FRAMUS Cobra half-stack

Rodzaj sprzętu: Wzmacniacz

Pozostałe testy marki FRAMUS
Testy
2009-03-10
FRAMUS - Cobra half-stack

Pewnego pięknego dnia inżynierowie Framusa spojrzeli na świat i powiedzieli: "Niech stanie się rasowy wzmacniacz vintage".

Wten sposób powstał wtedy Dragon, a oni wiedzieli, że był dobry. Potem rzekli: "Niech z transformatora jego zrodzi się maksymalnie podrasowana wersja hot-rod" - a na świat zawitała Cobra, i wiedzieli, że mogła zapuścić się w niedostępne dla Dragona ekstrema...

Cobra, podobnie jak Dragon, jest stuwatowym, lampowym wzmacniaczem, który jest ręcznie składany w Niemczech i ma na pokładzie trzy kanały. Jednakże konstrukcja ta została wzbogacona o kilka szczegółów, które czynią ją bardziej uniwersalną i zróżnicowaną brzmieniowo.

FRAMUS

Nazwa Framus jest akronimem słów: "Franconian music production Fred Wilfer investment trust". Firma ta, założona w roku 1946 przez Alfreda Andreasa Wilfera, początkowo skupiała się głównie na instrumentach typu arch-top. Przez dziesięciolecia zdobywała pozycję na rynku, stawiając na jakość swoich wyrobów.

Niestety Framus nie wytrzymał konkurencji z tanimi azjatyckimi gitarami i pod koniec lat 70. ogłosił bankructwo. Od roku 1995 firma pod wodzą syna Alfreda, Hansa Petera Wilfera, produkuje instrumenty pod marką Framus jako część korporacji Warwick GmbH & Co Music Equipment KG w Markneukirchen. Producent oferuje obecnie szeroką gamę gitar elektrycznych, a także wzmacniacze w wersjach head i combo, zestawy głośnikowe oraz struny.

OGLĄDAMY COBRĘ

Pierwsze wrażenie jest piorunujące i nie odda tego żadne zdjęcie, a to głównie za sprawą masywnej płyty czołowej wykonanej z grubej perforowanej blachy, na której połyskują dwadzieścia dwie chromowane gałki, czerwone kontrolki i... diaboliczna, czerwona poświata bijąca z wnętrza głowy. Jestem pewien, że Framus Cobra przyciągnęłaby podczas koncertu wzrok każdej osoby na sali. Oprócz tego standardowe okucia na narożnikach, uchwyty z boku kolumny, a na górze wzmacniacza solidna rączka z grubej sprężyny powleczonej plastikową tubą. Przez stalowy grill widzimy serce wzmacniacza, czyli lampy - pięć sztuk 12AX7 i cztery sztuki EL34.

Wspomniane wcześniej gałki na panelu przednim to w większości potencjometry kontrolujące pracę trzech kanałów (Clean, Crunch i Lead), umieszczone w sekcjach po sześć: GAIN, PRESENCE, VOLUME, BASS, MIDDLE i TREBLE. Za sekcją kanału Clean znajduje się switch BRIGHT uaktywniający boost wysokiego pasma, natomiast po sekcjach Crunch i Lead zamontowano przełączniki NOTCH, które w pewnym stopniu wycinają środkowe częstotliwości.

Z prawej strony mamy gałki EFFECT MIX, DEEP, MASTER 1 i MASTER 2. Druga z nich (DEEP) kontroluje poziom niskich częstotliwości we wzmacniaczu mocy. Obok, z prawej strony, mamy trzy przyciski aktywujące wybrany kanał i automatycznie wyłączające pozostałe oraz jeden podpisany jako MASTER 2 - jest to włącznik alternatywnego potencjometru głośności całego zestawu.

Z tyłu znajdziemy wejście MIDI IN oraz wyjście MIDI THRU umożliwiające przesłanie komunikatów dalej, do innego urządzenia. Dzięki interfejsowi MIDI możemy sterować wszystkimi funkcjami wzmacniacza za pomocą kontrolera. Dokładny opis działania tego systemu znajduje się w załączonej instrukcji. f

Idąc dalej w prawo, mamy czerwoną diodę i przycisk STORE służący do zapamiętywania relacji komunikatu MIDI do kanału wzmacniacza Framus Cobra i głośności MASTER 1/2. Obok znajdują się gniazda do podłączenia footswitchy przełączających kanały i poziomy MASTER 1/2, a także wejście i wyjście pętli efektów. Jest to pętla równoległa, a balans wet/dry można ustawić pokrętłem EFFECT MIX znajdującym się na przednim panelu.

Z prawej strony panelu znajdziemy wyjście LINE OUT, umożliwiające podłączenie innych wzmacniaczy mocy, oraz wyjście na kolumny głośnikowe SPEAKER OUT. Impedancja podłączonych głośników może być wybierana przełącznikiem obrotowym w zakresie: 4, 8 lub 16Ohm. U góry tylnego panelu znajdziemy także punkty kontrolne i trimpot do regulacji biasu. Jak widać, Framus bardzo solidnie postarał się, aby uwzględnić wszystko, co może być potrzebne koncertującemu gitarzyście.

