LABOGA Caiman AD 5301
Rodzaj sprzętu: Wzmacniacz
Uczono nas w szkołach, że kajmany to gady z rodziny aligatorów. Czy producent chciał nam w ten sposób zasugerować pokrewieństwo Caimana z modelem Alligator?
Zainteresowanym przypomnę, że test wzmacniacza combo Laboga Alligator A Class AD5202TA opublikowaliśmy w numerze 12/2009 "Gitarzysty". W zasadzie można by się doszukiwać podobieństw z wersją Alligator AD 5201S, która również ma wspólną sekcję korekcji, podobne wymiary i panel przedni oraz te same lampy EL84/12AX7. Jednakże w Caimanie zastosowany został inny głośnik oraz specjalnie zaprojektowany układ przedwzmacniacza, który w założeniu ma swatać to, co w brzmieniu tradycyjne z nutką nowoczesności.
Przechodząc do meritum sprawy, testowany Laboga Caiman to dwukanałowy wzmacniacz o mocy 50W w wersji combo, ukryty w czarnej obudowie o szerokości 49,5cm, wysokości 45cm i głębokości 27cm. Wszystkie narożniki chronione są przez stalowe okucia, a na górnej płycie obudowy zamontowana jest solidna rączka. Wzmacniacz waży ponad 21 kilogramów, a więc więcej niż można by sądzić po jego średniej wielkości. Panel kontrolny umieszczony został z przodu. Idąc od lewej, znajdziemy na nim przełącznik kanałów CLEAN/DRIVE, potencjometr CLEAN VOL i umieszczone nad nim: switch BRIGHT ON/OFF, gałki GAIN 1, GAIN 2 i DRIVE VOL oraz umieszczone wyżej: switch BRIGHT ON/OFF, potencjometry BASS, MIDDLE i TREBLE, pokrętło MASTER, lampkę sygnalizującą włączenie urządzenia oraz przełączniki STANDBY i POWER. Mamy tu więc sekcję kanału czystego (1 pot.), sekcję kanału przesterowanego (3 pot.) i sekcję equalizacji (3 pot.). Praca kanału czystego sygnalizowana jest niebieską, a kanału przesterowanego czerwoną diodą. Pod grafitowym grillem z logo firmy Laboga ukryty jest 12-calowy głośnik Celestion G12T-75, który można zobaczyć przez półotwartą tylną ściankę. Wzrok przyciąga także solidna, stalowa klatka osłaniająca lampy - w Caimanie użyte zostały cztery lampy EL84 i dwie 12AX7. Widoczne są także dwa solidne transformatory. Z tyłu także mamy listwę z kompletem przyłączy. Idąc od lewej, jest to gniazdo zasilania, szeregowa pętla EFFECTS LOOP RETURN/SEND oraz wyjścia SPEAKER OUT 4/8/16?. Warto tu dodać, że głośnik podłączony jest dość długim przewodem, dzięki czemu do urządzenia można podłączyć zewnętrzną kolumnę, a do niej nasz głośnik, i cieszyć się szerszym brzmieniem łączonego zestawu. W komplecie razem ze wzmacniaczem znajdziemy footswitch oraz porządny przewód sieciowy.
JAK GAD GADA?
Włączam switch POWER Caimana i pozwalam lampom na rozgrzanie się, sam zacierając ręce, nie mogąc się doczekać rendez-vous z sympatycznym gadem. Na początek gitara wyposażona w single na kanale Clean z wyłączoną opcją BRIGHT, a gałki equalizacji na "godzinie dwunastej". Momentalnie uderza mnie szerokie pasmo tego kanału. Głęboki bas najzupełniej nie ma ochoty kłócić się z czytelnym środkiem i zaokrągloną górą. Głębia wręcz fortepianowa. Rozkręcam bas na maksimum - brzmienie staje się grubsze, ale nie zamulone i nadal jest w pełni użyteczne. Korekcja zestrojona jest bardzo rozsądnie i wszystkie ustawienia, łącznie ze skrajnymi, są do wykorzystania. Tryb Bright na gitarze z singlami brzmi jak na mój gust zbyt jasno. Przydaje się jednak, kiedy do wzmacniacza załadujemy sygnał z wiosła wyposażonego w humbuckery. Przesuwa wtedy jakby zakres kontroli nad pasmem, dzięki czemu brzmienie nigdy nie będzie zamulone. Podczas gry na kanale czystym zauważyłem jeszcze dwie charakterystyczne cechy. Po pierwsze, wzmacniacz jest tutaj całkowicie transparentny - wyraźnie słychać charakter gitary, jej indywidualne cechy nie są w żaden sposób alterowane w trakcie przejścia od gniazda INPUT aż do głośnika i naszych uszu. Każdy niuans artykulacji (także błąd!) jest słyszalny, wszelkie zmiany dynamiki, ustawienie kostki pod innym kątem, odgłos przesuwania palców po strunach. Caiman na czystym kanale jest bardzo bezpośredni i podczas gry nie czuje się, że do gitary jest w ogóle coś podłączone. Wrażenie naturalności potęguje jeszcze brak wbudowanego pogłosu. Druga sprawa to headroom, który inne wzmacniacze tracą często gdzieś w okolicy "godziny dwunastej", a potem zaczyna się kraina coraz większego drive’u. Tutaj headroom jest dosłownie wysokości warszawskiego Pałacu Kultury i Nauki. Na mojej gitarze z trzema przetwornikami single-coil oraz pokrętłami CLEAN VOL i MASTER odkręconymi na maksimum barwa nadal jest czysta! No, może nie do końca, ale z pewnością wyznawcy ciężkich odmian muzyki nazwą ją czystą. Na humbuckerach proporcje oczywiście się zmieniają (że nie wspomnę o zapodaniu na wejście jakiegoś 500mV potwora), ale i tak jest to jeden z najbardziej czystych kanałów czystych, jakie w życiu słyszałem.
