THD UniValve, 212XC Black
Rodzaj sprzętu: Wzmacniacz
Kupujemy za ciężkie pieniądze wzmacniacz, który nareszcie ma "to" brzmienie. Niestety zmienia się gust muzyczny, zespół, w którym gramy, lub po prostu pewnego dnia bez ważniejszego powodu stwierdzamy, że podoba nam się każdy piec, tylko nie nasz...
BUDOWA
THD UniValve to wzmacniacz pracujący w klasie A (single ended), oferujący 15W i posiadający tylko jedną lampę mocy oraz dwie preampu. Gdzie więc ta uniwersalność? Zanim jednak zagłębimy się w konstrukcję, przyjrzyjmy się najpierw temu, co widać już na pierwszy rzut oka. Obudowa raczej nie przypomina klasycznej, gitarowej głowy - jest stosunkowo mała i wykonana w całości z blachy. Jej wierzch można łatwo zdemontować, wystarczy bowiem bez pomocy śrubokrętu odkręcić cztery boczne śruby i już mamy dostęp do istotnych elementów konstrukcji. Zanim jednak to zrobimy, sprawdźmy panel tylny. Oprócz gniazda zasilającego i głównego bezpiecznika znajdziemy dwa dodatkowe bezpieczniki (wysokiego i niskiego napięcia) lampy mocy. Głośniki możemy podłączyć do jednego wyjścia (jack), z którym sprzężony jest przełącznik wyboru impedancji: 2/4 lub 8/16Ohm.UniValve wyposażony został także w wyjście liniowe uzupełnione potencjometrem regulacji poziomu oraz przełącznikiem LINE/INSTRUMENT. Dzięki temu ostatniemu przełącznikowi możemy sygnał ze wzmacniacza skierować prosto w stół mikserski albo do wejścia kolejnego wzmacniacza, zachowując w każdym przypadku odpowiedni poziom sygnału i impedancję. Sprawdźmy teraz panel przedni. Chromowany, wyposażony w duże gałki, również nie powala liczbą regulatorów. Za korekcję barwy odpowiadają tylko dwa potencjometry TREBLE i BAS wzbogacone regulatorem ATTITUDE. Jego działanie jest dość specyficzne - rozjaśnia i przybliża brzmienie, powodując jednocześnie, że staje się ono bardziej surowe i dynamiczne. Patrząc od strony technicznej, reguluje on pracę lampy drivera, determinując jej wpływ na lampę mocy. Nie znajdziemy regulacji częstotliwości środka - trochę szkoda, bo ten zakres częstotliwości zazwyczaj potrafi skrajnie zmieniać ostateczny charakter brzmienia.
Głośność, a właściwie poziom wejściowy, ustawiamy potencjometrem VOLUME (odpowiednik gałki GAIN w innych wzmacniaczach), przy czym, podłączając gitarę, mamy do wyboru dwa wejścia: ROCK i ROLL. To pierwsze oferuje mocny poziom, gdyż sygnał gitary przechodzi przez obydwie lampy preampu. Podłączając się do gniazda ROLL, otrzymujemy bardziej płaskie i łagodniejsze brzmienie - sygnał przechodzi tylko przez jedną lampę preampu. Nie możecie znaleźć potencjometru głośności wyjściowej wzmacniacza MASTER? Nic dziwnego, bo go tutaj nie ma. Zastosowano za to rewolucyjny i niezwykle sprytny patent. Końcową głośność regulujemy pokrętłem ATTENUATOR, które w rzeczywistości jest częścią wbudowanego we wzmacniaczu ogranicznika mocy (Hot Plate). Zgadza się - wzmacniacz niezależnie od głośności pracuje na pełnej mocy, która na wyjściu głośnika jest płynnie zmniejszana. Dzięki temu możemy wykrzesać z lamp maksymalną moc i kompresję, utrzymując jednocześnie przyzwoity poziom głośności - rewelacja!Jeśli ktoś jednak woli odpalić wzmacniacz na full bez ograniczania mocy, to może przełączyć znajdujący się nieopodal przycisk FULL POWER, który powoduje zupełne ominięcie ogranicznika w torze sygnałowym. Oprócz przełączników uruchamiających piec (POWER i STANDBY) znajdziemy dodatkowy switch HiV/LoV. Dzięki niemu możemy ustawić napięcie pracującej lampy: 450470V (HiV) lub 300-320V (LoV). Jak się to przekłada na brzmienie? Przy wysokim napięciu (HiV) otrzymujemy bardziej agresywny sound z bliskim planem. Przy niskim napięciu wzmacniacz gra ciszej, za to dźwięk jest delikatniejszy, cieplejszy, z wolniejszym atakiem.
