, kontrabasem, a niekiedy z fortepianem, problem czy użyć przewrotu drop 2 czy drop 3 schodzi na plan dalszy. Ważny jest najwyższy dźwięk akordu - on to bowiem jest najbardziej słyszalny i stanowi o wpasowaniu się akompaniamentu w całościowe brzmienie sekcji rytmicznej.

Są dwie drogi pracy z instrumentem: można uczyć się kilku klisz i po ich wyćwiczeniu ogrywać nimi utwory. Druga - bardziej żmudna, to zgłębianie problemu od podstaw, ćwiczenie wszystkich wariantów aż do wszechstronnego opanowania zagadnienia. Mam nadzieję, że dzisiejszy workshop będzie dla was kolejnym impulsem do pracy nad stroną akordową gry na gitarze. Opanowanie możliwie jak największej liczby przewrotów poszczególnych akordów wprowadzi was bardzo szybko w świat gry solowej, gry w duecie czy w trio z kontrabasem i perkusją. A tego typu doświadczenie w niewyobrażalny sposób wpływa na wszechstronność akompaniamentu. Więc do dzieła!