Technika akordowa, cz.3

Piotr Lemański
Technika akordowa, cz.3

Miesiąc temu, rozważając problemy gry akordowej, przerabialiśmy bluesa opartego na fragmencie utworu z repertuaru Counta Basiego.

Była to doskonała wprawka na opanowanie techniki akordowej w pełnym tego słowa znaczeniu, ponieważ cały utwór wykonywaliśmy wyłącznie 3- lub 4-dźwiękowymi akordami. Jak zapewne wiecie, na tego typu grze nie kończą się możliwości gitary. Kopiowanie techniki pianistycznej doprowadziło bowiem do rozdzielenia linii melodycznej od akompaniamentu. I tak, jak różna jest stylistyka fortepianowa, tak w poszczególnych okresach rozwoju jazzu ukształtowało się różne podejście do gry akordowej na gitarze. Kiedy słucha się nagrań gitarzystów jazzowych, łatwo można dojść do wniosku, że nie ma dwóch muzyków, którzy graliby w ten sam sposób. Nie mówię tu oczywiście o samym sposobie kształtowania frazy czy artykulacji, ale o realizacji faktury akordowej, a w szczególności o łączeniu pojedynczych dźwięków z akordami. Ażeby nie wdawać się dłużej w teoretyczne rozważania, proponuję przejść do konkretnych przykładów.

Przykład 1 to 8-taktowy fragment utworu Duke’a Ellingtona "In a Mellow Tone". Mamy tu do czynienia z najprostszym sposobem łączenia gry akordowej z grą single note, czyli ćwierćnutowy puls akompaniamentu i niezależna rytmicznie linia melodyczna. Ten rodzaj gry, mający swoje korzenie w stylistyce swingowej, doskonale sprawdza się zarówno podczas gry z sekcją rytmiczną, jak i podczas gry solowej. Na co należy zwrócić uwagę przy opracowywaniu i ćwiczeniu utworu? Przede wszystkim należy oddzielnie wsłuchać się w linię melodyczną i w akompaniament. Opanowanie umiejętności grania równych, pulsujących ćwierćnut wcale nie jest takie proste i wymaga często dużo cierpliwości! Jeśli zaś chodzi o melodię, to trzeba pilnować, aby dźwięki grane razem z akordem były wystarczająco selektywne i nie różniły się zbytnio od granych pojedynczo. Tutaj słów kilka o technice prawej ręki. Według mnie jedynym sensownym rozwiązaniem jest łączenie gry kostką z techniką palcową na podobieństwo gry na gitarze klasycznej. Jednak w związku z tym, że kostkę trzymamy kciukiem i palcem wskazującym, to musimy uruchomić piąty palec, który często przejmuje właśnie prowadzenie linii melodycznej. Przypatrzmy się dokładnie, jak to przebiega w pierwszej 8-taktówce. Cały pierwszy takt grany jest kostką. W drugim takcie cała nuta as wybrzmiewa, a my szarpiemy akordy kostką i palcami 3 i 4. Zabawa zaczyna się w takcie 3. Dźwięki między akordami (na "2 i" oraz "4 i") wydobywamy kostką, natomiast melodię występującą jednocześnie z akompaniamentem (czyli na "2", "3" oraz "4") wydobywamy palcem piątym. Podobnie możemy potraktować pozostałe dwa przykłady, tzn. wszędzie tam, gdzie mamy do czynienia z pojedynczą linią melodyczną - staramy się grać ją kostką. Tam, gdzie melodia występuje jednocześnie z 2- lub 3-dźwiękowym akompaniamentem, wydobywamy ją piątym, ewentualnie czwartym palcem.

 

 

Ważną rzeczą jest również właściwe opalcowanie lewej ręki. Bardzo duża rola przypada tu na palce serdeczny i mały (czyli 3 i 4), ponieważ palcem 1 i 2 obsługujemy przede wszystkim akordy. Zdarza się także, że jednym palcem (barré) gramy zarówno melodię tematu, jak i akompaniament (dźwięk as w takcie 4). Zwróćcie uwagę, że podczas grania ćwierćnutowego akompaniamentu słychać na nagraniu wyraźnie wybrzmiewający dźwięk tematu. Trzeba tak złapać gryf, ażeby - trzymając jednym palcem brzmiącą strunę E1 - opuszką uzyskać swobodę w dociskaniu i puszczaniu struny E6 (ćwierćnutowy akompaniament). Ale myślę, że dosyć już tych szczegółów, bo musielibyśmy takt po takcie dokładnie omawiać pracę lewej i prawej ręki. Wróćmy więc do głównej myśli dzisiejszego artykułu, czyli do różnych sposobów łączenia melodii z akordami.

Przykład 2 wprowadza nas w świat bardziej współczesny, jeśli chodzi o fakturę gitarową. Kolejna 8-taktówka to fragment standardu "Tangerine". Mamy tu do czynienia z prawie całkowitym rozdzieleniem melodii i akompaniamentu. Zwróćcie uwagę, że oprócz taktu 4, gdzie na "1" gramy jednocześnie melodię i akord, akompaniament wypełnia nam te fragmenty utworu, gdzie temat wybrzmiewa na dłuższej nucie. Tak przy okazji - zwróćcie uwagę na to, aby nie "gasić" melodii tematu podczas grania akordów akompaniujących. Uzyskujemy wówczas efekt pewnej dwugłosowości: temat - akompaniament. Efekt ten możemy jeszcze pogłębić, jeśli postaramy się utrzymać właściwe proporcje dynamiczne, tzn. temat gramy głośniej, akompaniament zaś nieco ciszej. Uwaga ta oczywiście dotyczy również pierwszego przykładu. Przez właściwe frazowanie i utrzymanie proporcji dynamicznych można w końcowym efekcie uzyskać wrażenie całkowitego panowania nad niełatwą, polifoniczną fakturą.

 

Przykład 3 to próba trochę innego potraktowania gitary. Mamy tu do czynienia z położeniem większego nacisku na fakturę akordową stanowiącą nierozerwalną część melodii. Krótkie fragmenty single note mają na celu uzyskanie efektu pewnej lekkości granego tematu, co w przypadku użycia w stu procentach faktury akordowej stałoby pod znakiem zapytania.



Wszystkie prezentowane w tym miesiącu przykłady brzmią dużo lepiej, jeśli zagrane są z towarzyszeniem sekcji rytmicznej. Jednak dla uzyskania większej przejrzystości gitarowej faktury, zdecydowałem się na zaprezentowanie ich w wersji solowej.

Niniejszy artykuł to oczywiście tylko dotknięcie problemu. Umiejętność grania tematów, a także improwizacji techniką akordową, łączenie jej z techniką single note - wymaga wielu, wielu godzin ćwiczenia. Ale jak mówi przysłowie "żaden majster nie spadł z nieba". Wystarczy tylko wiedzieć, co i jak ćwiczyć, postawić na wytrwałość i nie oczekiwać piorunujących efektów już po kilku tygodniach.

Co tu jeszcze dodać? Tylko to, żebyście dużo słuchali nagrań takich gitarzystów, jak Joe Pass, Jimi Hall czy Ed Bickert. Myślę, że każdy z nich będzie dla Was przez wiele, wiele lat doskonałym przewodnikiem po ścieżkach jazzu. Dla tych, którzy chcieliby rzeczywiście poszerzyć swój gitarowy warsztat o technikę gitarową, postaram się przygotować za miesiąc szereg ćwiczeń pozwalających łatwiej przebrnąć przez rafy i mielizny jazzowego grania. Życzę powodzenia!