Układamy ćwiczenia pasażowe
Dla doświadczonego muzyka jedna skala, a nawet pojedynczy akord, może być źródłem inspiracji i zaowocować ciekawą melodią lub solówką.
Przez większość gitarzystów pasaże nazywane są niezbyt ściśle arpeggiami, co dzieje się za sprawą anglojęzycznej terminologii muzycznej stosowanej powszechnie w internecie, w której na określenie pasażu używa się słowa (wcale nie angielskiego) arpeggio. Nie kwestionując dobrodziejstw płynących z jednego z największych wynalazków ludzkości, jakim jest internet, należy jednak przypomnieć, że to włoskie słowo oznacza "harfowo", czyli grając w sposób podobny do harfy. Każdy, kto choć raz widział harfę i słyszał jej brzmienie, wie, że akordy grane na niej wybrzmiewają, a dźwięki nie są w żaden sposób skracane, tak więc określenie to bardziej pasuje do sposobu gry na gitarze akustycznej lub klasycznej, który polega na rozkładaniu akordów.
W tym właśnie kontekście w klasycznej terminologii muzycznej używane jest określenie arpeggio - rozkładane akordy z wybrzmiewającymi dźwiękami, w przeciwieństwie do grania dźwięków akordowych pojedynczo, czyli w pasażu.
Zasada konstruowania pasażu akordowego jest bardzo prosta - należy wziąć kolejne dźwięki w szeregu tercjowym, czyli co drugi dźwięk gamy, dokładnie w ten sam sposób jak przy budowaniu akordów, a następnie zagrać je po kolei pojedynczo (single note), czyli tak, żeby w żadnym momencie nie było słychać współbrzmienia. Każdy następny dźwięk powinien zatem kończyć się w momencie zagrania następnego lub nieco wcześniej, ale nie dużo wcześniej, ponieważ wtedy powstanie wrażenie gry staccato, czyli zbyt krótkich, oddzielonych od siebie dźwięków. Grając pasaż trójdźwięku, gramy interwały tercji i niekiedy kwart, na gitarze wypadnie więc na ogół jeden lub maksymalnie dwa dźwięki na strunie.
Nie trzeba być ekspertem gitarologii, żeby zrozumieć, że granie pasaży jest znacznie trudniejsze niż granie skal, kiedy to gramy na ogół po trzy, a niekiedy dwa dźwięki na strunie. Dużym utrudnieniem przy graniu pasaży trójdźwięków są występujące w nich kwarty zmuszające do podkładania palców przy graniu dźwięków na tym samym progu (często spotykane w takich sytuacjach granie jednym palcem nie daje pełnej kontroli nad dźwiękiem, a zwłaszcza nad jego długością). Praca prawej reki przy graniu pasaży zależy od tempa - przy bardzo szybkiej grze można stosować sweeping, czyli granie dźwięków na kolejnych strunach ruchem kostki w jedną stronę, jednak podczas grania ćwiczeń i melodii na pasażach w umiarkowanych tempach należy starać się grać kostkowaniem naprzemiennym bez względu na to, czy ruch dźwięków pasażu odbywa się w górę czy w dół.
Wszytko to sprawia, że dla mniej zaawansowanych gitarzystów granie pasaży jest wyzwaniem, a sprawne ich wykonywanie świadczy o biegłości technicznej. Pasaże akordowe z uwagi na swoje walory techniczne i muzyczne powinny stanowić żelazny punkt programu codziennych ćwiczeń; można tu korzystać z gotowych utworów wykorzystujących pasaże (jak np. "Tico Tico" lub "Inwencja Am" J.S. Bacha - oba prezentowałem w dziale "Transkrypcje") albo po prostu przygotować sobie zestaw ćwiczeń na pasaże.
Ponieważ sposób ich konstruowania jest bardzo prosty, nie trzeba tu korzystać z żadnych książek ani podręczników - wystarczy odrobina znajomości teorii. Pasaże można ćwiczyć pojedynczo, tzn. grać pasaż jednego akordu w jednym ćwiczeniu, jednak dla urozmaicenia warto jest ćwiczyć pasaże dwóch lub trzech akordów, na przykład toniki i dominanty lub wszystkich trzech akordów triady.
