EBS Classic Session 60
Rodzaj sprzętu: Wzmacniacz
Jeszcze kilka lat temu EBS był postrzegany jako marka zawodowych wzmacniaczy o zaporowej cenie, przewyższającej możliwości nabywcze młodzieży. Sytuacja zaczęła się zmieniać, odkąd szwedzki producent stworzył serię Classic i przeniósł część produkcji do Chin.
Produkowane w Chinach urządzenia są tańsze od modeli ze Szwecji, ale dopiero najnowsze combo zdołało zaszokować ceną wynoszącą niewiele ponad 1.000 złotych polskich. Sprawdźmy, co sprawia, że ten niepozornie wyglądający piecyk cieszy się tak wielkim zainteresowaniem.
BUDOWA
Combo ma konstrukcję typu bass-reflex z otworem w przedniej ściance poniżej głośnika wysokotonowego. Sekcja wzmacniacza z 60-watową końcówką mocy została umieszczona w tylnej części obudowy. Maskownica 10-calowego głośnika, naciągnięta na drewnianą ramkę, przyczepiona jest na rzepy do korpusu. Umiarkowany ciężar pozwala na przenoszenie wzmacniacza jedną ręką, choć tradycyjny uchwyt niestety nie należy do wygodnych.
Do dyspozycji mamy regulację czułości z diodą sygnalizującą przesterowanie i 2-pasmową korekcję. Wejście pomocnicze do podłączenia odtwarzacza, automatu perkusyjnego czy instrumentu klawiszowego ma regulację głośności. Główny potencjometr głośności działa globalnie, wpływając również na głośność sygnału z wejścia pomocniczego. Filtr Character podbija dół i górę pasma, jednocześnie podcinając nieznacznie środek. Filtr Enhance współpracuje z potencjometrem TREBLE - jeśli podbijemy górę, to filtr podcina środek, jeśli zmniejszymy zawartość wysokich tonów, filtr uwypukli środek. Wzmacniacz posiada dwa wyjścia: słuchawkowe z wyciszeniem głośników i symetryczne na złączu XLR (do transmisji sygnału na scenie oraz nagrań) z wyłącznikiem odcinającym masę urządzenia.
WRAŻENIA
Pierwszą myślą, jaka przyszła mi do głowy, gdy otworzyłem karton ze wzmacniaczem, było pytanie: czy to małe cacko brzmi tak dobrze, jak wygląda? Combo prezentuje się bardzo efektownie dzięki detalom nawiązującym do konstrukcji z lat 60. i 70. Możliwość ustawienia wzmacniacza pod kątem 45 stopni jest znakomitym rozwiązaniem - można wreszcie pożegnać się z opieraniem go o ścianę, podkładaniem pudełek i z innymi tego typu prowizorycznymi rozwiązaniami mającymi na celu uzyskanie lepszego odsłuchu, co jest szczególnie wygodne w niewielkich pomieszczeniach, gdy oprócz basowego pomruku chcemy usłyszeć niuanse własnej artykulacji. Ponadto zdjęcie maskownicy wymaga jedynie pociągnięcia tasiemki, dzięki czemu można precyzyjne ustawić mikrofon, gdy zechcemy nagrać lub nagłośnić bas inaczej niż przez linię.
Przedwzmacniacz jest starannie zaprojektowany - nie ma problemów z jego prawidłowym wysterowaniem. Przy mocniejszym odkręceniu czułości pojawia się delikatna kompresja, a instrumenty brzmią ciepło i energetycznie. Korekcja działa bez zastrzeżeń, a combo samo w sobie gra na tyle dobrze, że właściwie nie ma potrzeby radykalnego manipulowania gałkami i włącznikami filtrów. Wyjątkowo dobrze dobrano głośniki i proporcje ich głośności - gwizdek nie narzuca się, jak często ma to miejsce w przypadku syczących piezoelektryków.
Wzmacniacz jest zaskakująco głośny, efektywny i brzmi poprawnie. Co ciekawe, jak na jeden niewielki głośnik i skromne gabaryty zaskakująco dobrze przenosi niskie częstotliwości. Najgrubsza struna H (w basie 5- lub 6-strunowym) jest nie tylko dobrze słyszalna, ale też sam dźwięk jest wyraźny. To oczywiście zasługa w dużej mierze obudowy bass-reflex, z czym jest też związany pewien minus w postaci odzywającej się niekiedy częstotliwości rezonansowej obudowy (wypadającej w okolicach dźwięku gis na strunie E). Jednak, w porównaniu z innymi tego typu wzmacniaczami, podbicie jest niewielkie, a sama obudowa nie narzuca się zbytnio - wnętrze jest całkiem przyzwoicie wytłumione. Pewnym mankamentem jest materiał maskownicy, który dość łatwo się naciąga i wiotczeje, a przy głośniejszym graniu zaczyna drgać jak membrana głośnika. Szkoda, że nie pomyślano o jakimś usztywnieniu tego elementu.
Testowane combo dobrze sprawdza się w innych zastosowaniach niż nagłośnienie gitary basowej. Może służyć jako monitor podłogowy, jako wzmacniacz do gitary akustycznej (w tym charakterze docenimy jego wyjście symetryczne), świetnie radzi sobie też z klawiszami. Dźwięk nagrywany liniowo z przedwzmacniacza wychodzi jakością daleko poza klasę cenową wzmacniacza - jest energetyczny, ma dobrą dynamikę i selektywność. Mały Classic również zaskakująco dobrze spisuje się jako wzmacniacz do gitary elektrycznej - i to nie tylko na barwie czystej. Mocniejsze wysterowanie wprowadza ciepły overdrive, a efektywna korekcja i nienarzucający się dźwięk głośnika wysokotonowego sprawiają, że z łatwością można na nim uzyskać brzmienia bluesowe i jazzowe. Co ciekawe, Michael Angel z zespołu Sheili E. używał go podczas pokazu na targach NAMM 2010 jako wzmacniacza gitarowego.
PODSUMOWANIE
Czasy i zapotrzebowanie na sprzęt się zmieniają. Walka o klienta odbywa się na dwa sposoby: pierwszy to cięcie kosztów i niekoniecznie dobra jakościowo produkcja masowa, drugi zaś to utrzymanie dobrej jakości i atrakcyjności produktów przy umiarkowanej cenie. W przypadku takich potentatów jak EBS mamy do czynienia z drugim podejściem. Faktem jest, że EBS Classic Session 60, odkąd pojawił się na rynku, został bestsellerem. W Polsce i w Niemczech pierwsza dostawa rozeszła się jak świeże bułki, a fabryka została zasypana zamówieniami dystrybutorów i hurtowni, które swoją liczbą przewyższyły moce przerobowe fabryki. Po dokładnym teście w różnych warunkach mogę potwierdzić, że zainteresowanie i popyt na ten konkretny model, dzięki znakomitej relacji jakości do ceny, są jak najbardziej uzasadnione.
wejścia: instrumentalne, AUX
impedancja wejściowa: 2MOhm
wyjścia: symetryczne -10dBv, słuchawkowe
korekcja: BASS ±15dB @ 100Hz, TREBLE ±15dB @ 10kHz
filtry: Character, Enhance
objętość kolumny: 20l
głośniki: EBS 10" i głośnik wysokotonowy
pasmo przenoszenia: 60-20.000Hz
wymiary: 380×400×350mm (S×W×G)
masa: 16kg
Wojciech Wytrążek