Ostatnią ciekawostką na panelu przednim jest tajemnicza, duża kontrolka wraz z przełącznikiem. Jest to bardzo prosty, ale i skuteczny system redukcji szumów - coś na wzór bramki szumów. Po jej uruchomieniu można zauważyć, że podczas gry lampka się świeci, a podczas pauz gaśnie. Jak to działa w praktyce? W wielkim skrócie chodzi o to, że lampka jest połączona równolegle z wyjściem głośnikowym. Kiedy nie gramy, zimny żarnik lampki posiada niższą oporność niż głośnik, absorbuje więc większość sygnału, który nie dociera do głośnika. Podczas gry, kiedy lampka się świeci, żarnik nagrzewa się, zwiększając oporność do ok. 150Ohm, przez co sygnał kierowany jest już do głośnika. Pewnym minusem jest fakt, że po uruchomieniu tej "bramki szumów" spada nieco moc wzmacniacza, a do brzmienia zakrada się nieco kompresji i wahań głośności. Ciekawy jest za to efekt wizualny podczas gry w ciemności, ponieważ lampka tym mocniej świeci, im mocniej szarpiemy struny. Warto pamiętać, że ta nieco archaiczna redukcja szumów to patent wymyślony ponad 40 lat temu, którego największą zaletą jest absolutny brak ingerencji elektronicznej w tor sygnałowy - żadnych dodatkowych układów czy scalaków.
No dobrze, zdejmijmy wreszcie obudowę i zobaczmy, dlaczego konstruktorzy dali nam taki swobodny dostęp do lamp. Tutaj kryje się tajemnica uniwersalności brzmieniowej UniValve. Zarówno gniazdo lampy mocy, jak i gniazda dwóch lamp preampu pozwalają na szybką ich wymianę przy zastosowaniu... dowolnych typów!Tak, możemy śmiało wkładać: 6L6, 6CA7, 6550, KT88, KT66, 7027, EL34 na końcówkę lub na preamp: 12AX7, 12AT7, 12AU7, 7025, ECC83, ECC81, ECC82 i inne. Nie musimy przy tym dokonywać żadnej regulacji wewnątrz wzmacniacza ani ustawiania biasu. Po prostu wymieniamy i gramy!Dzięki temu, w zależności od zastosowanej lampy, uzyskamy skrajnie różne brzmienie oparte na jej charakterystyce. Za sprawą ekstremalnie łatwego demontażu obudowy i montażu lamp cała operacja trwa zaledwie minutę, a rezultat jest od razu słyszalny. Czas przekonać się, jak to działa w praktyce.
BRZMIENIE
Już na pierwszy rzut oka widać, że UniValve dysponuje tylko jednym kanałem. W zależności od ustawienia czułości wejściowej VOLUME oraz wyboru wejścia możemy ukręcić barwy czyste lub przesterowane. Z tego powodu nie znajdziemy we wzmacniaczu gniazda na żaden footswitch, a jedynym sposobem zmiany z barwy czystej na przesterowaną jest odkręcenie wcześniej wspomnianego potencjometru. Jak widać, nie jest to konstrukcja przeznaczona typowo na scenę, lecz raczej do studia, gdzie możemy popracować nad jednym, potrzebnym w danej chwili brzmieniem. UniValve dotarł do testu wyposażony w lampę mocy Electro-Harmonix 6CA7 oraz preampu tej samej firmy 12AX7. Podczas testów oczywiście nie mogłem powstrzymać się przed wypróbowaniem innych, posiadanych przeze mnie lamp, ale rezultaty za chwilę. Do testu wraz z głową otrzymałem także kolumnę do niego rekomendowaną. Posiada ona półotwartą konstrukcję wykonaną z 9-częściowej sklejki brzozowej, przy czym otwór w ścianie tylnej bardziej przypomina umieszczony centralnie bass-reflex. Wyposażono ją w dwa 12calowe głośniki THD i oklejono czarną okładziną Tolex. Trzeba przyznać, że konstrukcja jest niezmiernie lekka, toteż zastosowano tylko jeden uchwyt do przenoszenia umieszczony na jej ścianie górnej. Szkoda, że nie zabezpieczono niczym narożników, które są podatne na wszelkie obicia.
