Technika akordowa - słów kilka...

Piotr Lemański
Technika akordowa - słów kilka...

Zgodnie z obietnicą złożoną miesiąc temu, tym razem opowiem o technice akordowej.

Ten rodzaj gry wykształcił się w sposób oczywisty na drodze ewolucji jako wynik naturalnego dążenia muzyków do uczynienia z gitary wszechstronnego (na wzór fortepianu) instrumentu. W momencie, kiedy gitara stała się pełnoprawnym instrumentem melodycznym (a uczynił to w latach 40. niejaki Charlie Christian), grający na niej muzycy zaczęli z zazdrością patrzeć na pianistów, którzy swobodnie operowali zarówno techniką single note, jak i techniką akordową. Krok po kroku, przyswajając sobie pianistyczny sposób gry, gitarzyści zaczęli stosować również grę dwudźwiękami (tercje, seksty, oktawy) oraz akordami. W historii jazzu wielkimi literami zapisały się takie nazwiska, jak: Barney Kessel, Jimi Hall, Joe Pass, Wes Montgomery, Bucky Pizzarelli czy Ed Bickert. Na przestrzeni kilku dziesięcioleci wszyscy oni rozwinęli technikę gry (zarówno dwudźwiękami, jak i akordami) do granic możliwości. Większość nagrań tych muzyków stanowi dziś doskonały wzór do naśladowania nie tylko podczas akompaniowania, ale także w czasie gry solowej.

Wiele, wiele lat temu miałem wielkie szczęście spotkać na swojej drodze wspaniałego muzyka i nauczyciela, jakim był Marek Bliziński. Gitara nie była dla niego tajemnicą w jakimkolwiek wymiarze, co wyraźnie słychać na pozostawionych przez niego nagraniach. Dzięki niemu nie tylko dogłębnie poznałem warsztat Joego Passa, ale także wspaniałego Kanadyjczyka Lenny’ego Breau, nie wspominając już o samym mistrzu. No, ale przejdźmy do konkretów.

Jeśli chodzi o grę akordami, to musimy sobie uzmysłowić jedno: operowanie nimi musi odbywać się z taką samą swobodą, jak podczas gry oktawami czy single note. Nie mówię tu oczywiście o szybkości gry, tylko o umiejętności zagrania i zharmonizowania każdej wyobrażonej sobie czy usłyszanej melodii. Należy więc przygotować się od strony technicznej, czyli opanować swobodne granie skal, pasaży oraz podstawowych wprawek.

Wszystkie ćwiczenia z tego warsztatu przerobimy na akordzie C septymowym i oczywiście skali C miksolidyjskiej. Zakres naszej "działalności" obejmie pozycje od I do XIII. Na początek rzecz najprostsza (czyli w zakresie od C1 do G2) - zagramy po kolei akordy ze wszystkimi dźwiękami skali w sopranie (przykład 1). Ażeby uzyskać jeden "kolor" brzmieniowy, akordy zagrane są w maksymalnie skupionym układzie na czterech sąsiadujących ze sobą strunach. A tak przy okazji - kilka uwag: Przede wszystkim, ażeby uzyskać selektywne, klarowne brzmienie, najwyższy dźwięk każdego akordu należy grać na strunie E lub H. W sporadycznych przypadkach można oczywiście zagrać akord na strunach E, A, D, G, ale - jak sami zauważycie - zagranie tego samego akordu na strunach A, D, G, H daje nam bez porównania lepsze brzmienie. Następna sprawa to umiejętność grania w sposób selektywny wszystkich czterech głosów w akordzie. Praktyka dowodzi, że bardzo szybko przyzwyczajamy nasze ucho do wszelkich niedociągnięć warsztatowych. Trzeba się więc wsłuchać w brzmienie i siłą poszczególnych palców korygować ewentualne niedociągnięcia. Ważne jest również właściwe ustawienie przetwornika, a jeśli posiada on śrubki do regulacji pod każdą struną, to należy to wykorzystać i również skorygować ewentualne różnice wynikające często z różnej grubości, a co za tym idzie, wielkości sygnału poszczególnych strun. No i oczywiście należy pamiętać również o tym, aby lekko eksponować głos sopranowy każdego akordu...

 

 

Spróbujemy teraz zagrać pasaż C7 (przykład 2), czyli przesuwanie układu o interwał tercji, a następnie najprostszą wprawkę tercjową (przykład 3).

 

 

Chciałbym zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt, a mianowicie: na sposób myślenia o granych akordach. Wielu gitarzystów koncentruje się podczas gry akordowej na myśleniu o tym, jak dany akord się nazywa, czy jest to np. C7/6 czy C9. Jest to oczywiście potrzebne podczas układania akompaniamentu do tematu czy podczas szukania satysfakcjonującego nas w danym momencie brzmienia. Podczas improwizacji myślimy o najwyższym składniku akordu, który (lekko przez grającego eksponowany) tworzy właściwie melodię danej frazy. Dobrym ćwiczeniem na początek jest przekładanie fraz granych single note na grę akordową. Polega to na tym, że jedno- lub dwutaktową frazę (gramy oczywiście w przedziale C1 - G2) powtarzamy akordami. Na początek będą to proste frazy z użyciem ruchu sekundowego czy tercjowego, jednak po uzyskaniu pewnej wprawy można pokusić się o bardziej wyrafinowane przebiegi melodyczne. Podobne zabiegi dobrze jest czynić podczas nauki gry akordami. Bardzo często słychać wyraźny rozdźwięk między frazami granymi pojedynczym dźwiękiem, a frazami granymi oktawą czy akordami. Pamiętajcie, że każdego dnia tworzycie własny język improwizacji, którego indywidualność jest przecież podstawą sztuki jazzowej.

Przykład 4 to wprawka na dźwiękach pasażu C7. Jak widać, mamy tu do czynienia ze skokami o kwartę lub kwintę. Pamiętajcie o tym, że pewną grupę akordów można zagrać w dwóch pozycjach. Zamiast więc "skakać" wzdłuż gryfu, wykonujemy ruch na sąsiednie struny, co gwarantuje nam większą płynność i szybkość gry. W takcie drugim (na "1" i "3"), trzecim (na "4") i czwartym (na "1") zastosowałem właśnie inne, zdecydowanie wygodniejsze pozycje dla granych akordów. Dla porównania zastosujcie układy z przykładu 1, a sami zobaczycie różnicę i zrozumiecie moje intencje.

 

Przykład 5 to kolejna wprawka tercjowa, którą przekładamy na technikę akordową. Po opanowaniu jej od strony technicznej zwróćcie uwagę na muzyczny aspekt granego ćwiczenia. Frazowanie musi odbywać się płynnie, bez przypadkowych, niekontrolowanych akcentów. Dobrze byłoby nagrywać się i porównywać każde ćwiczenie do takiej samej wprawki granej pojedynczym dźwiękiem. Praktyka wykazuje, że bardzo często przyzwyczajamy się do własnych niedociągnięć technicznych i akceptujemy naszą grę w postaci "niedoćwiczonej". Kiedy będziecie mieć wzorzec frazy zagrany single note, to będziecie mieli do czego dążyć podczas ćwiczeń akordowych.



Na koniec drobna uwaga: To, o czym rozmawiamy w tym miesiącu, dotyczy raczej gry z sekcją rytmiczną. Podczas gry solowej musimy jeszcze nauczyć się świadomie operować najniższym składnikiem akordu (czyli basem), ale to już jest zupełnie inna historia, o czym zapewne, jeśli tylko czas pozwoli, napiszę w niedalekiej przyszłości.