Paka to tradycyjna konstrukcja ze ściętą górą, wykonana z grubej na siedemnaście milimetrów topolowej sklejki. Uzbrojona została w cztery głośniki Celestion G12M Greenback. Z tyłu kolumny zamontowano przełączenie mono/stereo i parę wejść. Pozwala to na osobne użycie dwóch par głośników zamiast wszystkich czterech naraz. Do wzmacniacza można dokupić (do kompletu) paczkę prostą, dzięki czemu możemy otrzymać tak zwany full-stack.

GRAMY

Wzmacniacz Framus Cobra będę męczyć przy pomocy trzech różnych instrumentów: gitary typu Stratocaster z singlami, gitary olchowej z tradycyjnymi humbuckerami oraz wiosła z lipy wyposażonego w bardzo mocne humbuckery. Włączam przełącznik POWER i czekam kilka minut, aż lampy się rozgrzeją. Ustawiam przez ten czas wszystkie gałki na "godz. 12.00", tak jak zaleca w instrukcji producent, aby "usłyszeć naturalne brzmienie" Cobry. Następnie STAND BY w górę i... startujemy!

Na początek wybieram kanał Clean. Pierwsze, co zwraca uwagę, to niesamowity headroom tego wzmacniacza. Kanał czysty można ustawić bardzo głośno i właściwie trudno jest go złamać, grając na przystawkach single-coil lub tradycyjnych humbuckerach typu PAF. Poddaje się natomiast po krótkiej walce, jeśli zaatakujemy go wysokowoltowymi humbuckerami lub mocnymi przetwornikami aktywnymi, takimi jak EMG.

Brzmienie kanału Clean jest krystaliczne w arpeggiach oraz pełne i dynamiczne przy grze akordowej, przywodzące na myśl fenderowskie konstrukcje, takie jak Twin, czy marshallowskie typu Bluesbraker. W zasadzie już w tym neutralnym położeniu gałek (czyli na "godz. 12.00") brzmienie jest na tyle dobre, że chce się grać, a nie kombinować. A jest z czym - można aktywować switch BRIGHT, który sprawdza się szczególnie w przypadku ciemniejszych humbuckerów, ale można też włączyć go na singlach i ściąć górę potencjometrem w celu uzyskania nieco innego voicingu. Dużą rolę gra tu kolumna oparta na Greenbackach. Przyznam, że uwielbiam te głośniki, i wielokrotnie już - kiedy podobało mi się brzmienie jakiejś paczki - okazywało się, że w środku siedzą te małe zielone potwory.

Kanał Crunch wita nas brzmieniem, jakie można by porównać do zmodyfikowanego Marshalla JCM800. Brzmienie jest tu bowiem nieco pełniejsze. Nie za bardzo odpowiada mi brzmienie tego kanału na przystawkach single-coil. Oczekiwałbym więcej charakteru czystego Strata, lekko tylko złamanego rozkręconym na "godz. 9.00" Tube Screamerem. Wzmacniacz Framus Cobra dostaje natomiast świeżej krwi po podłączeniu gitary z humbuckerami typu PAF. Brzmienie jest bardzo selektywne i można przypuszczać, że wspaniale sprawdziłoby się w graniu podkładów. Już w położeniu około "godz. 12.00" mamy wystarczającą ilość przesteru - dalej robi się coraz bardziej szeleszczący distortion. Natomiast zdecydowanie nie przypadł mi do gustu sound gitary z mocnymi humbuckerami.

Przystawki z bardzo wysokim sygnałem to już zbyt dużo w przypadku tego wzmacniacza. Mam taką prywatną teorię, że mocne przetworniki, takie jak wprowadzony w 1972 roku Super Distortion, zaczęto sprzedawać dlatego, że ówczesne wzmacniacze miały zbyt mało gainu. W obecnych czasach nie ma potrzeby sięgania po takie magnetyczne potwory.

Kanał Lead, jak sugerowałaby nazwa, przeznaczony jest głównie do grania solówek, jednakże świetnie sprawdza się też w przypadku gitary rytmicznej wymagającej nieco więcej przesteru. Trzeba tu dodać, że wadą wielu trzykanałowych headów jest to, że kanał Lead brzmi jak sklonowany kanał Crunch, tylko z większą ilością gainu. Tutaj oba kanały wyraźnie się różnią, co szczególnie słychać w wysterowaniu środkowego pasma.

Brzmienie trzeciego kanału porównałbym do Diezela VH4 bądź konstrukcji Engla, lecz bez tak przesadnej saturacji. Chyba że maksymalnie rozkręcimy gain, ale zaręczam, że w większości sytuacji wystarczy jego połowa. Charakter przesterowania świadczy o tym, że konstruktorzy Framusa pracowali z myślą o gitarzystach grających mocnego rocka i metal. Brzmienie jest zwarte, niezwykle czytelne w dole i - jeśli można tak powiedzieć - szybkie, co najbardziej słychać podczas grania szybkich riffów na tłumieniu.