Podpinamy więc gitarę do tak złożonego setu. Mimo że wzmacniacz pracuje w klasie A i posiada tylko jedną lampę mocy, w głośnikach słychać pewien brum. Wzmacniacz oczywiście wykazuje pod tym kątem osiągi mieszczące się w granicach normy dla urządzeń lampowych, ale od wzmacniacza, którego jednym z głównych zastosowań będzie studio, można by oczekiwać bardziej spektakularnych rezultatów. Wpinając gitarę do gniazda ROLL, uzyskujemy stosunkowo słaby gain, który idealnie nadaje się do realizacji brzmień czystych. UniValve na tym polu sprawuje się tak, jak na konstrukcję klasy A przystało. Dźwięk jest bardzo bliski, trochę surowy, ale jednocześnie niesamowicie dynamiczny. Wykorzystanie gitary wyposażonej w przetwornik single-coil zaowocuje czystym jak kryształ soundem z piękną szklanką i dzwoneczkami. Odkręcając na maksa potencjometr ATTITUDE i przełączając się w tryb wysokiego napięcia pracy lamp (HiV), brzmienie staje się bardzo otwarte i doskonale odwzorowuje szczegóły. Wystarczy już tylko odkręcić nieco mocniej regulator VOLUME, żeby pojawił się rasowy crunch. Bez wątpienia ten typ barwy w tym urządzeniu powala. Jeśli ktoś lubi brzmienie w stylu Hendriksa, to z pewnością będzie usatysfakcjonowany. Maksymalne zwiększenie poziomu wejściowego skutkuje pojawieniem się zawodowego, rockowego przesteru rodem ze złotej ery hard rocka.
Warto zauważyć, że wzmacniacz cały czas doskonale reaguje na rodzaj podłączanych gitar i zastosowanych przetworników. Nawet po przesterowaniu usłyszymy kłujący charakter singli w Stratocasterze. Jeżeli jednak chcemy wydobyć ścianę dźwięku, to musimy przełączyć się do wejścia ROCK. W tej konfiguracji wykorzystywane są obydwie lampy preampu, co skutkuje nie tylko mocniejszym gainem, ale także znacznym ociepleniem brzmienia i mniejszą górą. Uzyskane w ten sposób brzmienia czyste doskonale nadają się do jazzowych riffów - są miękkie, ciepłe i posiadają wolny atak. Po maksymalnym wysterowaniu potencjometru VOLUME jest już naprawdę groźnie - długi sustain, ogromna ilość gainu. To już nie jest rockowy czy bluesowy drive, tylko metalowa masakra. Niestety w tym wypadku daje się odczuć brak potencjometru regulującego częstotliwości środka. Brzmienie, mimo że mocno przesterowane, jest ciepłe, szerokie i po prostu nie ma jak wyciąć środka, żeby zabrzmiało bardziej dynamicznie i nowocześnie.
Generalnie podsumowując ogólną charakterystykę barwową testowanego zestawu, należy stwierdzić, że pomimo skutecznej regulacji góry i basu, niezależnie od ustawień, dominują częstotliwości średnie, co sprawia, że końcowe brzmienie jest nieco twarde i kartonowe. Z pewnością jednak bardzo czytelne i szczegółowe, przez co UniValve doskonale sprawdzi się w studiu.
Po tej prezentacji brzmieniowej tak naprawdę dopiero rozpoczyna się zabawa, gdyż zastosowanie innych lamp drastycznie zmienia wszystkie uzyskane dotąd barwy. Po podłączeniu lampy EL34 całość zrobiła się ciemniejsza, doszło więcej dołu, zmniejszył się nachalny środek i góra. Wzmacniacz zaczął grać bardziej brytyjsko z mocniejszym dołem. Wstawienie z kolei klasycznej lampy 6L6 zaostrzyło górę i podniosło dynamikę. Sound stał się szybki, doskonały do brzmień czystych granych na Stratocasterze. Oczywiście to tylko wierzchołek góry lodowej, bo oprócz lampy mocy możemy jeszcze zmieniać lampy preampu i dokonywać dowolnych konfiguracji. Zaawansowane eksperymenty zostawiam jednak przyszłym nabywcom UniValve, którzy, co istotne przy tym piecu, z pewnością zabrzmią niepowtarzalnie i po swojemu.
PODSUMOWANIE
Czy THD UniValve jest w stanie wyleczyć kogoś z syndromu GAS, powodując, że nie będzie już więcej szukał swojego brzmienia, uzbrajając się w coraz to nowsze graty? Chyba niestety nie, gdyż w ofercie THD znajdziemy także "starszych braci" opisywanej tu konstrukcji... Jedno jest pewne - UniValve to potężny kombajn brzmieniowy, w którym różnorodne barwy osiąga się nie za pomocą korekcji barwy czy cyfrowych symulacji, lecz przez wymianę serca wzmacniacza, czyli lamp. Cały czas więc dysponujemy w pełni lampowym torem sygnałowym, który właściwie możemy sami "komponować". Univalve daje nam także gwarancję, że pomimo bazowej konstrukcji pieca, dzięki własnej inwencji i eksperymentom zabrzmimy jak nikt inny. Już widzę, jak w studiu pojawiają się gitarzyści wyposażeni w THD UniValve i... worek lamp dobranych pod kątem rejestracji 12 utworów na płytę...
liczba kanałów: 1
korekcja: BASS, TREBLE, ATTITUDE
lampy: koniec mocy (1), reamp (2) - możliwość tosowania różnych typów
Krzysztof Błaś