W przykładzie 1 pokazuję najpierw pasaż akordu A dur w układzie typu E w pozycji V, następnie przechodzę do układu typu C w pozycji IX, a kończę układem typu G w pozycji XIV - w ten sposób w jednym ćwiczeniu mamy trzy najważniejsze układy pasaży dla akordów durowych. Druga część ćwiczenia to dominanta akordu A dur, czyli E7 - pasaż gram w analogicznym układzie jak w poprzednim akordzie, stosując najpierw układ typu C w pozycji IV, a następnie układ typu G i na końcu układ typu E.
Przykład 2 to pasaże akordów triady w tonacji Am harmonicznej, czyli akordów Am, Dm i E7. Układając tego typu ćwiczenia, trzeba koniecznie zwrócić uwagę, aby frazy były osadzone w konkretnym metrum - w przypadku tych dwóch przykładów najlepszym rozwiązaniem okazało się metrum 3/8. Granie w określonym metrum jest ze wszech miar godne polecenia, ponieważ zachęca do grania ćwiczenia z metronomem, powtarzania go i transponowania do innych tonacji. Innym sposobem ćwiczenia pasaży jest granie wszystkich kolejnych akordów tonacji - jest to sposób bardzo przydatny w praktyce, gdyż prawie zawsze można go zastosować w solówce.
W przykładzie 3 pokazuję pasaże kolejnych trójdźwięków w tonacji D dur w kierunku w dół, począwszy od toniki i tylko na dwóch strunach - E1 i H2; do sprawnego wykonania tego ćwiczenia w każdej tonacji niezbędna jest znajomość typów akordów na poszczególnych stopniach. Zwróćmy uwagę, że ten sposób gry możemy zastosować również do akordów będących innymi stopniami tonacji, na przykład molowego lub dominantowego - wystarczy zacząć liczenie od tego stopnia. Jeśli więc chcemy ograć akord A7 (V stopień tonacji D dur), gramy pasaże tonacji D dur; najlepiej jest wtedy zacząć grać od V stopnia, choć nie jest to bezwzględnie konieczne.
Przykład 4 to również pasaże kolejnych trójdźwięków w jednej tonacji, jednak grane w jednej pozycji z wykorzystaniem diagramu skalowego - w tym przypadku diagramu typu C w VII pozycji, a więc dla gamy G dur; ten sposób gry zaobserwowałem u Pata Metheny'ego. Ćwiczenie to ułatwia znajdowanie pasaży w obrębie diagramów skalowych, co jest bardzo przydatne podczas ogrywania progresji harmonicznych w jednej tonacji z szybko zmieniającymi się akordami - pasaże tworzą wtedy swego rodzaju szkielet, wokół którego można budować frazy, wykorzystując dźwięki skalowe i pozaskalowe.
Przykład 5 to pasaże kolejnych akordów nonowych w tonacji G dur grane przez dwie oktawy. Jak wiadomo, w muzyce jazzowej i jazzrockowej operujemy najczęściej akordami septymowymi, czyli czterodźwiękami, jednak, improwizując po pasażach do tych akordów, dobrze jest grać o jeden dźwięk więcej, a więc pasażami pięciodźwięków (akordów nonowych). Ponieważ nona leży powyżej oktawy, powstaje problem, w jaki sposób zacząć pasaż w kolejnej oktawie; najlepszym rozwiązaniem zdaje się tu być powrót do septymy, a następnie przejście w górę na kolejną prymę - taki sposób gry podpatrzyłem u Mike’a Sterna.
Z uwagi na rozległość pasaży nonowych, granych przez dwie oktawy, to ćwiczenie musi być grane w kilku pozycjach - praktycznie prawie na całym gryfie, co oczywiście przekłada się na fakt, że jest ono najtrudniejsze z tu prezentowanych.
Powodzenia!