Przełączam kanał na Drive. Pokrętło GAIN 1 na "godzinę dziewiątą", equalizacja na "dwunastą". Gitara z singlami grająca pojedyncze nuty jest nadal prawie czysta. Akordy łapią bardzo sympatyczny, lampowy drive. Brzmienie jest selektywne i miłe dla ucha zarówno na singlu pod mostkiem, jak i tym pod gryfem. Rozkręcam GAIN 1 do połowy. Teraz pojedyncze nuty mają lekki drive, a akordy dostają mocniejszego kopa. Wyraźnie wyczuwalne jest grube ziarno, nuty nie zlewają się w jakąś nieczytelną papkę. Cały czas słyszę, że gram konkretny wielodźwięk, a nie "wszystko-jedno-co". Gitara z humbuckerem o sygnale około 300mV, czyli medium output, jest już dość nasycona z zachowaniem selektywności poszczególnych dźwięków. Kanał przesterowany jest jednak mniej nasycony basami i ma więcej góry niż kanał czysty na tych samych nastawach. Pasującą mi equalizację uzyskałem, ustawiając BASS na "godzinę trzynastą" z plusem, a TREBLE skręcając na "godzinę dziesiątą". Przy DRIVE 1 na "godzinę czternastą" mamy już całkiem przyzwoite i nasycone brzmienie thrashowe, a przy dalszym dodawaniu gainu jest tylko coraz lepiej. Przy maksymalnym gainie nie usłyszymy tu ani smażenia, ani bzyku roju komarów, jakim potrafią nas poczęstować niektóre inne firmy. Granie riffów na kanale przesterowanym Caimana to poezja. Przyznam, że jest to jedne z najlepszych brzmień przesterowanych, jakie kiedykolwiek słyszałem.
Teraz pora na kilka słów o drugim tajemniczym potencjometrze: GAIN 2. Otóż, aby w pełni nacieszyć się jego funkcjonalnością, potrzebny jest nam footswitch - na szczęście dodawany w zestawie. Gdyby nie on, to gitarzysta przypadkowo testujący w sklepie Caimana mógłby zaalarmować sprzedawcę, że trafił mu się wadliwy egzemplarz - z niedziałającą gałką GAIN 2. Otóż Laboga zastosował tu genialny w swej prostocie i niezwykle użyteczny patent. Gałką tą możemy ustawić drugi poziom gainu kanału przesterowanego, aktywowany w dowolnej chwili za pomocą footswitcha. Przykładowo, gramy riff na lekkim drivie i chcemy zagrać solo - odpalamy GAIN 2 i jazda! No i to, co sprzedało moją duszę temu wzmacniaczowi na samym początku, ale poinformowanie o tym zostawiłem na sam koniec testu brzmieniowego. Otóż w całym zakresie pracy pokrętła MASTER dostajemy użyteczną, nasyconą barwę. Można na tym piecu grać naprawdę cicho i "dży-dży" jest takie, jakim być powinno. Ale kiedy rozkręcimy DRIVE VOL i MASTER na maksimum, to radzę uważać - Caiman potrafi bardzo skutecznie dziabnąć paszczą.
ŻEGNAMY CAIMANA
Podsumowanie testu - inaczej niż zwykle - nie będzie dotyczyło bezpośrednio cech sprzętu. Zamiast tego chciałbym, abyście coś przemyśleli. Otóż czasem mam wrażenie, że Polacy cały czas stoją twarzami na Zachód, zapatrzeni gdzieś w dal widzą tylko to, co zagraniczne, obce, a najlepiej "amerykanckie". Mówi się, że trzeba błysnąć za granicą, aby docenili nas rodacy. Tymczasem właśnie tu, pod Waszymi nogami, leży prawdziwy brylant. Labogę dostrzegli już muzycy z najbardziej znanych zespołów na całym świecie. Zupełnie bez żartu uważam, że pan Adam powinien dostać od prezydenta jakiś order za promowanie naszego kraju, najlepiej z towarzyszącą mu amnestią podatkową. Skoro Szwedzi traktują swój death metal jako produkt narodowy, to czemu Polacy nie mieliby być dumni z takiej firmy jak Laboga? Tymi słowy żegnamy naszego oswojonego Caimana, ale zaręczam - jeśli postanowicie się z nim kiedyś lepiej poznać, razem z nim zawita na Waszych twarzach uśmiech od ucha do ucha i długo nie zejdzie. Czy jestem tego pewien? Powiem tylko tyle, że pisząc te słowa, sam się zastanawiam, czy tego gada z domu wypuszczę...
kanały: 2 (czysty i przesterowany)
lampy: EL84 (4) i 12AX7 (2)
głośnik: Celestion G12T-75
regulatory: kanał czysty (VOLUME), kanał przesterowany (GAIN1, GAIN2, VOLUME), wspólna regulacja (MASTER, BASS, MIDDLE TREBLE)
footswitch: przełączanie kanałów i GAIN 1/2
pętla efektów: szeregowa
wyjście głośnikowe: 4/8/16Ohm
wymiary: 495×270×450mm (S×G×W)
waga: 21,2kg
Krzysztof Inglik