Grałem dotychczas na różnych wzmacniaczach i uważam, że przester z Cobry Framus jest jednym z najlepszych, o ile nie najlepszym. Na obu "brudnych" kanałach można użyć gałki NOTCH, która odpowiada za wycinanie środka, a zmiana charakteru brzmienia jest tu naprawdę radykalna. Osobiście byłbym od tego daleki, bo uwielbiam środkowe pasmo i kanał Lead pasuje mi bez tego. Jednakże przyznam, że otwiera to całkiem nowe możliwości ukręcania barwy. Szukacie oldschoolowej, skompresowanej barwy Pantery z "Vulgar Display Of Power"? Wystarczy nadusić gałkę NOTCH, odkręcić bardziej GAIN, i jesteście w domu.

Cobra posiada też coś, co powoli zaczyna być wymaganym przez muzyków standardem konstrukcyjnym. Gałka DEEP kontroluje ilość niskich częstotliwości w końcówce mocy. Jest to rewelacyjne rozwiązanie pozwalające dodać nieco ciepła do sygnału lub odmulić go, nie odbierając mu jednocześnie pełni.

Jak łatwo zauważyć, wzmacniacz nie ma reverbu. Czy to wada? Według mnie - nie, a wręcz przeciwnie - to zaleta. Montowane fabrycznie sprężyny są często kiepskie, a kręcąc jedną gałką, można mieć ich tylko więcej lub mniej, co kończy się tym, że zwykle i tak się ich nie używa. Wolę wpiąć w pętlę dobrej klasy procesor pogłosowy i mieć to, czego naprawdę oczekuję. Poza tym w większości sytuacji koncertowych pogłosu z pieca nie odpala się wcale, a - o ile dobrze rozumiem zamysł konstruktorów Cobry - ten wzmacniacz zrobiono właśnie jako koncertową broń masowej zagłady.

KOMENTUJEMY

Wzmacniacz Framus Cobra zaskoczył mnie na kilka różnych sposobów.

Po pierwsze, w przeciwieństwie do niektórych stuwatowych, lampowych potworów da się na nim grać cicho w domu i ukręcić całkiem przyjemne, inspirujące barwy. Natomiast kiedy go rozkręcimy - ożywa i staje się zabójczo groźny. Na próbie z zespołem z łatwością przebijał się przez kapelę, a co najważniejsze, był dynamiczny i czytelny.

Po drugie, dzięki pokrętłu DEEP można z łatwością dostroić pasmo do basisty, tak by częstotliwości się ze sobą nie gryzły. Dodaje to muzyce dodatkowego kopa.

Po trzecie, wzmacniacz Framus Cobra posiada drugi MASTER (duży plus!), który możemy uaktywnić właśnie wtedy, kiedy podczas grania solówki niezbędne jest nam te parę decybeli więcej.

Do tego dochodzą możliwości eksperymentowania z zamiennikami i modyfikacjami. W sieci aż roi się od opisów, jak to wymiana lamp przedwzmacniacza na chińskie 12AX7 dziewiątej generacji lub dobierane JJ EL34 uczyniły z tego heada prawdziwego killera. Warto też podkręcić bias, aby lampy grzały się mocniejszym prądem, bo Framus fabrycznie ustawia je dość chłodno. Jako minus uznałbym za to brak footswitcha, który przy tej cenie wzmacniacza powinien być dołączony do zestawu.

Szczerze przyznam, że nawet w fabrycznej konfiguracji brzmieniowo jest to jedna z najlepszych konfiguracji trzykanałowych, jakie miałem przyjemność ogrywać. Niestety często jest to kompromis - clean fajny, ale crunch taki sobie, lub na odwrót. Tutaj mamy fenderowski clean, marshallowski crunch i lead, który pokazuje, jak tak naprawdę powinien brzmieć rasowy rectifier.

Krzysztof Inglik

Framus Cobra Top moc: 100W kanały: Clean, Crunch, Lead regulatory: GAIN, BASS, MIDDLE, TREBLE, PRESENCE (oddzielne dla każdego kanału), DEEP, MASTER 1, MASTER 2 przełączniki: BRIGHT, 2×NOTCH pętla efektów: równoległa z EFFECT MIX złącza MIDI: IN, THRU lampy przedwzmacniacza: 5×12AX7 lampy końcówki mocy: 4×EL34 impedancja: 4, 8, 16Ohm wymiary: 720×280×260mm (S×W×G) waga: 21kg
412 Cobra Cab AN moc znamionowa: 100W, 8Ohm, 110dB (mono) lub 2×50W, 2×16Ohm, 107dB (stereo) głośniki: 4×12" Celestion G12M Greenback (25W, 8Ohm, 98dB, pasmo przenoszenia: 75Hz-5kHz, częstotliwość rezonansowa: 75Hz) obudowa: sklejka topolowa o grubości 17mm wersja: AN (ścięta płyta czołowa) wymiary: 740×740×360mm (S×W×G) waga: 37kg


Wynik testu
Funkcjonalność:
5
Wykonanie:
6
Brzmienie:
6
Jakość / Cena:
4
Dystrybutor